Erika dokładnie pamiętała pierwszy dzień w szkole magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. Nigdy nie zapomni tego porywczego i pełnego przygód dnia, kiedy pożegnała się na peronie z rodzicami zaczynając nowy rozdział w życiu. Zgrabnym i ostrożnym krokiem ruszyła w strone rodziny Malfoy'ów. Narcyza i Lucjusz byli jej na tyle bliscy, że mogła spokojnie wołać do nich per ciociu, wujku, lecz utrzymywała się na krótkiej smyczy pilnując swojego języka ze względu na otaczających ich ludzi.
- Jesteś taka piękna, Eriko. Dalej nie mogę uwierzyć, że taka młoda dziewczyna jak ty na prawdę jest prawdziwa a nie jakimś duchem - skomentowała Narcyza głaskając dziewczynkę po jej jasnych włosach, których grzywka zaczesama do tyłu zapleciona była w warkocza. Na bladych policzkach pojawiły się delikatne wypieki spowodowane komplementem kobiety.
- Mówi mi to pani za każdym razem! Jeśli tak dalej pójdzie na prawdę będę się czuła przesadnie piękna - odpowiedziała z iskierkami radości w niebieskich jak niebo oczach. Ciągnąc za sobą wózek z zakupionymi rzeczami do szkoły i rzadką białą płomykówką w klatce spojrzała na stojącego obok kobiety mężczyznę. Lucjusz uśmiechną się do niej nieco firmowo i poklepał ją po ramieniu.
- Pora na was - powiedział krótko do swojego syna i Eriki. Dzieciaki spojrzały po sobie uśmiechając się na myśl o nowych rzeczach jakie ich czekają w szkole magii. Gotowi do wyjazdu wpakowali się do środka pociągu zajmując jakiś przedział. Wyjżeli przez okno szukając spojrzeniem swoich rodziców.
- Widzisz ich gdzieś? - spytała jasnowłosa rozglądając się po peronie. Draco zaśmiał się cicho.
- Czysto - odpowiedział po czym skrzyżowali spojrzenia i wyciągnęli z napchanych kieszeni słodycze zakupione na ulicy Pokątnej. Śmiali się napychając usta smacznymi łakociami. Bawili się i żartowali ze sobą. Widać, że są ze sobą zrzyci niemal jak rodzeństwo. Czasami chłopiec wydawał się być szarpki w stosunku do pozostałych, ale tak na prawdę nigdy nie brał tego na poważnie. Erika dobrze o tym wiedziała, znała go kilka lat już. Różnili się nieco charakterami, ale nie przeszkadzało im to. Dziewczyna była bardziej odpowiedzialna i bardziej otwarta dla innych niż Draco. Nie pragnęła także uwagi i sławy, ponieważ wystarczała jej ta, którą dostaję w domu.
Kiedy pociąg powoli ruszał jedna z czekoladowych żab wymknęła się Erice spod kontroli. Biorąc pod uwagę, że Draco zmuszony był wyjść z kabiny na chwilę a żaba wyskoczyła na zewnątrz dziewczyna musiała sama ją złapać. Naprężyła się namierzając siedzącą na szybie pobliskiej kabiny czekoladową przekąskę i kiedy skoczyła w jej kierunku drzwi otworzyły się przez co wpadła na otwierającego je chłopaka. Kiedy ocknęła się ujrzała jego ciemne włosy i zaskoczone brązowe oczy wpatrujące się w nią. Złapała się za głowę próbując doprowadzić się do porządku, kiedy zobaczyła swoją zgubę na siedzeniu. Zapominając o leżącym pod nią chłopakiem zaatakowała żabę łapiąc ją w dłonie. Z triumfalnym uśmiechem podniosła się patrząc na chłopaka.
- Przepraszam, ale to wina żaby... Jestem Erika a ty? - spytała nie dając tym razem umknąć czekoladowemu płazowi. Poszkodowany chłopak podniósł się z ziemi wstając na przeciwko jasnowłosej.
- Żaba... Znaczy ja jestem Neville! Nie żaba, Neville! Naville... - odpowiedział poddenerwowany. Nie wiedział czemu jego adrenalina tak nagle skoczyła do granic możliwości. Niebieskooka kiwnęła głową z uśmiechem.
- Miło cię poznać, Neville. Niestety nie podam ci dłoni, ale mam nadzieję, że spotkamy się później jeszcze - pokazując mu w dłoniach żabę wycofała się do swojej kabiny chcąc skonsumować uciekiniera zanim przyjdzie blond włosy arystokrata gotowy zrobić to za nią. Usiadła obok okna oglądając mijający krajobraz. Delektując się czekoladową żabą czekała na powrót Draco, który wrócił po chwili z nową grupką znajomych. Usiedli wszyscy razem poznając się z Eriką. W ich przedziale panował gwar i niepowstrzymana chęć zrobienia czegoś szalonego. Pełna energii białowłosa miał głowę wypełnioną coraz to nowszymi pomysłami na nudę. A to jakieś przepychanki, łaskotanie, zawody w jedzeniu... Była jak fabryka zabaw! Nikt nie miał prawa się przy niej nudzić. Jednak nawet taki bank pomysłów kiedyś musi mieć czas na odpoczynek, prawda?
Kiedy podróż na prawdę się dłużyła a towarzystwo nie miało już chęci na wzajemne przepychanki niektórzy postanowili uciąć sobie drzemkę, co oczywiście nie było takie proste. Każde z nich wiedziało, że jeśli zaśnie pierwsze zostanie ofiarą żartu. Dlatego nawet wtedy postanowili urządzić zawody kto nie zaśnie. Na prawdę nie było sposobu, aby nudzić się w pobliżu Eriki. Niespodziewanie jeden z ich nowych kolegów zamknął oko co przypieczętowało jego los. Zasnął, co było niepowtarzalną szansą dla reszty. Wyciągnęła swoją różdżkę i namalowała mu na twarzy wąsy pogrubiając brwi. Pomalowała na czarno usta i dorysowała piegi. Trudno było się nie zaśmiać widząc efekt końcowy. Bawili się tak do końca ich trasy do Hogwartu.
W Wielkiej Sali nastąpiła chwila kulminacyjna. Przydzielenie do domów. Nie była zbyt podekscytowana skoro z góry było wiadome, że trafi do Slytherinu. Dom węża to miejsce, gdzie każdy jej przodek znalazł swoje siedlisko, więc ona też tam trafi. W tłumie dostrzegła nieśmiałego Nevilla. Dyskretnie pomachała do niego z uśmiechem. Chłopak zszokowamy pokazał na siebie palcem. Zaśmiała się i pokiwała głową. Po chwili odmachał jej nieco onieśmielony. Kiedy tylko wywołane było jej imię, młoda czarodziejka wyszła z szeregu siadając na krzesełku. Na jej głowę została nałożona Tiara przedziału.
- Panienka Racsess... Dość interesujące. Czysta krew, bogata historia, piękne drzewo genealogiczne... Powinnaś bezwarunkowo trafić do Slytherinu, ale... Hmm... Niech pozostanie przy Slytherinie! - po krótkim mamrotaniu czapka ostatecznie wybrała dla niej dom węża. Zadowolona z siebie usłyszała ogromne brawa ze strony stołu swojego domu. Przechodząc obok Draco przybiła z nim piątkę i pobiegła zająć swoje miejsce. Kiedy tylko to zrobiła zaczęła zapoznawać się ze swoimi rówieśnikami i częstować się smakołykami podanymi na ogromnych tacach i talerzach.
Po uroczystej części rozpoczęcia nowego roku szkolnego, uczniowie jak i nauczyciele rozeszli się w poszukiwaniu swojego zajęcia. Pierwszaki zostały oprowadzone po murach szkoły i bezpiecznie odeskortowani do dormitoriów. Młody Malfoy wraz z przyjaciółką postanowili zostać w pokoju wspólnym i rozjerzeć się nieco na własną rękę. Interesował ich każdy centymetr nowego miejsca, jakie stanie się ich drugim domem. Świetnie spędzając czas ze sobą nie mieli pojęcia jak szybko zleciał im wieczór i nadeszła pora snu. Jednak ona nie chciała jeszcze kończyć tego dnia. Kiedy upewniła się, że jej przyjaciel wszedł do pokoju i nikogo nie ma w środku wyszła z dormitorium, aby przejść się po szkole. O tej porze panowała w miarę cisza, tylko postacie z obrazów podchrapywały cicho utulone w śnie. Z zainteresowaniem przyglądała się każdemu mijanemu zapamiętując najmniejszy szczegół. Bezszelestnie posówała się dalej schodząc po ruchomych schodach w nieznanym kierunku. Nieco dalej od swojego położenia zauważyła jeden z większych obrazów. Zaczarowana jego pięknem chciała dojść bliżej, ale uderzyła w jakąś czarną, wysoką postać. Otrząsnęła się i spojrzała w górę.
- Panna Racsess. Nie rozróżnia pani pory snu od pory pobudki? Wie pani która godzina? Chodzenie o tej porze po szkole nie jest zezwolone - mężczyzna skarcił ją lodowatym tonem. Westchnęła rozpoznając owego nauczyciela. Znała go dość dobrze, bo był w dość bliskich kontaktach z jej rodzicami.
- Przepraszam, profesorze Snape. Zabłądziłam - odpowiedziała cicho kryjąc dłonie za plecami. Ciemnowłosy czarownik przeleciał wzrokiem po uczennicy. Nie był zadowolony ze spotkania jej w takich okolicznościach.
- Nie umiesz kłamać tak samo jak twoja matka. Do dormitorium, szybko. Inaczej zgłosze to dyrektorowi a chyba nie chcesz podpaść pierwszego dnia? Zdobywając minus dziesięć punktów dla Slytherinu po drodze - mruknął otaczając się ponurą aurą. Przeszły ją ciarki i przełknęła ślinę. Energicznie kiwnęła głową przecząco odwracając się biegnąc skąd przyszła. Snape wiedział, że jest to inteligentne dziecko, ale nigdy nie pomyślałby, że byłaby zdolna do zapamiętania drogi powrotnej po obrazach. Erika jest nietypową dziewczynką, miał co do niej pewnego rodzaju ambicję. Widział w niej coś na kształt zapału do nauki i mistrzowskiego popisu na jego lekcjach. Mimo to nie miał zamiaru jej popuszczać. Wręcz przeciwnie, będzie musiał mieć ją na oku skoro jest taka uzdolniona. Musi także dotrzymać słowa danego jej rodzicom.
Znajdując się już w swoim pokoju wraz z kilkoma innymi dziewczynami usiadła na łóżku i wpatrywała się w księżyc za oknem. Dzisiaj był prawie pełny. Westchnęła przykrywając się ciepłą kołdrą i postanawiając wreszcie spróbować zasnąć. Nie udało jej się to od razu, jednak warto było próbować.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanfictionErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...