Maraton 2/3
Alex
Chłopaki mi powiedzieli że muszą jechać po Kire, Lydie i Malie, bo utknęły na jakiejś drodze bo brakuje im paliwa. Jechaliśmy do Loftu Dereka, a ja coraz bardziej się denerwowałam. Nie jestem nawet pewna czym, ale zaczynają trząść mi się ręce.-Denerwujesz się? - zapytał Scott, acha pewnie poczuł bicie mojego serca które jest niczym ptak w klatce i zaraz mi wyskoczy.
-Tak.. Znaczy nie... Znaczy.. - westchnęłam i wzięłam głęboki oddech - Tak, denerwuje się, ale.. Nie jestem pewna czym... - ostatnie słowa powiedziałam trochę ciszej.
-Mamy iść z tobą? - zapytał Stiles. Miło z ich strony że się o mnie martwią...
-Nie, nie musicie. Ja wejdę sama, a wy pojedźcie po dziewczyny. Potem się spotkamy u Stilesa. - Nie chce rozmawiać z Derekiem, ale to jest prawie pewne że będziemy że sobą rozmawiać, chodź nie mam na to całkowitej ochoty. Dojechaliśmy właśnie pod loft Dereka i... jego samochód jest przed budynkiem. Cholera. Dobra nie ważne. Ja idę tylko po rzeczy, jak się on ogarnie to z nim pogadam. Stiles wyłączył silnik i odwrócił się do mnie że Scottem.
-Dasz radę. - powiedział Stiles
-Na pewno mamy jechać? Możemy zostać. - tym razem odezwał się Scott.
-Nie...Dzięki chłopaki. Chce z nim być sam na sam. To...idę. - powiedziałam kiedy wychodziłam już z Jeepa. Dostałam od Stilesa jakąś dużą torbę. Będę mogła schować tam ciuchy.
Dam radę. Ja przyszłam tylko po ubrania. Dam radę! Z tą myślą weszłam do pomieszczenia w którym mieszkał Derek. Nie widzę go. Pewnie gdzieś wyszedł albo po prostu jest w łazience. Poszłam bez żadnego pitu pitu (musiałam xD ~ Aut.) do pomieszczenia w którym dotychczas miałam ciuchy. Zaczęłam je szybko pakować do torby... dobra to był kurna sprint. Nie chciałam konfrontacji z Derekiem bo wiele że mogę wybuchnąć i powiem o dwa słowa za dużo. Pewnie już go nie spotkam bo już kończę pakowanie. Dzięki ci pan.. (Miała powiedzieć panie)-Co ty robisz? - zapytał Derek który stał za mną z założonymi rękoma na klatce piersiowej.
-Pakuje się. A co? Nie widać? - zapytałam ironicznie nawet na niego nie patrząc.
-Widać i to wyraźnie... - mruknoł pod nosem. No już nie mówił tylko stał i się na mnie gapi. Trochę mi przykro że o mnie nie walczy, że mnie nie powstrzymuje tylko pacan jeden stoi i się gapi. Co za gnojek. O mój boże on cały czas się na mnie gapi. To wkurzające!
-I co się tak gapisz?!- zapytałam trochę wkurzona, bo to jest irytujące jak ktoś się na ciebie tak patrzy i patrzy i pat... dobra wiecie o co chodzi. - Teraz się na mnie gapisz, a jak bylam w szpitalu to mnie widocznie nie chciałeś widzieć! - wykrzyczałam. Zapięłam spakowaną już torbę i zaczęłam iść w stronę wyjścia, ale zatrzymał mnie widok czegoś na podłodze przy stole. Podeszłam do tego i zobaczyłam cudzy stanik. On... Mnie zdradził.... Co za gnój... Jak on tak mógł... Czułam na policzku łze.
-Co-to-jest?! - zapytałam wkurzona, nie nie byłam wkurzona byłam wkurwiona.
-Biustonosz nie widzisz? - zapytał ironicznie.
- Ty.. Ty.. - zaczęłam mówić, ale było mi trudno przez gulę w gardle
-Czy ja co? Czy się z nią przespałem? - zrobił pauze, a ja spojrzałam na niego załamana. - Tak. - poczułam pęknięcie w sercu. Łzy zleciały mi z oczu. Łzy kapały po kolei z nad moich powiek z powodu ich nad miaru. Nie szlocham, byłam cicho i w szoku. Jak on mógł?
-Ty pierdolony gnoju! Jak mogłeś?! - Zapytałam załamana. Dla czego to zrobił? Daje mu radość widok mnie płaczącej z jego powodu?. - Ja ci zaufałam! Zwierzyłam się tobie! Wszystko powiedziałam! - To były moje ostatnie słowa zanim wybiegłam załamana z loftu...
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Dużo tego załamania...
Następny rozdział:
3 - komentarze
4 - gwiazdki
CZYTASZ
Bohater... D.H.
FanfikceHej jestem Alex, moje życie nie jest kolorowe, jest raczej pełne smutku, strachu i samotności, ale zmieniło się to dzięki temu jednemu autobusowi który mnie zawiózł w miejsce w którym znalazłam przyjaciół, rodzinę i miłość, ale czy na długo? Czy zn...