Rozdział 5 😈

186 14 2
                                    

Wstałam i spojrzałam na szatyna, który leżał wtulony w poduszkę. Chwyciłam telefon i sprawdziłam godzinę. Była 8.30, postanowiłam wstać i zrobić śniadanie. Weszłam do kuchni i wzięłam się za przygotowywanie posiłku nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają.

- Igi wróciłem!!!!!. O sory a ty pewnie jesteś kolejna panną Igora. - w drzwiach stanął brunet w okularach - Adrian jestem.

- Ronja. - podałam mu rękę. - A co masz na myśli mówiąc kolejną panną ?

-, No wiesz on święty nie jest. Tu co rano widzę inną .

W tym momencie poczułam łzy w oczach. Wyminęłam go i poszłam po swoje rzeczy. A ja głupia myślałam, że coś między nami będzie. A on chciał się tylko zabawić. Trzasnęłam drzwiami i zaczęłam się ubierać.

- Ronja gdzie idziesz.?? - chłopak zerwał się z łóżka.

- Nie twój interes.- nie miałam ochoty nawet na niego patrzeć.

- O co ci chodzi?!

- Nie będę twoja kolejna panną . Jak to stwierdził twój kolega.

- Ronja ty to zupełnie coś innego. Zrozum czuję że  dla ciebie jestem gotów się zmienić proszę cię  . - złapał mnie za nadgarstek. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.

Nie mogłam już dłużej i poprostu pozwoliłam moim łzom spłynąć. Trwaliśmy tak chwilę. Szatyn uniósł moja twarz i spojrzał w moje zapłakane  oczy, wytarł łzy i delikatnie złączył nasze usta.

- Zaufaj mi.- wyszeptał i znowu przytulił.

- Boję się. Już raz ktoś mnie zranił.

- Ja naprawdę cię nie zranię. Chociaż spróbuj.

Czułam, że dam mu szansę. Spojrzałam w jego oczy i delikatnie go pocałowałam. Oderwaliśmy się od siebie.

- To co spróbujesz? - w jego oczach widziałam strach, ale i nadzieję.

- Spróbuję, ale jak mnie zranisz to poznasz moją ciemną stronę. - uśmiechnęłam się do niego.

- Będę pamiętał. A teraz chodź zjemy coś. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do kuchni gdzie siedział Adrian.

POV. IGOR.

Weszliśmy do kuchni gdzie siedział Adi. Nagle poczułem dziwny zapach.

- Stary co ty do kurwy pijesz?

- Melisa. A co chcecie?,

- Nie!!! - odpowiedzieliśmy chórem.

- Ronja czy te naleśniki to twoja sprawa?

- yhy - spojrzała na mnie słodkimi oczami. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.

- dziękuję.

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

- Igor ja będę musiała już wracać.

-  OK. Już cię odwiozę.

- Nie poradzę sobie dziękuję. - ruszyła w stronę drzwi. Poszedłem za nią.

- Jesteś pewna. Naprawdę cię mogę podwieść.

- Dam radę. - podeszła do mnie, zarzuciła mi ręce na szyję i pocałowała. Nie wytrzymałem i pogłebiłem nasz pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie i znowu stałem jak zaczarowany jej oczami oraz uśmiechem.

- Pa - szepnęła mi do ucha, aż przeszły mnie dreszcze. A ona zniknęła za drzwiami.

Wróciłem do kuchni gdzie Adi dalej pił tą zjebaną melise.

- A tobie co?? - z zamyślenia wyrywa mnie głos przyjaciela.

- Nic a co ma być?

- Wyglądasz jakbyś kurwa zjarał grubego gibona. Rozmażony. Co ty się zakochałeś.? - uśmiechnąłem się, ale po chwili ogarnąłem co robię. Odrazu zmieniłem wyraz twarzy na poważny.

- Pojebało cię chyba. - wstałem gwałtownie z krzesła i poszedłem do swojego pokoju.
Położyłem się i dotarło wtedy do mnie że bez niej czuje chujową pustkę.
A co jeśli Adi ma rację?
Co jeśli rzeczywiście się zakochałem?
Ale jak taki skurwiel jak ja może się zakochać? Bugajczyk kretynie myśl. Tyle pytań i zero odpowiedzi.

Czas Zmian //ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz