#17. no mate

4.3K 215 13
                                    

Ze znużeniem obserwowałam otoczenie mojego dzisiejszego lokum. Otaczały mnie zgniłe czarne cegły ,które wydzielały od razu przeze mnie znienawidzony smród. Było zimno ,byłam pewna ,że pojawiło się na minusie. Metr dalej przyczepiony do ciemnej ściany znajdował się zaniedbana latryna. Poczułam odruch gdy zajrzałam głębiej i obiecałam sobie ,że nie skorzystam z niego. Nie wiadomo kto i co robił na tej desce klozetowej.

Opatuliłam się cieplej puchowym kocem ,który został przyniesiony przez nieznanego mi mężczyznę. To nie dawało mi wystarczająco temperatury ,jednak cieszyłam się ,że nie zostałam tylko w bluzie i jeansach. 

Co jakiś czas patrzyłam na okno ,przez które widniały mocne jasne promienie. To one teraz przypominały mi Dreka ,jego kolor oczu. Nie myślałam ,że podejmie się mojemu cierpieniu ,lecz on sam go dopingował. Zabrał mnie tu i boje się pomyśleć co zdarzy się później. Zabije mnie ,zgwałci ? A może powiesi na sznurze mówiąc ,że to ja popełniłam samobójstwo. 

Skuliłam się słysząc odgłos kroków zza ciężkich ,metalowych drzwi. Patrzyłam w pogłębiającym się strachu ,gdy dźwięk zbliżał się nieubłaganie. Zamrugałam kilkakrotnie ,by przyzwyczaić się do światła dawanego od otwartych drzwi.

- Wstawaj. - warknął ,ktoś ostro. 

Nie pojmowałam znaczenia tych słów. Nadal wpatrywałam się tępo w punkt blasku ,bo tylko on dawał mi nadzieje. 

- Mówię coś. 

Gdy nadal się nie ruszyłam zostałam mocno pociągnięta w górę. Omal nie upadłam przez dygoczące kończyny. Oczy skierowane miałam w górę ,przez co widać było tylko białe gałki. Nogi same odmawiały współpracy i co chwilę skutkiem były moje upadki. Również przez to kilka razy dostałam po ciele. 

Zostałam wepchnięta do jakiegoś pomieszczenia upadając na twarz. Drzazgi z drewnianej podłogi wpiły mi się w twarz ,wręcz czułam gdy strużki krwi spływają mi po skórze .Mijając szyję i docierając do dekoltu. Pokierowałam dłońmi do przodu ,by choć trochę się podeprzeć.  Tak też zrobiłam ,jednak mój wzrok zataczały ciemne i szczypiące pręgi. Które próbowałam odgonić twardymi knykciami.

- Jesteś moją przeznaczoną. - oznajmił dobrze znany mi głos ,dla którego kiedyś mogłam poświęcić życie.

- Nie. - wymrztusiłam z siebie.

- Jesteś moją przeznaczoną - powtarzał ciągle nie zważajac na me słowa. - Byłaś nią ,jesteś i pozostaniesz. 

Usłyszałam jak wstaje z fotela ,żeby następnie kucnąć przede mną w całej okazałości. Przymknełam oczy ,nie mogąc pozbyć się natarczywego wzoru.

- Dlaczego mi to zrobiłaś ? - wyszeptał gładząc mój polik. Zacisnęłam szczękę i próbowałam się odsunąć ,gdy przypomniałam sobie ,że ta skóra dotykała i zabijała już martwe przez niego ciało.

- Skrzywdziłeś mnie.

- Marylin. On cię omamił ,zrozum to wreszcie.

Schylił się by pocałować wargami moje czoło ,jednak odsunęłam się natychmiastowo. Widziałam jak momentalnie zacisnął mięśnie i wstał ,tak ,że trzask kości można było usłyszeć z drugiego końca pokoju. Zdziwiłam się gdy chwycił mnie za wiotkie ciało i unosił, nosząc je w nieznanym mi kierunki.

Brzydziłam się jego dotyku ,nie chciałam nawet oddychać tym  samym powietrzem. Już samo przebywanie w tym samym pomieszczeniu napływało mi miliona na mym ciele dreszczy.

- Puść mnie. - załamałam się

- Jeszcze chwilę słońce.

- Nie nazywaj mnie tak. - zemdliło mnie. Tylko Damon mógł mnie tak nazywać .Tylko jego na prawdę kochałam ,nadal kocham.

Chłopak zniewarzył mój sprzeciw i nadal znajdowała się w jego ramionach.

Minęło kilka chwil gdy ponownie poczułam pod sobą bezpiecznie podłoże. Niepewnie oparłam się wewnętrzną dłonią jak się okazało pralkę. Rozejrzałam sie po otoczeniu odkrywając ,że to łazienka.

Wspomnienie uderzyło we mnie z podwójną siłą .Pamiętam jak we mgle ,gdy czesałam swoje włosy przed lustrem. Nawet jak zabarwiona na czerwono woda skapywała ciurkiem z ciała. W prysznicu ,który stoi na przeciwko mnie. Ciągle dotykałam czoła ,chciałam odgonić nieprzyjemne ukłucie.

- Coś sie stało ? - podszedł do mnie próbując wyczytać coś z mojej twarzy.

- Wspomnienia. - szepnęłam łamiąco.

- Powiedz mi. - zażądał ostro podciągając mnie do siebie. Szarpnełam się próbując nie dotykać jego choć milimetra skóry. - Uspokuj się. - wysyczał mocniej cisnąc nadgarstki ,które na pewno już były czerowne.

Drake widząc ,że nic nie wypowiem westchnął i lekko popchnął mnie przez co położyłam się plackiem na urządzeniu.

- Nie krzywdź mnie proszę. - powiedziałam gdy zauważyłam długą strzykawke.

- Kochanie to zaboli tylko troszkę. - poglaskał mnie czule. Moje ruchy stawały się pewniejsze. Chciałam się wydostać ,obiecał nigdy mnie nie skrzywdzić. Obiecał. 

- Kocham cię najbardziej na świecie ,ale ty postanowiłaś wybrać jego. - zaczął wpijając igłe coraz głębiej. Zaciskałam oczy i krzyczałam czując narastający ból. - Dbałem o ciebie. Nawet nie wiesz jak mnie skrzywdziłaś. Poszłaś do niego ,kiedy najbardziej cię potrzebowałem.

- Było mi nie zabierać wspomnień. - syknełam rozdrażniona

- To był wypadek. Do cholery było mnie nie prowokować !

- Czyli teraz to moja wina ? - nie mogłam się powstrzymać od głośnego przychnięcia. Lecz mówiłam to coraz wolniej ,jakbym odlatywała.

- Nie ,to znaczy tak. - gubił się w swoich słowach i pociagał nerwowo za końcówki włosów - Sam już nie wiem. Po prostu w tedy nie byłem sobą. Zdenerwowałaś mnie.

- Właśnie, zdenerwowałam. Ciągle cię denerwuje. O mało mnie nie zabiłeś ,a teraz masz czelność mówić mi o powrocie ? -kpiłam z niego. Ale z każdym słowem coraz mniej trzymał nerwy na wodzy.

- Zamknij się !- uderzył pięścią w ścianę powodując wgłębienie. Wzdrygnełam się. - Dobrze masz rację. Nie panuje nad agresją. Jestem na siebie wściekły za to co ci zrobiłem. Codziennie  krzywdziłem się  ,bo nie mogłem sobie wybaczyć. Gdy patrzę teraz na twoją twarz i oczy ,widzę w nich ból i zdaję sobie sprawę ,że zawiodłaś się mnie. Patrzę w lustro i czuję obrzydzenie ,a zarazem wściekłość ,że twoja piekna ,nieskazitelna twarz została przeze mnie potraktowana jak śmieć. Gdy tak na prawdę jesteś dla mnie wszystkim czego pragnę. - głaskał wierzchem dłoni mój krwawy polik. Wpatrywałam się w jego załzawione oczy ,nie mogąc wydusić logicznej odpowiedzi. Wstrząsnął mną ,jednak nadal nie rozumiałam co go popchnęło do takiego wyznania.

- Po co mi to mówisz ? Oczekujesz za dużo ,ja nie moge do ciebie wrócić. Je nie potrafię z tobą żyć.

- Ale ja Cię kocham.

- Przykro mi ,ale kocham Damona.

Drake puścił mnie i nie zdałam sobie nawet sprawy kiedy jego dłoń spotkała się z moim polikiem. Upadłam na kafeliki. Oddychałam szybko i głęboko ,cały czas trzymając się za ranę. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Przed chwilą wyznał mi miłość do cholery.

Chłopak jakby otrzeźwiał i wycofał się ,ciągle patrząc mi w oczy. Pociagnał się za włosy ,czując sie bezradnie. Odpychałam sie niechlujnie ,by być jak najdalej od niego.

- Marylin. - wyszeptał opuszczając ramiona.

- Znowu to zrobiłeś.

Przed oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Wszystko kręciło się ,zlewając w jedną wielką plame. Pozwoliłam sobie położyć ,ale to nie pomogło.

- Cholera ,Marylin.

Nic już nie miało sensu ,bo odpłynełam. Jedynie czego się bałam to ,że skończę jak Damon. Lecz spotkalibyśmy się niemal jak Romeo i Julia.

Myśli twórcy.

Powracam. Niestety laptopa nadal nie ma ,ale postanowiłam nie siedzieć i czekać. Wybaczcie ,jeśli wystąpią jakiś błędy ,ale pisałam na telefonie.

Do napiania.

Wszystko dla ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz