W tym momencie patrzyli sobie w oczy. Korytarz był pełen lekarzy, pielęgniarek, pacjentów, a dla nich liczyła się ich wzajemna bliskość. Mogłoby się zdawać, że nikt i nic nie jest w stanie zepsuć tej cudownej, romantycznej chwili. Poza Falkowiczem. On zawsze zjawia się w najmniej odpowiednim momencie.
- Wiktoria, Adam, szybko na izbę przyjęć! - krzyknął, przebiegając tuż obok.
Dopiero teraz zorientowali się, że nie są sami. Wcześniejsza scena nie wyglądałaby podejrzanie, gdyby nie ich spojrzenia. Zwyczajni znajomi, stojący na przeciw siebie... jednak z ich oczu można było wyczytać każde uczucie, jakie towarzyszyło im w tamtych błogich chwilach. Momentalnie odsunęli się od siebie i zmieszani natrętnymi spojrzeniami ruszyli w kierunku izby, co jakiś czas ocierając się dłońmi.
Wbiegli do środka i zobaczyli ranną kobietę i malutkie, około trzymiesięczne niemowlę.
- Co mamy? - spytała Consalida, ubierając gumowe rękawiczki.
- Kobieta, około trzydziestu lat, nieprzytomna. Potrącona przez samochód, w porę zdążyła odsunąć wózek z dzieckiem.
- O matko... - zakręciło jej się w głowie. - Wstrząs mózgu, to na pewno do szycia... Proszę zawiadomić blok!
Nie była w stanie operować. Źle się czuła, na dodatek właśnie kończyła dyżur. Aktualnie wolny był Przemek Zapała, który niejednokrotnie radził sobie w trudnych sytuacjach.
- Proszę zawołać doktora Zapałę!
Ściągnęła rękawiczki.
- A co z dzieckiem? - wtrącił się Adam.
- Nie mamy jeszcze informacji na temat jakiejkolwiek rodziny. Pozostaje nam zawiadomić...
- Nie. - przerwała rudowłosa. - Musimy poczekać. Ja się nim zajmę. Kończę dyżur, przebiorę się i zostanę tutaj. Jeśli w ciągu dwóch godzin nikt się nie zjawi - możecie zawiadomić odpowiednie służby. - Gdzie jest ten wózek?
- Przed szpitalem, chłopaki powinni już go wyciągnąć.
- Pójdę po ten wózek, weź koc dla dziecka i poczekaj w sali. - oznajmił Krajewski.
Do pomieszczenia wbiegł Przemek.
- Wołałaś mnie?
- Tak, mamy ciężką sytuację, musisz sobie poradzić. Ja nie mam na to dzisiaj siły, a wiem, że Ty jesteś świetny. Oddaję ją w Twoje ręce.
- Nie ma problemu. Poinformowałaś blok?
- Wszystko załatwione.
I to, co działo się w tle, w jednym momencie przestało mieć znaczenie. Niemowlę ubrane było w różową kurtkę, skarpetki w paski i białe spodnie, dzięki czemu w łatwy sposób można było zorientować się, że jest to dziewczynka. Na główkę założoną miała różowo-szarą czapeczkę. Wiktoria podeszła troszkę bliżej i dotknęła jej rączki. Malutka pięść automatycznie zacisnęła palce na kciuku kobiety. Nie miała żadnego koca, ani rożka, więc rudowłosa niepewnie włożyła dłonie pod drobne ciało dziecka i poziomo uniosła do góry, przykładając do swojej klatki piersiowej. Jedną ręką podtrzymywała dziewczynkę od spodu. Drugą zaś bez namysłu oddała w rączkę maluszka. Powolnym krokiem wyszła z pomieszczenia i nie odrywając wzroku od niemowlaka szła przed siebie. Na moment uniosła wzrok i dostrzegła Oliwię, stojącą kilka metrów przed nią. Usłyszała za sobą męski, delikatny głos.
- Jesteśmy! - krzyknął, dorównując im kroku.
- O, widzę, że nowa bryka? - zaśmiała się, patrząc na wózek. - Daj, poradzę sobie. Wracaj do swojego domu.
- O nie, nie! Chyba nie myślisz, że zostawię Cię tutaj samą.
Czuli się tak swojo i bezpiecznie w swoim towarzystwie. Nie potrzebowali niczego więcej. Wystarczała wzajemna obecność.
Zdaje się, że w tym momencie i Adam zobaczył Popławską, stojącą trzy kroki od nich. Nawet nie kryła się z nieprzyjemnym, drażniącym spojrzeniem.
- Chyba chce z Tobą porozmawiać...
- Mam teraz ważniejsze zajęcia. - zapewnił ją, delikatnie obejmując w talii.
Gdy ją mijali, usłyszeli tylko ciche :
- Adam.
Przystanęli na chwilę, a Wiki włożyła do wózka śpiącą, drobną dziewczynkę. Niemowlę ruszyło rączkami, a szatyn powoli i delikatnie kołysał pojazd.
- Ja może odejdę... - oznajmiła, robiąc krok w tył.
Adam jednak skutecznie uniemożliwił jej dalsze działania, przytrzymując ją jedną dłonią.
- Zostań. - rozkazał spokojnie. - Oliwia, co się stało?
- Chciałam spytać, czy planujesz wpaść dzisiaj do Józia?
- Dziś nie dam rady. Przepraszam, ale będę zbyt zmęczony...
- Adam, to jest Twoje zobowiązanie, jako ojca? Ja podziękuję w takim razie! - krzyknęła, a dziecko lekko poruszyło nogami.
- Po pierwsze, ciszej. Po drugie, musisz uszanować też to, że ja mam swoje życie. Jestem tatą Józka, ale nie mogę być u niego dzień w dzień. Nie jestem w stanie odwiedzać go non stop. Zrozum to. On ma już osiem miesięcy, nie ma kolek, nie płacze. Radzisz sobie w nocy, nie muszę tam wtedy być.
- No tak, lepiej spędzać ten czas z innymi. - powiedziała dumnie, kierując swój wzrok na Consalidę.
- Tak się składa, że tuż obok mnie stoi moja dziewczyna i nie życzę...
- Oo, jestem Twoją dziewczyną? - spytała słodko, nie mogąc się powstrzymać i całkowicie się rozklejając. Delikatnie mówiąc, zachowała się jak nastolatka. Po chwili jednak zorientowała się, że podświadomość podjęła decyzję za nią i w myślach zakpiła z samej siebie.
Na twarzy Adama pojawił się szeroki uśmiech. Zignorował, stojącą przed nim Oliwię i swój wzrok utkwił w Wiki.
- A nie podoba Ci się? Nie chcesz nią być?
- Odpowiem Ci później. Wieczorem.
Głośno się zaśmiali i zerknęli na zniesmaczoną blondynkę. Starali się nie wybuchnąć jeszcze raz. Z trudem powstrzymali śmiech i odwrócili wzrok.
- Jaka szczęśliwa rodzina. Idealna. Tylko ta kobieta, u Twojego boku jakaś taka nieatrakcyjna. Komuś się chyba troszkę przytyło... - wypaliła.
- Coś mi się zdaje, że Tobie też ciąża jakoś szczególnie nie służyła? - włączyła się rudowłosa.
- Jak to : też?
- Normalnie. Wybacz, ale nie mamy czasu. Chodź kochanie. - złapała go za wolną rękę i razem z wózkiem oddalili się od bezczelnej intrygantki.
- Jestem z Ciebie dumny. - szepnął do jej ucha, po czym delikatnie i szybko cmoknął jej usta.

CZYTASZ
Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||
FanfictionWiktoria Consalida jest młodą kobietą, pracującą jako chirurg. Niedawno łączył ją soczysty romans z Adamem Krajewskim, jednak zaistniał spór, który przekreślił wszystko. 23.01.2018 - #616 w fanfiction 31.01.2018 - #506 w fanfiction 20.02.2018 - #18...