Rozdział 2.

6K 238 66
                                    

*Sen*
Widziałam wszystko z góry.
Jakaś ulica ze sklepami. Zobaczyłam mamę wychodzącą z jednego z nich. Nagle ktoś z bliznami na twarzy ją atakuje mówi jakieś "Avada Ke... " Nie usłyszałam... Promień zielonego światła leci prosto na mamę i pada martwa na ziemię

Lucjusz:
Elizabeth spała nie spokojnie nagle zaczęła płakać i krzyczeć do pokoju przybiegł Draco z przyjaciółmi. Obudziłem ją
-Tato gdzie jest mama? -zapytała wystraszona. Wiedziałem że coś jest nie tak...
- Na zakupach
- Tato bo mi się śniło...-opowiedziała mi cały sen... Jak najszybciej zerwałem się z siedzenia i teleportowałem się na Pokątną zobaczyłem jak ktoś celuje w moją żone i rozbroiłem go. Przestraszona Narcyza nie wiedziała co powiedzieć...
- Skąd ty...?
- Elizabeth... - powiedziałem i to najwyraźniej wystarczyło...

Draco:
Tata teleportował się na Pokątną Eli siedziała na kanapie więc usiadłem obok płakała... Z drugiej strony usiadł Blaise.
Prztuliliśmy ją a ona zaczęła znowu głośno płakać.
- A co jeśli mama...
- Cii nawet tak nie mów wszystko będzie dobrze... Zobaczysz
Usłyszeliśmy trzask teleportacji.

Lucjusz:
Na kanapie siedzieli Blaise, Draco i zapłakana Elizabeth gdy tylko nas zauważyła podbiegła do nas
-MAMO!! TATO!! - krzyknęła po czym nas przytuliła
- Wszytko już dobrze spokojnie-powiedziała mama- dziękuję że opowiedziałaś o tym tacie... Uratowałaś mi życie
- Czyli że ja przewiduje przyszłość?
- Tak widzisz coś co dzieje się w tej chwili co się stanie za chwilę lub w dalekiej przyszłości...
- A te moje poprzednie sny?
- Pamiętaj przepowiednia może się sprawdzić ale nie musi.
Resztę dnia spędziliśmy wszyscy razem. Postanowiłem że przed kolacją porozmawiam z Parkinson.
-Pansy chodź ze mną- powiedziałem lodowatym tonem...

Pansy:
Przestraszyłam się kiedy pan Malfoy chciał ze mną porozmawiać. Poszłam za nim.
- Słyszałem że sprawiasz przykrość mojej córce
- Ja... Ja.. Nie chciałam... Nie wiedziałam że tak zareaguje
- Dobrze ale żeby to było ostatni raz!!
- Obiecuje to się więcej nie powtórzy.
Wyszłam pośpiesznym krokiem.

Elizabeth:
Była już godzina 22 więc poszłam do pokoju Draco. On już spał więc położyłam się na podłodze... Trochę było zimno ale no cóż... Zasnęłam

Draco:
Popatrzyłem na zegar 24:00. Chciałem iść do łazienki gdy zobaczyłem... To moja siostra śpi na podłodze... Kiedy chwyciłem jej ręce były lodowate. Zapaliłem światło i zamarłem...
Elizabeth miała białe jak śnieg włosy... Jej ciało i podłogę pokrywał szron... Pobiegłam po rodziców...
Trzeba było podać jej jakiś eliksir którego mój tata nie miał... Miała go tylko 1 osoba którą znał... Severus Snape...
Wysłał Patronusa do profesora. Po chwili mężczyzna był już na miejscu z eliksirem.
Szybko podał jej elisir. Jej włosy znów były w kolorze jasnego blondu.

Elizabeth:
Obudziłam się. Było mi strasznie zimno.
- Dlaczego jest tak zimno? -powiedziałam sama do siebie.
- Elizabeth co ci się śniło? -zapytał mężczyzna z czarnymi włosami.
- Śniło mi się że lecę samolotem i ląduje na jakiejś wyspie pokrytej lodem. Zobaczyłam białe misie więc do nich podbiegłam i zaczełam się z nimi bawić. Nagle usłyszałam strzał i się obudziłam. A tak wogóle to kim pan jest?
-To dlatego- powiedział najwidoczniej sam do siebie- ja jestem twoim ojcem chrzestnym...
-Naprawdę?-mężczyzna przytaknął a ja rzuciłam mu się na szyję...
- Elizabeth nie!! - krzyknęła mama...
Oderwałam się od mężczyzny i popatrzyłam na niego ze smutnym wzrokiem...
- Ja... Ja.. Przepraszam...
- Nic nie szkodzi - powiedział i przytulił mnie [hehe]
Poszłam spać.

Zaginiona księżniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz