- Wiesz Alexandrze, kiedy napisałeś do mnie, że potrzebujesz pomocy przy ćwiczeniach, myślałem że masz na myśli trochę inny rodzaj aktywności fizycznej. - Zażartował zalotnie Magnus, podążając za głową instytutu przez korytarze budynku.
W odpowiedzi dostał jedynie krótki, zduszony śmiech chłopaka, który w końcu zatrzymał się przed jednymi z wielu drzwi na długiej ścianie. Alec otworzył je i gestem zaprosił Magnusa do środka.
- Więc jak dokładnie chcesz bym dziś ci pomógł? - zapytał czarownik rozglądając się po opustoszałej sali treningowej.
- Po wszystkim co się ostatnio działo uznałem, że muszę poćwiczyć uniki. Chcę żebyś zaatakował mnie za pomocą magii, tak jak poprzednim razem gdy trenowaliśmy i zobaczymy ile mi zajmie odebranie ci chustki - odparł Alec, wyciągając z kieszeni niebieską apaszkę, którą następnie przewiązał wokół wąskiej talii Magnusa. - Tylko będę wdzięczny jeśli tym razem nie będziesz mnie oszczędzać. - Poprosił, po czym dodał szybko z uspokajającym uśmiechem - Nie martw się, jestem w stanie przyjąć na siebie cios lub dwa - pomimo zapewnień po twarzy Magnusa przemknął cień niepewności.
- Jesteś pewien? Nawet używając tych mniej groźnych zaklęć mogę cię poważnie zranić.
Alec przytaknął tylko zapewniająco i zdjął z siebie kurtkę pod którą miał już tylko rozpraszająco przyległej koszulce. Podciągnął ją na chwilę, odsłaniając brzuch i na jego wolnym od znaków fragmencie, skrupulatnie wyrysował runę wiedzy. Nie ważne jak długo ze sobą byli, ten widok zawsze wywoływał u Magnusa dziwną mieszankę uczuć. Wiedział, że dla Nefilim była to czynność równie banalna jak poranne wstawanie - niektórym przychodziło łatwiej, innym trudniej, ale każdy to robił. Z drugiej strony, to nadal było coś, co z każdym razem przysparzało jego ukochanemu ból. Do tego jeszcze czarownik nie mógł przestać podziwiać, ukazującego się przed nim malowidła ze światła i cieni, które uwydatniało ten piękny ABS.
I jak czar wszystko przepadło w chwili, gdy materiał swetra wrócił na swoje miejsce. Alexander schował stelę do kieszeni kurtki, którą następnie odwiesił razem z płaszczem Magnusa i zajął pozycję naprzeciwko czarownika, dając mu jednocześnie sygnał, że jest gotów rozpocząć ćwiczenia.
- Nie aktywujesz reszty swoich run? - zaniepokoił się Magnus, zaskakując tym chłopaka, który pokręcił nieznacznie głową.
- To będzie słaby trening jeśli ich teraz użyję - odpowiedział Alec, jednocześnie powolnym i uważnym krokiem zmniejszając dystans jaki ich dzielił.
To nie był ich pierwszy wspólny trening, jednak za każdym razem czarownik mniej lub bardziej obawiał się, że zrani młodego Nocnego Łowcę, co sprawiało więcej problemów niż pożytku. Wszystko przez jeden mały wypadek, który im się przydarzył, zdawałoby się całe wieki temu. Na szczęście Alec dość szybko odkrył jak najłatwiej ponownie obudzić w Magnusie jego ducha rywalizacji. Jeszcze rok temu Alec nie odważyłby się na takie żarty, teraz za to przychodziły mu one jedynie z lekką trudnością. Mimo wszystko, mowa była o Magnusie, jego cudownym, ukochanym chłopaku, którego potrafił obsypywać jedynie komplementami.
- Czyżby lekceważył pan moje umiejętności panie Lightwood? - padło razem z pierwszym atakiem ognistych kul.
- Gdzieżbym śmiał panie Bane, - odpowiedział Alec, kiedy o włos minął się z pierwszą kulą - ale proszę dać mi znać kiedy się pan zmęczy, to zrobimy przerwę. - dodał troskliwie, po wykonaniu kilku przewrotów pod rząd, unikając w ten sposób pozostałych ataków.
- Oh, więc chce pan ćwiczyć bez użycia run - Magnus rzucił kolejne zaklęcie, zmuszając Aleca do wycofania się pod jedną z kolumn - i do tego jeszcze pan uważa, że to ja się pierwszy zmęczę? - zapytał, czując w sobie narastający płomień rywalizacji.
YOU ARE READING
Zakład
FanfictionAlec prosi Magnusa o pomoc w treningu, który kończy się w Paryżu. Komentarze jak zawsze mile widziane. I oczywiście βtester- Mushu