Rozdział 36. -Jak on mógł tak zrobić?

315 36 9
                                    

Weszliśmy do Centrum handlowego a już miałam dość. Mój narzeczony co chwilę marudził coś pod nosem myślał, że tego nie słyszałam, ale chyba się pomylił.

-Przestaniesz. - westchnęłam ciężko.

-Nie do puki nie wyjdziemy z tąd.-powiedział wzdychając.

-Mam dość, nawet jeszcze nie weszliśmy a ty już marudzisz jak nie wiem co. - powiedziałam wściekła na niego.

-Kochanie.. mówiłem Ci, żebyś wzięła kogoś innego na zakupy ja się do tego nie na daję. - powiedział obracając mnie przodem do siebie.

-Ale chciałam, żebyś mi doradzi jaką mam kupić sukienę. - powiedziałam cicho. - Chyba, że nie chcesz. - powiedziałam.

-Chcę. - mruknął cicho.

-To chodźmy. - powiedziałam ciągnąc go za rękę.

Kilka godzin później

Siedzimy właśnie w kawiarni,która znajduje się w galerii.

-Możemy już z tąd iść. Mam dość, nogi mnie bolą. - mruknął.

-Mnie nie. Chciałeś coś pić, więc się zdecyduj. Idziemy. - powiedziałam wstawając z krzesła.

-Martinus, kochanie! - krzyknęła jakąś kobieta za nami. Obróciłam się i dostrzegłam blondynkę ruszającą w naszą stronę.Spojrzałam na Martinusa.

-Co to za kobieta?-szepnęłam cicho za nim zdążyła podejść do nas.

-Co ty tu robisz? - zapytała przytulając go do siebie. Spojrzałam na niego on nawet nie umiał spojrzeć mi w oczy.

-Jestem na zakupach nie widzisz. - powiedział podnosząc ręce do góry z torbami.

-Kotku masz teraz czas musimy poważnie porozmawiać. - powiedziała piskliwym głosem, aż mnie przeszła gęsia skórka.

-Noo... mam czas a o co chodzi? - zapytał a mnie w mórowało w ziemię.

-Musimy pogadać na osobności. - powiedziała. - Powiedź swojej koleżance, że może iść. - szepnęła do niego cicho tak, żebym nie usłyszała.

-Ja nie.. - przerwał mi w tym momencie mój narzeczony.

-Kayle.. - powiedział. Ja nie mogłam uwierzyć to co on powiedział w tej chwili. Chyba się przesyszałam.

Jak on mógł tak zrobić?
Nie wierzę.

-Jak chcesz. - powiedziałam obracając się,po czym wyszłam z kawiarnii.

Dalej nie mogę tego pojąć jak on mógł mi coś takiego powiedzieć. I on ma być moim mężem.

Postanowiłam, że pójdę prosto do Emily. Muszę z kimś porozmawiać.
Pukam do drzwi, otwiera mi Emily.

-Hej Kayle.-powiedziała przytulając się do mnie.

-Cześć Emily, możemy porozmawiać? - zapytałam posyłając jej słaby uśmiech.

-Tak jasne wejdź. - powiedziała puszczając mnie w drzwiach.

-Usiądź. - powiedziała wskazując na kanapę w salonie.-Mów o co chodzi.

-Chodzi o Martinusa.-powiedziałam krótko.

-Co on znowu zrobił? - zapytała.

-Zacznę może od początku to było tak, że poszliśmy z Martinsem do Centrum handlowego. Po kilku godzinach chodzenia kupiliśmy wreszcie to co chcieliśmy, Martinus narzekał, że chce mu się pić, więc poszliśmy do kawiarni, a gdy mieliśmy już wychodzić, zaczepiła nas jakaś  kobieta, powiedziała tak cytuję "Kotku masz teraz czas musimy poważnie porozmawiać" myślałam, że się wścieknę jak to usłyszałam później powiedziała coś takiego Musimy pogadać na osobności. Powiedź swojej koleżance, że może iść. " A nie uwierzysz co on zrobił powiedział żebym poszła. Co byś robiła jak by ci coś takiego powiedziała ważna osoba w twoim życiu?-zapytałam.

-Kayle..jestem w szoku to co on zrobił.. brak mi słów.. po prostu. - powiedziała. - Na prawdę nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu.

- Dobra koniec nie chcę o tym rozmawiać. Mam do ciebie pytanie. - powiedziałam.

-Jakie?

-Mogłabym tu przenocować nie chcę wracać do domu. - szepnęłam cicho.

-Jasne.

~*~
Zostało jeszcze kilka rozdziałów do końca tej książki. I czy chcielibyście następną część czy Coś INNEGO?? Mam kilka pomysłów na nową książkę.

Say Yes "M&M"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz