Czułem na sobie wzrok Evy i o ile zawsze mnie to cieszyło, tak teraz zapragnąłem, by przeniosła swoje smutne oczy na coś innego. Nie odzywała się do mnie, a ja nie znalazłem odwagi, by zrobić pierwszy krok. Dlatego siedzieliśmy w cholernym salonie, milcząc jak dwójka nieznajomych.
- Przyłożyłeś na to lód? - Głos Evy przerwał ciszę, przez co spojrzałem na nią z zaskoczeniem. Wpatrywała się w moją dłoń, która dzisiaj wyglądała już znacznie lepiej.
- Jakąś mrożonkę – wzruszyłem ramionami. Ponownie na nią spojrzałem i poczułem przypływ, sam nie wiem czego. Może złości? Frustracji? - Masz zamiar za każdym razem uciekać do siebie, jak coś nie pójdzie po twojej myśli? - Usłyszałem swój głos i zapragnąłem uderzyć się w twarz. Serio? Coś takiego Chris, ty skończony skurwielu.
- Tak to widzisz, tak? - W jej głosie usłyszałem złość. - Że coś nie jest takie, jak bym chciała, tupię nogą i idę do siebie? - Zadrwiła. - Jeżeli tak, to uwierz mi, nie mamy o czym rozmawiać – widzę, że chce wstać, przez co moje myśli wariują.
- Zrobiłem to dla ciebie! - Nie wiem, dlaczego krzyczę. - Nikt nie będzie cię obrażał, dlaczego ty tego nie rozumiesz, co? - Patrzę na nią pytająco. - Jak ty bronisz mnie przed swoimi koleżankami, to jest dobrze, a jak ja robię to samo, to jest źle.
- Nie przypominam sobie, żebym pobiła Vilde albo Noorę, bo źle o tobie mówiły – patrzy na mnie z politowaniem. - Ale jeżeli dla ciebie pobicie kogoś jest równoznaczne z wymierzaniem sprawiedliwości, to ja nie mam pytań. Właśnie dlatego nie chciałam ci tego mówić. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że się wkurwisz i będziesz lekkomyślny.
- No popatrz, jak mnie dobrze znasz – zadrwiłem, a ona spojrzała na mnie ze złością.
- Jaki ty masz problem, co? - Kręci głową, po czym chowa twarz w dłoniach. - Kurwa – wzdycha – czy ty nie widzisz, co się z nami dzieje? - Podnosi głowę i patrzy w moje oczy. - Dokładnie to samo co z Noorą i Williamem. Zamieszkali razem i wszystko się spieprzyło.
- Nic się między nami nie spieprzyło – patrzę na nią z niedowierzaniem.
- Tak? - Parska. - Co tydzień się o coś kłócimy Chris.
- Nieprawda – patrzę na nią ze zdziwieniem. - Czasami są niedomówienia, ale się nie kłócimy. To chyba logiczne, że może dochodzić do spięć, skoro spędzamy ze sobą tyle czasu – wzruszam ramionami. - Kiedyś częściej wychodziłaś z domu, ja zresztą też i było dobrze.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś – kręci głową, a ja nie wiem, o co jej chodzi.
- O co ci chodzi Eva? Sama wiesz, jak kiedyś się zachowaliśmy. Wychodziłaś z dziewczynami, ja gdzieś z Williamem i było nam dobrze, przetrwaliśmy mnóstwo chujowych sytuacji, więc nie wiem, czemu teraz zachowujemy się, jakby było nam źle.
- Czyli co, mam gdzieś wyjść na kilka godzin, żeby było dobrze? - Patrzy na mnie jak na idiotę, co zaczyna mnie wkurwiać.
- Nie wiem! - Krzyczę. - Może byś się pogodziła ze swoimi przyjaciółkami, wtedy byłoby ci lepiej. Nie musiałabyś się ograniczać tylko do mnie.
- Wiesz co? - Gwałtownie wstaje. - Ty chyba nie myślałeś wtedy, kiedy pytałeś mnie o to, czy chcę z tobą być. Nie myślałeś wtedy, kiedy zapytałeś o to, czy się do ciebie wprowadzę. A już w ogóle nie myślałeś wtedy, kiedy mi się oświadczałeś! - Każde słowo wypowiadała głośniej. Może tobie pasowało to, kiedy byłam jedną z wielu dziewczyn, które z tobą spało, co? - Patrzy na mnie z bólem. - Może byłam dobra tylko wtedy, kiedy byłam jedynie laską do pieprzenia, a nie twoją cholerną narzeczoną. Wybacz, że nie wychodzę z domu tak często, jak kiedyś i nie jestem już zabawową Evą. Wybacz mi to, że staram się dorosnąć i wyjść na prostą. I ty – pokazuje na mnie palcem, a ja czuję się jak kretyn – ty powinieneś o tym dobrze wiedzieć, bo cały czas przy mnie jesteś. Wspierasz a mnie, a teraz czuję się tak, jakbym ci kurwa ciążyła Chris – kręci głową. - Wybacz mi, że nie jestem taka jak Iben, że nie możesz ze mną chodzić i chwalić się mną jak jakimś trofeum. Wybacz, że jestem za mało fajna. Wybacz mi, że jestem chora i staram się żyć normalnie, bo już sama nie wiem, która Eva była tą prawdziwą. Czy ta sprzed diagnozy, czy ta, którą jestem teraz? Pomagasz mi walczyć z demonami i dlatego z tobą spędzam czas. Bo się z tobą dobrze czuję. Bo cię kocham – kręci głową.
- Eva – zaczynam, powoli wstając – to nie miało tak zabrzmieć.
- Ale zabrzmiało! - Krzyczy. - Więc skoro jest ci tak źle, skoro doczepiłam się do ciebie jak jakiś rzep, to teraz masz czas, żeby zastanowić się, czego chcesz od życia – kręci głową.
- Co ty mówisz? - Patrzę na nią z przerażeniem. Bo jeżeli za chwile powie to, o czym myślę to ma jak w banku, że stąd nie wyjdzie.
- Zastanów się nad sobą i nad nami – kręci głową. - Bo tego chyba potrzebujesz, wiesz?
- Nie zostawiaj mnie – brzmię jak zdesperowane dziecko, ale moje ciało jest przepełnione paniką. - Eva nie zostawiaj mnie – podchodzę do niej. - Nie miałem nic złego na myśli. Nie potrzebuję czasu na przemyślenia, bo wiem, co czuję – patrzę na nią. - Wiem, że cię kocham i że chcę z tobą być. Jesteś dla mnie najważniejsza – kręcę głową.
- Teraz tak mówisz – zaczyna cicho – a za dwa dni znowu coś się spieprzy i znowu będzie źle. Znowu się pokłócimy – kręci głową. - Tak nie może być Chris.
- Wiem i nie będzie – chwytam ją za dłonie. - Obiecuję ci to Eva.
- Więc kilka dni przerwy nic nie zmieni – uważnie na mnie patrzy. - Nie zrywamy ze sobą – wzdycha. - Po prostu, zastanówmy się nad sobą, bo kilka złych ruchów i nie będzie czego ratować.
- To zły pomysł – kręcę głową.
- Przestań – uśmiecha się słabo.
- Nie zostawiaj mnie – wzdycham. - Nie wracaj do siebie, proszę cię.
- Nic się nie zmienia Chris. Będzie tak, jak wtedy gdy byłeś w wojsku. Byliśmy razem, ale na odległość. Kocham cię, wiesz? - Patrzy na mnie, po czym cmoka mnie w usta. - I nie chcę cię stracić, dlatego zastanówmy się nad sobą, dobrze – łączy się ze mną czołem. - Proszę cię, jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym mogła cię stracić Chris.
CZYTASZ
CHRISTOFFER | 7 SEZON SKAM PART II |
Fiksi PenggemarWszyscy chcielibyśmy, żeby świat był lepszy, ale nigdy nie będzie lepszy dla wszystkich. Nie mamy wpływu na całą ludzkość. Na ich życie i wybory, ale wciąż możemy ukształtować naszą przyszłość. Dlatego zrobię wszystko, by nasz świat był najlepszym z...