Nie chciałam czekać, aż Clay opuści szpital, dlatego zadzwoniłam do matki i poprosiłam by przyjechała do szpitala. Nie wdawałam się w dyskusję przez telefon ani nie tłumaczyłam, po prostu kazałam jej przyjechać. Chyba nawet trochę się przestraszyła, bo zgodziła się. Piłam w bufecie chyba już trzecią kawę, gdy pojawiła się Clara. Do tej pory nie wspomniałam jej, że ojciec wrócił do miasta i po wypadku trafił na oddział. Nie widziałam jej od momentu wesela Amandy. Widząc ją powinnam coś czuć, tęsknić czy cokolwiek, ale nie. Nie byłyśmy blisko, co nie zmienia faktu, że to ona mnie wychowała. Przywitałyśmy się jak jacyś znajomi, a nie jak matka z córką. Suche „cześć" i tyle. Po tym wszystkim, co się stało... Isa, stop! To nie czas i miejsce na rozżalanie się nad sobą. Mam teraz ważniejsze sprawy na głowie. Zebrałam się w sobie i zaprowadziłam mamę do sali, gdzie leżał ojciec. Pchnęłam drzwi i puściłam ją przodem. Zdezorientowana kobieta stanęła jak wryta, gdy dostrzegła swojego męża. Teraz już byłego. Chociaż nie jestem pewna, czy mają oficjalny rozwód, nigdy nie pytałam. Tak czy siak, stanęłam z boku i obserwowałam reakcje moich rodziców. Byłam zaskoczona, gdy padli sobie w objęcia i ze łzami w oczach zaczęli się witać. Co do cholery?
- Clay, Boże, co Ci się stało? - pierwszy raz widziałam tak poruszoną mamę.
- Clara, och Clara, jak dobrze znów Cię widzieć. Tyle lat, tak wiele samotnych chwil, z dala od Ciebie. Tak bardzo mi Ciebie brakowało. - Ojciec także wyglądał na wzruszonego.
- Kochany, co się dzieje? Jesteś chory? - czułość w głosie mamy była dla mnie czymś zupełnie obcym i kompletnie u niej niespotykanym. Nigdy w swoim całym życiu nie spotkałam się z taką jej reakcją. Coś tu się dziwnego działo i musiałam wreszcie dowiedzieć się co. Odchrząknęłam znacząco, by zwrócić na siebie ich uwagę, bo chyba zapomnieli o mojej obecności, tak byli pochłonięci sobą. To nawet zabawne, choć mi zdecydowanie nie było teraz do śmiechu. Rodzice spojrzeli na mnie jednocześnie i zmieszali się.
- Dlaczego kazałaś mi tu przyjechać? - zwróciła się do mnie rodzicielka.
- Czy to nie oczywiste? Mój zapomniany ojciec miał wypadek. Czyżbyś nie chciała o tym wiedzieć? - Zaatakowałam, co momentalnie odbiło się na twarzach rodziców. - Czy ktoś może mi wyjaśnić, co tu się wyprawia? - Podniosłam głos, bo traciłam cierpliwość, a nerwy rozsadzały mnie od środka.
- Claro, to ja poprosiłem Isabell, by z Tobą porozmawiała. Uważam, że najwyższy czas, aby poznała prawdę. Nie jest już małą dziewczynką tylko dorosłą kobietą. - Clay przemawiał do Clary poważnym tonem. Mama wpadła w panikę, zaczęła rozglądać się dookoła jakby szukała drogi ucieczki. Ojciec chwycił ją mocno za dłoń i z mocą dodał – Powiedz jej.
- Nie mogę, Clay. Nie potrafię. - rozpłakała się. Pierwszy raz widziałam ją płaczącą. Do tej pory zawsze była dzielna, nawet gdy byłam dzieckiem i zostałyśmy same to ona dbała o wizerunek silnej niezłomnej kobiety. Dopiero teraz zauważyłam jak krucha i wrażliwa potrafi być. Zaczynałam się bać tego, co miałam usłyszeć. Jaką straszną tajemnicę przede mną ukrywają?
- Mamo, powiedz mi. O co do cholery chodzi? - znowu nie panowałam nad swoim głosem.
- Isa, bez względu na to, co usłyszysz, pamiętaj że jesteś moją jedyną córką. Proszę. - wcale nie uspokoiły mnie te słowa, wręcz przeciwnie.
- No mów wreszcie! - krzyknęłam.
- Claro zrób to, jestem przy Tobie. - ojciec trzymał mamę za rękę.
- Isabell – szloch – gdy miałaś 5 lat zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. W domu, w którym mieszkałaś wybuchł pożar. Zwarcie instalacji elektrycznej, czy coś. To była noc, wszyscy spali. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, nie było szansy by... - znowu szloch – Ze snu wyrwał Cię hałas, wybiegłaś ze swojego pokoju krzycząc by obudzić pozostałych. Byłaś bardzo dzielnym dzieckiem, wiesz? - Zwróciła się do mnie, ale nie czekała na odpowiedź. Kontynuowała – Płomienie zajęły prawie całe piętro, strażakom prawie w ostatniej chwili udało się uratować Ciebie i Amandę. Nikt więcej nie przeżył. Diana i Hadrian stracili przytomność, ten dym... - płakała nieustannie aż ciężko było zrozumieć poszczególne słowa – Oni zginęli. - Nic z tego do mnie nie trafiało. Słuchałam, ale nie rozumiałam. W pomieszczeniu zapanowała cisza, słychać było jedynie płacz matki. O czym ta kobieta bredzi? Jaki pożar? Kim byli Diana i Hadrian? Co z tym wspólnego ma Amanda? Natłok pytań spowodował zawroty głowy, musiałam usiąść, bo inaczej bym upadła.
- Isa, Twoi rodzice nie żyją. - dodała po chwili. Mój świat runął. Wszystko, co do tej pory mnie kształtowało, co uważałam za swoje dziedzictwo, okazało się nieprawdą. Całe moje jestestwo się zachwiało. Nie wiedziałam już kim jestem. Jak mogli mi to zrobić? No jak?
CZYTASZ
Przebudzenie (cz.1.)
RomansaGdy Jej świat przewraca się do góry nogami, On staje się Jej opoką. Nieznajomy, a jakże bliski Jej sercu. Czy połączy ich płomienna miłość, a może sami spłoną w ogniu tajemnic i pogrążą w cieniu przeszłości?