Rozdział 48

469 42 4
                                    

*Selly*

W końcu poczułam, że jestem w stanie otworzyć oczy. Co prawda z wielkim trudem, ale dałam radę.

Uchyliłam je lekko, jednak zaraz musiałam je zamknąć. Pomieszczenie coś było lekko oświetlone i tak zakuło boleśnie w moje oczy.
Było mi ciepło i bardzo wygodnie. W powietrzu unosił się przyjemny zapach.

Gdzie ja jestem?

Jak mój wzrok powrócił do normalności od razu rzuciła mi się w oczy postać. Bardzo znana postać.

Siedziała w kącie na fotelu, chyba spała. Ubrana była w zwykłą czarną koszulę oraz znoszone spodnie. Długie, czarne włosy były w strasznym nieładzie, twarz wyrażała zmęczenie.

- Thorin...- zdołałam tylko wyszeptać, gdyż strasznie drapało mnie w gardle.

Krasnolud otworzył lekko oczy rozglądając się nieprzytomnie kto go zawołał. Gdy jego wzrok zatrzymał się na moich oczach znieruchomiał i wyraźnie się rozbudził.

- Ty.. się...- zacinał się.

Nagle wstał i wybiegł na korytarz wołając kogoś. Po chwili wrócił z tą osobą.

Był to niski mężczyzna z brązowymi włosami. Ubrany był w czerwony, puchowy i niechlujnie zawiązanym w pasie sznurkiem szlafrok. Też wyglądał na zaspanego. Musiał być środek nocy.

- Selly!- zawołał zaskoczony zaraz znajdując się przy moim łóżku.- Pamiętasz mnie?

- Bilbo, jakbym mogła Cię nie pamiętać głupku.- odparłam uśmiechając się słabo.

Niziołek zaczął się nagle śmiać i.. płakać (?). Widać było, że chciał mnie przytulić ale się powstrzymał.

- Wody...- wychrypiałam gdy suchość w gardle znów dała o sobie znać.

- Wody... tak, tak...

Hobbit wziął drewniany kubek i nalał do niego wody z dzbanka, które stały obok na stoliku.
Zawahał się chwilę, po czym podniósł delikatnie moją głowę i pomógł mi się napić. Od razu poczułam ulgę.

- Dziękuję... Co się stało? Gdzie ja jestem?

- Spokojnie

W drzwiach stanęła Pani Galadriela wraz z Elrondem i Thranudilem. Ich widok bardzo mnie zdziwił. Zwłaszcza władcy Leśnego Królestwa, który mierzył się przez chwilę z Thorinem spojrzeniem.

- Jesteś w Ereborze - odpowiedziała Biała Pani.- Byłaś przez tydzień w głębokim śnie. Dobrze że postanowiłaś w końcu do nas wrócić.

- A co się stało z...?

- Nie przejmuj się nimi. Dostali to na co zasłużyli.- odrzekł hardo Bilbo.- Wiele cię ominęło i sporo osób chce Cię zobaczyć.

Patrzyłam na niego przetwarzając w głowie informacje.

- Czyli dokładnie kto? Cała Samotna Góra?

- I wiele osób sproza - machnął ręką na ostatnie słowo.

- Nie wszyscy naraz oczywiście - przejęła głos Galadriela.- Jak się czujesz moja droga?

Zmarszczyłam brwi. To pytanie jakby wogóle nie dotarło do mojej świadomości. Nie rozumiałam jego znaczenia.

- Nie wiem... Mam mętlik w głowie...

- To normalne - odpowiedział Elrond podchodząc do mnie bliżej.- Powinnaś...- zaczęło mi szumieć w uszach co zagłuszyło jego dalszą wypowiedź.

Leżałam skaniemiała patrząc tępym wzrokiem przed siebie, mając nadzieję, że szum ten szybko zniknie.

Jednak wraz z dźwiękiem rozpłynął mi się również obraz. Kontury się zamazały, kolory zlały.
Straciłam nagle poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Zdałam tez sobie sprawę, że nie mogę swobodnie zaczerpnąć powietrza.  Poczułam się zagrożona, choć nie wiedziałam dlaczego. Bałam się czegoś, czego nie było.
Miałam uczucie jakbym spadała w otchłań bez dna.
Chyba zaczęłam krzyczeć, lecz nie słyszałam nawet własnego głosu. To znaczy, że nikt go nie słyszał?
Chciałam uciekać, lecz nie czułam ani własnych kończyn, ani gruntu pod nogami. To wszystko było naprawdę? Czy to że byłam w Ereborze to był tylko piękny sen?

Wśród tego całego chaosu, który panował wokół mnie poczułam jakiś słodki zapach.
Momentalnie się uspokoiłam, jak za dotknięciem różdżki.
Odpłynęłam już spokojna, w błogą nicość. Miałam nadzieję, że będzie ona trwała równie długo, co przed moim wybudzeniem.

*Thorin*

Co się tak właściwie stało?

Wszystko było przecież w porządku, moja ukochana się w końcu wybudziła, normalnie z nią rozmawialiśmy.
Dlaczego więc, kiedy Władca Rivendell zaczynając swój monolog na temat odpoczynku jednocześnie robiąc krok w jej stronę, ona zaczęła nagle przeraźliwie krzyczeć?
Nie umiałem nawet opisać uczuć jakich doświadczyłem, gdy po takim czasie rozłąki, pełnym tęsknoty, strachu i bezsilności usłyszałem swoje imię z jej ust. Dźwięk jej głosu, którego wydawało mi się, że już nigdy nie usłyszę.

Przez chwilę odzyskałem nadzieję na to, że wszystko może wrócić do normy. Selly wyzdrowieje i będzie jak dawniej.

I wszystko to po prostu prysło, kiedy śliczne oczy mojej ukochanej zniknęły ponownie pod powiekami po tym, jak uśpił ją zapach wywaru z arcydzięgla i lawendy, przyrządzony przez drżące ręce Thranduila.

- Potwierdziły się nasze najgorsze przypuszczenia.

Zaschło mi w ustach a podłoga zakołysała mi się pod nogami, gdy spojrzałem z przerażeniem na Elronda.

- To znaczy?

- Nie dotknąłem jej, nic też nie powiedziałem co mogłoby ją zaniepokoić - rzekł ze śmiertelną powagą - Jednak naruszyłem jej przestrzeń osobistą, stąd jej nagły atak.

Zamilkł na chwilę, jakby się wahając.

- Więc co?- zapytałem czując, że coraz bardziej robi mi się duszno.

- Za jakiś czas być może będzie można do niej podejść, złapać za rękę, z przytulaniem bym jednak zaczekał dopóki sama o to nie poprosi lub nie zrobi... będą chwilę, kiedy wszystko będzie w porządku, będzie rozmawiać, może nawet śmiać się... ale będą przychodzić momenty, gdy będzie toczyła walkę ze swoim umysłem - przełknął śline po czym dodał szeptem - będzie naprawdę cierpieć. I może stać się nawet zagrożeniem; nie tylko dla siebie ale i dla innych...

- Muszę się przewietrzyć - przerwałem mu czując, że zbliża się moment mojego bliskiego spotkania z podłogą.

Wyszedłem, a w zasadzie wybiegłem z pokoju w kierunku wyjścia z Góry biorąc głębokie wdechy. Kiedy wychodziłem Bilbo zabrał głos pytając, dlaczego nic się z nią nie stało, gdy podawał jej wodę.

Ponieważ dopiero co zaczęła kontaktować ze światem.. poza tym był wtedy mniejszy tłum w okół niej - słowa Galadrieli potoczyły się po korytarzu (albo w mojej głowie) chociaż nie chciałem, nie mogłem już tego słuchać.

Pragnąłem oświadczyć się jej, uczynić swoją kobietą aby nigdy nie dopuścić do tego, by odeszła z mojego życia po raz trzeci. I i tak to się w zasadzie stało nim to zrobiłem?

***

Wiem, że rozdziały pojawiają się sporadycznie... za co przepraszam, jednak mam mały bajzel w swoim życiu i muszę posprzątać... i nie wiem kiedy skończę... 
Postaram się dodać nie długo kolejny rozdział, bo ostatnio wena mi przyszła..

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz