Wszyscy siedzieli u mnie w salonie i oglądali telewizję. W międzyczasie dołączył do nas Chris, który jak zobaczył nas razem zaczął się śmiać. Czemu? Nie wiem...
Okazało się, że nie miałam pierwszej lekcji, bo nauczyciel od historii się rochorował i to niby poważnie. Z tego co wiadomo nie ma go być przez około trzy tygodnie, więc teraz w każdy piątek mam na drugą lekcję, a we wtorki przepada mi ostatnia.
Była godzina 8:10, kiedy szłam się pomalować. Nałożyłam puder na twarz, pomalowałam powieki srebrnym cieniem, zrobiłam kreskę i wytuszowałam rzęsy. Wszystko zwieńczyłam matową, czerwoną pomadką, która znalazła się na moich pełnych ustach.
Szybko rozczesałam swoje włosy, spryskałam się różaną perfumą i wyszłam dumna z łazienki.Chwilę później Martin i Chris zagwizdali na mój widok, a na mojej twarzy wyskoczyły rumieńce.
- Ohohoho... Aurora! Czy to Ty?! - powiedział Martin z tym jego wścibskim uśmieszkiem
- To ja - zakręciłam się wokół własnej osi
- Czy ja czuję różaną perfumę? - zapytała Nancy
- Owszem... Węch też macie taki dobry?
- No tak... Węch, słuch, wzrok i dotyk. To wszystko jest bardzo mocno wyostrzone
- Fajnie wam - popatrzyłam na wszystkich, ale nie widziałam Nathana
- Niekoniecznie - podskoczyłam ze strachu, w tym samym momencie obracając sięNathan
Przez cały czas lustrowałem wzrokiem sylwetkę Aurory. Wyglądała bosko, a zapach tych róż razem z jej krwią, to była piękna mieszanka wybuchowa, której nie oparł by się niedoświadczony wampir.
Była nieświadoma tego, że stoję za nią oparty o framugę drzwi, a kiedy się odezwałem to się wystraszyła, bo nie dość że było to widać po szybkim ruchu ciała, to jeszcze jej serce zaczęło bić trzy razy szybciej.
- Jak śmiesz mnie straszyć? - powiedziała oburzona
- Nie chciałem, ale wyglądało to komicznie - parsknąłem śmiechem
- Dzięki... - ta ironia w głosie Aurory podgrzewała amosferę i kontem oka widziałem, że Martin z Chrisem czekają na jakąś akcję
- A wracając... Niekoniecznie, ponieważ musi być tego wada, a mianowicie...
- Pragnienie krwi... Tak, wiem - przerwała mi
- Ale i tak wam fajnie - dalej się upierała
- No niech ci będzie... - popatrzyłem się na nią "spod byka"
- A wy chłopaki nie nakręcajcie się na żadną akcję - zaśmiałem się
- No weź Nathan, nie chciałbyś jej przeleciećAurora
- No weź Nathan, nie chciałbyś jej przelecieć - wmurowało mnie w ziemię
- Chłopaki... - wiedziałam co chciał powiedzieć
- Wiecie... Albo i nie wiecie... Tak jakby już się trochę działo - facepalm
- Ohhh... Ale na pewno nie w pełni... Nie umiałbyś się powstrzymać. Poza tym byłaby posiniaczona, więc się pohamowałeś, a to oznacza tylko jedno... Ostatecznie tam nic wielkiego się nie zadziało - powiedział Chris.Popatrzyłam się z politowaniem na Nancy, która siedziała bardzo cicho, bo najwyraźniej też ją zdziwił temat rozmowy. Wiedziała co mój wzrok może znaczyć i gestem pokazała żebym do niej podeszła.
Poczułam, że dziewczyna łapie mnie za rękę, abym usiadła.- Zamknijcie się! Wszyscy teraz już! Natychmiast! - popatrzyli się na nią, ale nic nie mogli powiedzieć
- Zahipnotyzowałaś ich chyba - powiedziałam cicho
- Ale jak, skoro mogę panować tylko nad jedną osobą? - popatrzyła się na mnie i na moją rękę
- To chyba przez to, że mnie trzymasz
- Dobra chłopaki ocknijcie się, tylko koniec z tym tematem. Jak chcecie to sobie na osobności gadajcie o seksie...
- No dobra siostra... Już się nie złość... Ale jak? Aurora albo wzmacnia nasze moce, albo je "odwraca", albo blokuje, a do tego wszystkiego wszystko czuje... To się robi coraz dziwniejsze i zarazem intrygujące - powiedział Nathan, a wszyscy jak na zawołanie zaczęli myśleć daczego tak jest
- Ej no ludzie! Nie chce mi się tu siedzieć. Za 20 minut mają być lekcje, a trzeba dojechać do szkoły
- Dobra zbieramy się - odparł Nathan posyłając mi perskie oko
CZYTASZ
Wampirzy urok ✔
VampireAurora Moonblack... Dziewczyna, która straciła rodziców... Zwykła? Nie wiadomo... Coś w sobie kryje, ale co? Mieszka z ciocią Loreną w domku, obok lasu, na odludziu... Niedaleko Nowego Jorku. Osiemnastka jest tuż, tuż... Jej życie wywróci się do gór...