Rozdział II

27 5 3
                                    

   Jest równa 17.00. Rozglądam się za czarną czupryną Zacka z trzeciej "B", jednak nigdzie nie dostrzegam chłopaka. Stoję więc jak głupia, może coś mu wypadło i spóźni się. Przynajmniej mam taką nadzieję.
   Jednak nie mija nawet minuta, kiedy podchodzi do mnie rudowłosy chłopak. Jest trochę wyższy ode mnie, jednak niewiele. Ma cerę usianą delikatnymi piegami, które dodają mu uroku. Jego oczy są złociste, z jaśniejszymi plamkami. Włosy - nie marchewkowo rude, lecz bardziej miedziane.

- Cześć,  Lizzy, usiądziemy? - pyta się chłopak, lekko się uśmiechając. 
  
   Nie wiem, co odpowiedzieć. Nie mam pojęcia, kim on jest, ale na gwałciciela nie wygląda. Ale kto to wie... Żadnego picia od niego nie wezmę, jeszcze wrzuci pigułkę albo coś. "Nie dramatyzuj, Lizzy! " mówię sobie.
   Kiwam więc tylko głową i siadamy do okrągłego stolika z ciemnego drewna, w pobliżu okna. Dzięki temu mogę oglądać ludzi idących ulicą, co wprost uwielbiam.
   Ale, ale - siedzę tu z obcym chłopakiem, i nadal nie wiem, po co mnie tu ściągnął.

- Jak się nazywasz? - pytam, aby przerwać ciszę.

- Zack, ale to chyba już wiesz, podpisałem się w SMSie - uśmiecha się lekko. Ma uroczy uśmiech.

   "Brawo, Lizzy! Wyszłaś na idiotkę! Przecież dobrze wiesz, jak się nazywa, przecież napisał! " ganię się w myślach.

- Wiem, chodziło mi o nazwisko - powiedziałam. Chyba to powinno usprawiedliwić moje głupie pytanie.

- Zack Backford. Pewnie zastanawiasz się, czemu chciałem się z tobą spotkać. Sam nie jestem pewien, czy robię dobrze, czy powinienem mieszać się w twoje życie. Ale uważam, że masz prawo wiedzieć.

   "No nieźle, robi się ciekawie" - nie mam pojęcia, o co mu chodzi, ale to chyba grubsza sprawa.

- Mów, o co chodzi, po prostu. Tobie ulży, a ja się dowiem - uśmiecham się kącikiem ust, to zawsze działa.

- No więc, nazywam się Zack Backford...

   "Tyle już wiem, geniuszu" - odzywa się moja wredniejsza strona.

-... i jestem synem Jacka Backforda. On wam pomógł, kiedy ty i twoja siostra miałyście wypadek.

   Czuję nagły ból w klatce piersiowej. Tak dawno nikt nie wspominał o Emily. A to nadal boli. Całe moje życie mogło wyglądać inaczej. Emily mogła żyć. Była dla mnie połową świata.
   Orientuję się, że Zack patrzy na mnie dłuższą chwilę. Potrząsam głową, wzdycham.

- Mów dalej, Zack - proszę.

- Przepraszam, nie powinienem o tym mówić.

- To nic, w porządku. To było dawno - nie, nic nie było w porządku.

- Powiem krótko. Znalazłem adres człowieka, który uciekł z miejsca wypadku.

   Na chwilę moje serce się zatrzymało, a potem uderzyło ze zdwojoną siłą. Na moją twarz wypłynął rumieniec. Zack chyba źle to odebrał, ponieważ zaczął przepraszać.

- Nie masz za co mnie przepraszać. Dziękuję ci, że mi to powiedziałeś, że przyszedłeś. Czy mógłbyś napisać mi adres na kartce?

   Zack spojrzał na mnie czujnie. Jego złote oczy prześwietlały mnie na wylot.

- A co, chcesz dokonać zemsty? - zapytał ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy, po czym roześmiał się. Dziwny człowiek.

- Pewnie, że nie, ale chcę wiedzieć, czemu zostawił nas wtedy? Chciałam się tego dowiedzieć całe życie, a teraz mam szansę.

- A rodzice cię puszczą? Zastanawiałaś się może, czemu ci nic nie powiedzieli? Przecież nie mogli nie wiedzieć.

   On miał rację. Przecież muszą wiedzieć.

- Coś wykombinuję. Ale wiem jedno - muszę zobaczyć się z tym człowiekiem. Muszę porozmawiać - mówię .

- Zawiadom mnie, jeśli coś postanowisz. Ja też tam byłem, też to widziałem, też byłem mały. I też to przeżyłem. To oczywiste, że nie tak, jak ty, ale bardzo. Pamiętam wszystko, co do sekundy, i też chciałbym wiedzieć.

   Deklaracja Zacka mnie zdziwiła, ale i wzruszyła. Nie miałam pojęcia, że ten chłopiec, w którego rękaw wczepiłam się tamtej nocy, również mógł to przeżywać. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nigdy o tym nie pomyślałam.

- Dobrze, dam ci znać. Porozmawiamy z nim oboje. Też masz do tego prawo, byłeś tam i pamiętasz. A to, że tu jesteś, to najlepszy dowód na to, że zależy ci na prawdzie. Zadzwonię.

   Potem chwilę rozmawialiśmy, wymieniliśmy się telefonami i rozeszliśmy do domów. Zacka czekała jeszcze godzinna podróż pociągiem.
   Nie powiem o niczym rodzicom. Sama wszystkiego się dowiem. Mam już plan.

---------------
   Rozdział pisany w autokarze, na wycieczce, ale lubię pisać w drodze. Mam nadzieję, że chociaż kilka osób to przeczyta.
   Chcę dawać taką samą przyjemność, jaką ja odczuwam, kiedy czytam opowiadania.
   Co mogę obiecać - z rozdziału na rozdział będzie coraz ciekawiej ❤

Daleka DrogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz