Nie wiem co się ze mną dzieje ale mona wyobraźnia narodziła się na nowo i na długo ! To dzięki wszytsko zawdzięczam waszych miłym uwagą na temat mojego opowiadania co nakręca mnie jeszcze bardziej. Chyba właśnie znalazłam moja pasje.... Na dzień singla szalejemy. Oto kolejna część
Weszłam do domu chłopaków w bluzie chłopaka ale już bez stanika, który nie wiadomo gdzie zaginął w akcji. DeVitto oczywiście był tym wniebowziety co uprawdzilo mnie w tym ze maczal w tym palce. Trzymając się za ręce wkroczylismy do przedpokoju.
- Witam i państwa DeVitto - zza rogu wyszedł Diego z kubkiem kawy w ręku co stało się u niego normom.
- Oj pieprz się - mrunkenelam zdejmując białe trampki.
- Myślałem ze od tego jest Will - zaśmiał się podnosząc brwi
Pokiwałam z dezaprobatą głową strzelając face palma'e.
- Kiedy wy dorosniecie? - wybuchłam śmiechem trzymając Willa za ramię.
- Prawdopodobnie nigdy!- odpowiedział mi pewien głos z salonu.
- Też tak sądzę. Cześć chłopcy - powiedziałam pogodnie zaglądając do ich ulubionego pomieszczenia, gdzie zazwyczaj wszyscy się zbierali.
- Siemasz Amy - zasalutowal Chris, który jak zwykle siedział z komputerem na kolanach.
DeVitto usiadł na wolnym fotelu, klepiac się po kolanach, zapraszając tym samym abym na nich usiadła.
Wyszczerzyłam się przyjmując zaproszenie.
- No no Will! - krzyknął Chuck, który siedział najbliżej nas.
Chłopak popatrzył na przyjaciela zdziwiony.
- No z tego co widzę... To mieliście ciekawy wieczór- poruszal znacząco brwiami.
- Co? - Will nadal nie ogarnial
- Fajny masz tatuaż na szyi. Ale chyba nie na stałe?- Diego wybuchnął śmiechem siadając na kanapie.
Mój chłopak. W sumie nie chłopak. My nadal nie jesteśmy razem. Wyjął z kieszeni telefon i włączył aparat aby po chwili na jego usta wparował szeroki uśmiech.
- Owszem. Było bardzo ciekawie- mruknął pod nosem po czym pociągnął mnie za rękę o wyprowadził na górę przy akompaniamencie głośnych ,,oooooooo" chłopaków .
Weszlismy na górę a on od razu przytulił mnie od tyłu.
- Nawet nie wiesz jak zajebiście było - przugryzl płatek mojego ucha.
Zaśmiałam się cicho odwracając się w jego stronę co na początku mi nie umożliwiał.
Położyłam ręce na jego klatce piersiowej po czym przysisnelam do niej nos.
Chłopak zaśmiał się bawiąc się moimi włosami.
- Pozwolisz ze wezmę prysznic? - zapytał patrząc mi w oczy
- Spoko - zgodziłam się siadając na jego łóżko.
William podszedł do szafy i wyjął z nich czarne dresy, w których zazwyczaj spał. Ściągnął koszulkę co przyprawilo mnie o ciarki.
Uśmiechnął się czarująco tak jak to miał w zwyczaju i wyszedł zostawiając mnie samą. Położyłam się na łóżku wpatrując się w sufit. Nudziło mi się strasznie wiec postanowiłam polazic po jego pokoju. Znowu spojrzałam na zdjęcie Will'a i Sary. Było takie smutne. Dziewczyna nie żyla. Może kiedyś zapytam o nią... przechadzalam się dalej gdy nagle potknelam się o coś co leżało na ziemi i upadłam na szafkę nocna, której szuflada się otworzyla. Powoli obolała zbieralam się z ziemi. Podeszłam do szafki aby ją zamknąć a to co tam ujrzałam zwalilo mnie z nóg. Na spodzie szuflady lśnił czarny pistolet...