Epilog

69 8 5
                                    

[Yoongi]

-Menager powiedział, że do nas należy decyzja, czy chcemy kogoś nowego – mówił Namjoon. – Ale ja jestem przeciwny. Jeśli jednak większość będzie za, pomyślimy o tym. Czy ktoś jest za?

Nikt nie podniósł ręki. Namjoon skinął głową, jakby tego właśnie się spodziewał. Podał kilka innych informacji, parę zmian w grafiku, kontynuację collaba z Exo i powiedział, że można już myśleć o nowym albumie, również z nimi. Wystukałem od razu wiadomość do Chanyeola, że jeśli ma jakieś pomysły na piosenki, to niech wysyła i kazałem bawić się dobrze w Chinach. Mieli wrócić do Korei już za dwa miesiące i niemalże od razu mieliśmy zaplanowany wspólny występ jeszcze ze starymi piosenkami, ale już bez Jimina i Kaia, więc ich taniec musieliśmy z pokazu wykreślić.

Było mi trochę szkoda, że mój przyjaciel opuścił zespół. Nie ukrywam, że miałem o to żal do maknae, bo może gdyby nie zrobił tego całego cyrku, to by do tego nie doszło. Fakt jednak pozostaje faktem, że od tej pory BTS miało promować się w szóstkę, a Exo w ósemkę. Dla Exo to musiał być spory cios, szczególnie po tym, jak odeszła spora część chińskiej części zespołu, ale Jongin zdania nie zmienił. Razem z Jiminem zniknęli z mediów na tyle cicho, na ile się dało. Zdarzało nam się ze sobą pisać, ale kiedy nasz grafik wracał do normy, a promocja zespołu została przywrócona miałem na to niewiele czasu, czego również bardzo żałowałem.

-Czy album ma mieć jakiś przewodni motyw? – spytałem jeszcze.

-Nie mamy nic narzuconego odgórnie, więc to jest do dogadania – odparł Namjoon. – Można by wrócić do agresywniejszych kawałków, żeby nie powielać.

Skinąłem głową i tę wiadomość również wysłałem Chanyeolowi.

Potem nasze dni zlały się pasmo treningów. Powoli wracała w miarę dobra atmosfera, starałem się luźno rozmawiać nawet z Kookiem, który chyba sam się ukarał wystarczająco, bo wciąż gnębiły go wyrzuty sumienia. I dobrze mu tak, smarkacz jeden. Nie wprowadzałem jednak konfliktów, bo w końcu mieszkaliśmy ze sobą, więc po co sobie dodatkowo utrudniać życie?

Przez bite dwa miesiące pracowaliśmy, Chan nawet wysłał mi dwa nowe teksty. Oczywiście, zgodnie z gustem Exo, oba o miłości. Cóż... Zawsze można wymieszać.

W dniu występu wszyscy byli w miarę w dobrych humorach. Przywitaliśmy się z Exo, szczególnie wylewnie z tymi, którzy dopiero wrócili z Chin, a już na pewno ze szczęśliwym Layem! Lay co prawda nie brał udziału w naszych choreografiach, ale występował ze swoją piosenką, więc oba zespoły były w komplecie.

Gdy schodziłem ze sceny dostrzegłem znajome twarze i od razu serce zabiło mi szybciej.

-Boże, Jimin! – wykrzyknąłem, wbiegając za kulisy.

-Yoongi! – Jimin uśmiechnął się radośnie na mój widok. Przefarbował włosy, wracając do naturalnej czerni, przybrał na wadze, ale zdecydowanie wyszło mu to na plus, bo nie był już tak przeraźliwie wychudzony, a policzki nie były tak zapadnięte. Nie miał na sobie makijażu, przez co wśród wymalowanych artystów wyglądał jakoś nienaturalnie. Rany po kwasie się zagoiły, zostawiając na twarzy paskudne blizny, ale i tak wyglądał ładnie, gdy się uśmiechał. Miał na sobie szeroką bluzę zasyfioną kocią sierścią, więc najwidoczniej spełnił swoje małe marzenie o posiadaniu futrzaka, albo i dwóch. – Jak się cieszę, że cię widzę.

-O Boże, Lay wrócił! – krzyknął nagle Kai i jak nie wyrwał w jego stronę! Przywitali się z okrzykiem radości, gadając jeden przez drugiego. Jimin wpatrywał się w Jongina z takim rozczuleniem, że aż ciepło rozlało się w moim sercu.

-Opowiadaj – rzuciłem, ciągnąc go za rękaw. – Mów, co u ciebie.

-No cóż... Rodzice Jongina nam pomogli i mamy fajny domek na przedmieściach. Trochę daleko, bo ponad godzina drogi od centrum, ale jest taki ładny, że nie narzekam. W weekend jedziemy ich odwiedzić! Poznałem ich, są bardzo mili.

-I masz koty – zaśmiałem się, ostentacyjnie ściągając z jego ubrania sierść.

-I mam koty. – Jimin uśmiechnął się tak szeroko, jak jeszcze nigdy. – Jongin znalazł sobie robotę, jest nauczycielem baletu, rozumiesz to? Uczy dzieci i jest taki zachwycony, że zaczynam się bać, że będę musiał zajść w ciążę, żeby go uszczęśliwić.

-Będziesz usuwał? – spytałem jeszcze, pukając się w policzek. Jimin też mechanicznie sięgnął do blizn.

-E, nie. Jonginowi nie przeszkadza, a mi ładna buzia już nie jest do niczego potrzebna.

-A jak z ojcem?

-Cóż... - Jimin przeciągnął sylabę nieco smutniejąc. – Nie odzywa się. Ale nie spodziewałem się niczego innego.

-Jimin, powiedz mi... - spoważniałem nagle. – Czy jesteś szczęśliwy?

-Jestem, Yoongi – odparł cicho. – Jak jeszcze nigdy.

Jongin po chwili wrócił z bananem na twarzy.

-Czaisz, że Lay na razie zostaje w Korei? – oznajmił podekscytowany. – Boże, muszę go wyciągnąć na jakieś piwo, bo jeszcze znowu mi zniknie, mam mu tyle do opowiadania!

-Oczywiście, co tylko zechcesz, nie wróć pijany w środku nocy – rzucił sarkastycznie Jimin, machając ręką. Zaśmiałem się głośno. Jongin również wydawał się być promienny jak samo słońce.

-Co w ogóle robicie za kulisami? – spytałem jeszcze, ale zanim którykolwiek zdążył mi odpowiedzieć usłyszałem głos Sejina.

-Jimin! Jak miło, ze wpadłeś! – Menager zdawał się być równie radosny, jak ja. – Jak zobaczyłem twoje CV na stosie innych to myślałem, że żartujesz!

-CV? – zdziwiłem się.

-Doszły mnie słuchy, że collab trwa, a wy wciąż nie macie choreografa – przyznał Jimin.

-I nic nie powiedziałeś? Ale ty jesteś, Jimin!

-To miała być niespodzianka, ale chyba się wydało.

-Dostał robotę z miejsca – oznajmił Sejin. – I mam nadzieję na dłuższą współpracę. I gdybyś zmienił zdanie, Jimin, to w zespole wciąż jest dla ciebie miejsce, pamiętaj o tym.

-Ja już mam swoje miejsce – odparł jednak stanowczo Jimin, ściskając palce Jongina, który uśmiechnął się szeroko, prezentując swoje uzębienie.

-Biegnę! Jezu, mam jeszcze tyle do pozałatwiania! Chłopcy, szykujcie się, zaraz wy! – krzyknął Sejin w stronę Exo i pognał dalej, nie wiadomo gdzie. Exo już zaczęło się zbierać, kiedy do naszego kółeczka dołączył nagle Xiu.

-Cieszę się, że wpadliście – oznajmił.

-Chcieliśmy popatrzeć. Nie straciliście formy – prychnął Jongin, a po chwili spoważniał. – Jak tam, Xiu? W porządku?

-Docieramy do siebie. To chyba nam zajmie jeszcze trochę czasu – Xiu lekko się uśmiechnął, a ja zmarszczyłem brwi. Wydawało mi się, że jestem jedyną niewtajemniczoną osobą, ale postanowiłem nie drążyć tematu.

-Lećcie, chłopcy, zaraz wasz występ! – pogonił nas Jimin z uśmiechem, a po chwili odwrócił się jeszcze do Jongina. – A my musimy jeszcze wstąpić po drodze do sklepu później, bo karma dla kotów się kończy.

-O, tak i herbaty tez już nie ma.- To było takie proste, codziennie, jakieś oderwane od koncertowej rzeczywistości i jednocześnie na swój sposób urocze, że uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Jimin był szczęśliwy, Jongin był szczęśliwy, więc i ja mogłem być szczęśliwy, nawet jeśli to było kosztem zespołu.

Gdy wieczorem przeglądałem na Twitterze zdjęcia z naszego koncertu natrafiłem na jedno, które mi się bardzo spodobało. Niby nie różniło się od innych, ale w tle, obok kulisów stał Jimin, obejmowany nienachlanie przez Jongina i wpatrywali się uśmiechnięci w tańczące zespoły. A zdjęcie było opstrzone cudownym opisem: Widzieliście to? Po tym wszystkim #kaiminisstillreal ! <3

Trzecia Wojna FandomowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz