Po prostu rozdział pierwszy

18 0 0
                                    


Jake

Od zawsze bawiłem się w nieudolnego filozofa i psychologa, szerząc całkowite brednie, które to zdołały przeniknąć z mojego małego móżdżku do rzeczywistego świata.
Nigdy nie byłem niczego pewien. Jak gdybym stworzony był tylko po to, aby wątpić.
W ten oto sposób przez długie lata nie wierzyłem w nic co mnie otaczało.
Zaczynało się to na tym co widzę i czuję dookoła, co niejednokrotnie uznawałem za marną mistyfikację. Kończyło się natomiast na mnie samym. Czułem się niczym, jak gdybym nie istniał.
Może właśnie przez to stworzyłem własny świat, odpowiednią do niego filozofię i sposób jego opisywania, rozwiązywania problemów i interpretacji tego czego zostałem twórcą.
Dzięki temu nareszcie dane mi było uwierzyć. Poczuć i zrozumieć.
Jednak dopiero teraz wiem, jakim wielkim błędem to było.
Ale od początku. Pozwólcie, że zanudzę was moją historią i skupcie się, bo nie obiecuję, że będzie to miało choć odrobinę sensu. Przynajmniej dla was.

Nie urodziłem się nikim ważnym. Jak zresztą każdy z tej siedmiomiliardowej hołoty stąpającej niepotrzebnie po świecie.
Dorastałem jak zwykłe dziecko, wychowywali mnie zwykli ludzie. Całe moje życie było po prostu zwykłe. I wbrew pozorom nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie, rzeczy normalne są w porządku. Tego zwykłego idiomu trzymałem się odkąd tylko zacząłem logicznie myśleć. Chwila. To brzmi fałszywie, więc jeszcze raz. Tego zwykłego idiomu trzymałem się odkąd tylko zacząłem myśleć.
W porównaniu z innymi nie przeszkadzała mi nudna i szara rzeczywistość. Nie czułem podekscytowania i zazdrości, oglądając kolorowe bajki czy filmy, w których bohaterowie każdy dzień okupiony mieli przygodami. Współczułem im. Współczułem tego, że nie są zwykli jak ja i co rusz w ich życiu coś się dzieje. W pewnym sensie nawet mnie to smuciło.
Jednocześnie pojawiło się we mnie coś co nazwałem po swojemu wiecznym zwątpieniem. Nie do końca się to zresztą we mnie pojawiło, a raczej po prostu zyskało na sile. Po czym to rozpoznałem? Pewnego dnia zadzwonił budzik, zwiastując rychłe rozpoczęcie pracy, której swoją drogą nienawidziłem całym sercem.
Otworzyłem oczy i od razu pożałowałem, że się w ogóle urodziłem. Może byłbym sobie

w tym momencie jakimś pyłkiem krążącym bez końca we wszechświecie, a nie pracownikiem pierwszej lepszej korporacji. Zdecydowanie wizja bycia pyłkiem była bardziej interesująca w tamtym momencie niż ta zawierająca w sobie możliwość mojego wstania i przygotowania się do życia.
I wtedy poczułem to. Spojrzałem na sufit i zastanowiłem się czy jeśli zostanę w takiej samej pozycji i nie podejmę żadnych kroków, by zacząć dzień to wszechświat nagle wybuchnie, bądź zawróci i zniszczy całą egzystencję, a może nic się nie zmieni. Sekunda nastąpi po sekundzie, a wszystko będzie takie samo. Uderzyła we mnie myśl, że tak naprawdę to bez znaczenia co w tym momencie zrobię. To zmieni jedynie moje własne życie i to także w niewielkim stopniu. Machnąłem ręką i obróciłem się na lewy bok, zawijając się szczelniej w kołdrę. Jebać to, pomyślałem i stwierdziłem, że nie mam ochoty być kolejnym nic nie znaczącym elementem mechanizmu tego zniszczonego Świata. Zamknąłem oczy i odpłynąłem w przyjemny sen. Chyba jedyną przyjemną część mojego nędznego życia.

Byłbym jednak chyba aż nazbyt wielkim szczęściarzem, gdybym mógł w ten sposób doczekać końca mojej egzystencji. Parę godzin później z łóżka wykurzył mnie przeraźliwy krzyk dobiegający z któregoś pomieszczenia mojego mieszkania. W porządku, tym pomieszczeniem mógł być jedynie korytarz połączony z kuchnią lub łazienka. Nie stać mnie w końcu było na cokolwiek co miało więcej niż czterdzieści metrów kwadratowych i nie było zapleśniałe w każdym kącie. Ale mieszkanie to mieszkanie, przynajmniej moje.

Podniosłem niechętnie niewyspany łeb i zwróciłem się w stronę tejże istoty, która postanowiła zaburzyć mój słodki sen, a która teraz stała w progu mojej ciasnej sypialni.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 24, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nie jesteśmy filozofamiWhere stories live. Discover now