Tak, kiedyś wszystkie kwiaty w tym domu były świeże. Mimo tego, ze willa była ogromna, a ja chciałam, aby wazony pełne bukietów stały w każdym kącie. Do tego dochodził też ogród pełen kolorowych kwiatów, krzewów i drzew. Wiosną wszystko kwitło, pachniało. Było pięknie. Pomimo tego, ze mam alergię na pyłki roślin i dostaję od nich zaćmy na oczach. Kiedy weszłam do tego domu po raz kolejny od tak dawna, to była pierwsza rzecz na jaką zwróciłam uwagę. Bukiety były stare, zwiędłe i gniły. Piękne lilie straciły swój urok i cały zapach. Rozumiałam, dlaczego tak się stało. I to wprawiło mnie w nostalgię, a przy okazji wróciły dobre wspomnienia.
Wyczułam ich obecność jeszcze zanim ich zobaczyłam. A właściwie, to na początku dosłyszałam krzyki. Otaczają mnie awanturnicy. Samochód, który odwrócił ich uwagę nie był moim pomysłem, ale dobrze się stało, ze ten ktoś zabłądził. Póki byli w salonie nie miałam odwagi do niego wejść.
Kwiaty odwracały mój wzrok. Ale przecież nigdy nie byłam tchórzem i spojrzałam na nich otwarcie. Uśmiechnęłam się widząc ich miny. Każdy z nich chciał coś powiedzieć, ale żadne nie otworzyło ust. Dopiero mój Joker...
- Mira... żyjesz.
A ja uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Tak bardzo mi go brakowało. Jak wariat przeskoczył przez kanapę, potykając się o poduszki, co wyglądało jak scena z marnej komedii, albo jakiejś parodii. Nie zawahał się, aby mnie przytulić, przy wszystkich zebranych, a ja nie zawahałam się przed tym samym. Oni mnie nie obchodzili.
- Miałaś już nigdy więcej tego nie robić - powiedział z udawaną grozą w głosie.
- Nie będę. Pod jednym warunkiem.
- Już mówiłem, że nie kupię ci kota. Nie licz na to.
Odsunęłam się od niego i skrzyżowałam ręce, jakby urażona. Rzuciłam mu oburzone spojrzenie.
- No wiesz co? Ale z ciebie samolub. Zgoda, w takim razie chcę co dziennie świeże kwiaty w domu. Chcę znowu to poczuć.
Rozmarzyłam się wyobrażając sobie te wszystkie zapachy i kolory...
- Ale u nas nie ma zieleniny - oczywiście musiał to zjebać.
- W takim razie, jak cała ta farsa się skończy to wprowadzamy poważne zmiany. - I pogroziłam mu palcem.
- Mira.
- Nie kłuć się. Żądam świeżych kwiatów, codziennie.
- Przypomnij mi, dlaczego my jesteśmy razem?
Nie musiałam nic mówić. Wystarczyło, że gwałtownie wpiłam się w jego usta. Kiedy to robiłam, miękły mu kolana. Czułam to. Potem zawsze kończyło się w łóżku. Ale teraz mieliśmy towarzystwo. Które przez cały nasz monolog się nie odezwało. W końcu się od niego odczepiłam i spojrzałam na tatę, Alfreda i Harley. Ale jej parszywa gęba popsuła mi dobry nastrój. Odsunęłam od siebie ukochanego i zrobiłam dwa kroki w ich stronę.
- Wow, nie sądziłam, ze kiedykolwiek zastanę Was wszystkich razem bez noży w rękach. I żywych. Ale skoro chcieliście połączyć siły, to mogliście chociaż zacząć coś robić. Myślałam, że znajdziecie mnie znacznie wcześniej niż ja Was. Albo chociaż Charot'a.
- Szukaliśmy cię - wtrąciła się Harley. - Gdzie więc byłaś? Przekroczyłaś granicę? Zaszyłaś się w kanałach? A może cały czas byłaś z Charot'em?
Jej ton wyrażał srogą pogardę i odrazę. Widziałam, ze miała nadzieję, ze przyznam się do zdrady. Uważała za śmiecia. I to mnie nie bawiło, w tym momencie.
CZYTASZ
Zakochana w mroku Gotham - a new begining
RandomDruga część "Zakochana w mroku Gotham" Mira rozpoczyna nowe życie daleko od starego domu. Nadal jednak tęskni, a ból w sercu jest rozrywający. Chce wrócić, ale coś ją powstrzymuje. Na dodatku w jej życiu pojawia się ktoś zarazem zupełnie nowy jak i...