11. POJEDYNEK

552 30 0
                                    

Obudziłam się rano, gdy promienie słoneczne zaczęły oświetlać sypialnię. Uchyliłam lekko powieki i ujrzałam śpiąca u mojego boku Lunę. W blaskach światła wyglądała ona strasznie pięknie. Z powodu wczorajszych zamieszek między nami, chciałam przygotować nam śniadanie, ale przypomniałam sobie o dzisiejszym pojedynku pomiędzy Clarke, a Panem Matthew. Zaczęłam się ubierać, gdy nagle zauważyłam, jak oczy kobiety zaczynają się po mału uchylać.

- Cześć Skarbie..- powiedziała dość niewyraźnie, próbując co raz bardziej przyzwyczaić oczy do światła.

- Oo.. hej Luna, mam nadzieję, że Cię nie obudziłam

- Nie no coś Ty..- stwierdziła brązowowłosa, zmieniając pozycję z leżącej na siedzącą.

- Jesteś głodna? Mogę zawołać jakiegoś kucharza by..- chciałam zaproponować jej jakieś śniadanie, ale mi przerwała.

- Mogę skosztować Panią Dowódcę na śniadanie?- powiedziała brązowowłosa oblizując wargi, przatrząc, jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec.

- Bardzo chętnie bym Ci ją dostarczyła, ale ma ona jakieś sprawy do załatwienia- powiedziałam robiąc smutną minkę.

- Jakie sprawy?- zapytała Luna marszcząc brwi.

- Taki jakoś mało ważny pojedynek. Nie martw się, wrócę. Mam nadzieję, że będziesz tu sama- powiedziałam patrząc na brązowowłosą.

- Nie zapomnisz o tym, prawda?

- Cały czas mam obraz tego obrzydliwego, gołego kolesia, więc nie sądzę..

- Mogę iść z Tobą, Kochanie?- Zapytała z uśmiechem na twarzy.

- Wrócę za chwilę. Możesz w tym czasie coś zjeść lub cokolwiek..

- No dobra..

- To cześć, Luna- powiedziałam wychodząc z pokoju.

- Pa, Słońce

Wyszłam z domu i skierowałam sie w stronę areny, która znajdowała się w centrum wioski. Wędrówka zajęła mi bardzo mało czasu. Oprócz jednego mężczyzny, który miał liczyć punkty nie było tu nikogo.

- Dzień dobry Pani Komandor- usłyszałam z zza pleców znajomy głos.

- Oh.. witaj Panie Matthew- uśmiechnęłam się do bruneta.

- Może mówić Pani do mnie Matt. Jak się Pani spało?- zapytał uśmiechnięty

- Dobrze Matt, spało mi się bardzo dobrze. Ćwiczyłeś wczoraj?

- Oczywiście, w końcu będę walczył przed Panią Dowódcą

- A umiesz walczyć?- zapytałam patrząc na jego ręce, na których zauważyłam brak mięśni.

- Niezbyt, uczyłem się na doradcę, a nie na wojownika- powiedział kopiąc jakiś kamyk na ziemi.

Nie zauważyłam nawet kiedy trybuny znacznie się zapełniły. Nagle z oddali zauważyłam Clarke. Była ona ubrana w jakaś niezbyt wygodną zbroję, która była dla niej za duża.

- Wybacz, ale muszę Cię na chwilę zostawić samego- powiedziałam Mattowi, a on tylko pokiwał głową.

Podeszłam do Clarke uśmiechnięta. Spojrzała na mnie i również się uśmiechnęłam.

- Witam Panią dowódcę- powiedziała niebieskooka przeczesując ręka swoje niesfornie ułożone włosy.

- Hej, myślę, że twoja zbroja jest niezbyt dopasowana do twojej sylwetki- stwierdziłam przyglądając się uważnie jej ciału.

COMMANDER LEXA || Clexa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz