Rozdział 58

31.2K 923 173
                                    

MICHAEL

Stałem zszokowany nie wiedzieć co powiedzieć. Spojrzałem na ojca i rzuciłem mu się w ramiona płacząc. Prawie wszyscy płakali. Każdy z każdym się przytulał wywołując niemałą sensację na korytarzu.

-Mo...moglibyśmy ją odwiedzić?-zapytałem.

-Przykro mi, ale pacjentka śpi. Nie można jej teraz odwiedzać, chociaż chciałbym was wpuścić.

-A dziecko?-zapytałem przerażony.

-Dziecko jest w inkubatorze. Niestety też nie można go zobaczyć. Proszę przyjechać jutro.

-Chodź Mike. Pojedziemy do domu-powiedział tata.

-Ale...

-Prześpimy się i tu wrócimy.

-Dobrze-westchnąłem.-wszyscy dzisiaj śpicie u mnie. Rozłożymy łóżka i materace i jakoś się pomieścimy.

Boże, nie wierzę że to się dzieje. Wszystkie negatywne emocje ze mnie opadły. Teraz już będzie tylko lepiej...

DAPHNE

Otworzyłam bardzo po woli oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Białe ściany, jakieś kabelki, pikające maszyny i niewygodne łóżko. Przez parę minut rozglądałam się po pokoju aż w końcu dotarło do mnie gdzie jestem. W szpitalu. I co się stało. Gdy wszystko sobie uświadomiłam jak poparzona dotknęłam mojego brzucha. Płaski. Krew odpłynęła mi z twarzy, a serce przestało bić. Zaczęłam płakac.

-Nie, proszę nie. Błagam-szlochałam.

-Coś się stało?-do pokoju weszła pacjentka.

-Co z dzieckiem? Proszę powiedzieć że żyje. Błagam-wyszeptałam, a kobieta lekko się uśmiechnęła.

-Proszę być spokojna. Dziecko przebywa w inkubatorze. Urodziło się wcześnie, ale jest całe i zdrowe.

Boże, ulżyło mi. Opadłam na poduszkę i wzięłam drżący oddech. Żyje. Mój skarb żyje...Przez pare minut drżałam nawet nie wiem czemu.

Drzwi otworzyły się z hukiem i zaraz potem w mgnieniu oka przybiegł mój narzeczony biorąc mnie w ramiona. Słyszałam jak cicho płacze.

-Boże, kochanie. Nic ci nie jest? Jezu, tak...tak się martwiłem-wziął moją twarz w dłonie i oglądnął z każdej strony.

-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się.-troche zmęczona, ale jestem cała. Jak widzisz. Nasze dziecko...

-Wiem księżniczko-przerwał mi.-żyje. Tak się martwiłem-znowu mnie przytulił i pocałował czule w usta.-Kocham cie-szepnął mi w usta.

-Ja ciebie też-odszepnęłam. Zaraz potem z każdym musiałam się przytulać i sama się rozpłakałam widząc ile osób się o mnie martwi. Prawie każdy płakał ze szczęścia. Mike cały czas siedział przy mnie trzymając mnie za ręke i co chwile całując.

-Moja matka pożałuje, że ci to zrobiła. Już siedzi w pierdlu-syknął.

-A ja się z nią rozwodze. Nie będe mieszkał z psychopatką pod jednym dachem.

-Słusznie tato-powiedział jego syn a ja się do niego przytuliłam.

Po chwili do sali weszła pielęgniarka z małą istotką owiniętą ręczniczkiem która strasznie płakała.

-Oto wasze nowe maleństwo-powiedziała podając mi dziecko do ręki, a ja rozpłakałam się widząc takiego maluszka. Taki malutki nosek, te urocze malutkie rączki i zamknięte oczka.

-Macie śliczną córke-uśmiechnęła się, a Mike momentalnie poderwał się z miejsca.

-To dziewczynka!?

-Tak-zaśmiała się, a ten przytulił mocno Vivian.

-Miałyśmy rację!-krzyknęli.-wygraliśmy.

-Tak-zaśmiała się.

Mężczyzna podszedł do mnie i usiadł patrząc na dziewczynkę.

-Jest...najpiękniejsza na świecie-wyszeptał biorąc ją na ręce. Mike z noworodkiem na rękach to najlepszy widok na świecie.-cześć księżniczko. Będe najlepszym tatusiem na świecie kochanie-pocałował małą w czoło, a ja rozpłakałam się na dobre. To wyglądało tak uroczo.

-Daj mi ją-Vivian bardzo ostrożnie wzięła dziewczynke na rece.-cześć kochanie. Poznaj ciocie. Będe cie rozpieszczać skarbie. Ale ty jesteś piękna.

Później wzięła jeszcze Erica i ciocia Mike'a. Byli bardzo delikatni, aż w końcu mała trafiła w moje ręce.

-Moge ją zobaczyć?-spytała April, więc mama posadziła dziewczyne na łóżku obok mnie i dziewczynka spojrzała na noworodka bardzo delikatnie dotykając jego twarzy.

-Ale malutka-zachichotała.-też kiedyś taka byłam mamusiu?

-Też-powiedziała wycierając łzy z policzków.

-Będe się z nią mogła bawić?-zapytała blondynka a ja zaśmiałam się przez łzy.

-Oczywiście skarbie. Kiedy tylko będziesz chciała.

-Witaj w rodzinie-wyszeptała April, a gdy powiedziała te trzy słowa rozpłakałam się na dobre. To tak cudownie brzmiało z ust dziecka.

-Kocham cie-Mike pocałował mnie w usta, a później cmoknął naszą córke w czółko.-i tą małą księżniczkę też.

-Macie już imie?-zapytał Luis obejmując Vivian, a my spojrzeliśmy na siebie.

-Miałam parę imion, ale nie mam pomysłu-odparłam.

-Może Ines-zaproponował mój chłopak, a ja otworzyłam szeroko usta.

-Tak miała na imie moja...mama.

-Nie chciałabyś żeby nasza córka miała imie twojej mamy? Z pewnością by się ucieszyła.

Spojrzałam na śpiącego noworodka i uśmiechnęłam się.

-Ines brzmi cudownie-wyszeptałam całując Michaela w usta.-więc Ines.

-Witaj w domu Ines!-odkrzyknęli wszyscy, a chwilę potem zjawiła się pielęgniarka z aparatem więc zrobiła nam zdjęcia. Od teraz wszystko będzie idealne. Mam przyjaciół, rodzinę, narzeczonego i córkę. Najpiękniejszą córkę na świecie którą kocham całym sercem. Ines. To tak pięknie brzmi. Mam nadzieje, że moja mama cieszy się, że tak ją nazwałam.





No i to dziewczynka XD Kto zgadł?
Jestem pewna, że większość obstawiała chłopca.
Ja już miałam zaplanowaną dziewczynkę od bardzo dawna.

Jesteś tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz