Rozdział 9

2.7K 311 222
                                    

Perspektywa Marshalla

- Jasne... - przytaknąłem pośpiesznie.

Gumball uśmiechnął się lekko, aby chwilę później przekroczyć próg mieszkania. W hallu było dość ciasno, więc w każdej chwili mogłem wdychać jego zapach, przez co rosło we mnie pożądanie. Kiedy książę zdejmował kurtkę otarł się o mnie kilka razy, robił to niechcący, ale za każdym razem wydawało mi się, że wręcz specjalnie. Byliśmy sami, wyłącznie we dwoje.

- Zjesz coś? - zapytałem, kiedy oboje zasiadliśmy na kanapie.

- Nie jestem głodny... - mruknął przyjaciel, przykrywając się leżącym z boku kocem.

Chłopak opatulił się szczelnie, a widząc jak uważnie mu się przypatruję, pośpiesznie odwrócił wzrok.

- Zmarzłeś... Rozpalę w kominku - oznajmiłem.

Jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Po chwili suche drewno zapłonęło, ogrzewając pomieszczenie i oświetlając nasze zarumienione twarze.

- Hmmm... Przyjemna, romantyczna atmosfera... - usłyszałem za sobą.

Przysiadłem obok Gumballa, przerzucając rękę przez oparcie kanapy.

- Pomyślałem, że będzie miło...

- Przyszedłem tylko porozmawiać...

- Romantyczna atmosfera nie zaszkodzi.

Książę zmarszczył czoło, przechylając głowę lekko w prawo. Wyglądał na zmęczonego, widać było, że wyrwał się z zamku wyłącznie pod wpływem chwili. W końcu było już grubo po dwudziestej. Miał podkrążone oczy, zaś jego zawsze w nieskazitelnym stanie włosy, sterczały gdzie niegdzie. A jego cera? Zawsze lekko różowa, teraz niesamowicie blada.

- Marshall, nie pogarszaj sytuacji... Czuję mały dyskomfort.

- Wyglądasz źle, czy naprawdę mam zgasić ogień?

- Nie... - westchnął, lekko się uśmiechając.

Po chwili kichnął, po czym przetarał nos i opatulił się jeszcze szczelniej. Wstałem pośpiesznie, aby chwilę później zniknąć w kuchni. Nalałem ziołowej herbaty do jednego z moich ulubionych kubków, po czym wróciłem do salonu, wręczając go chłopakowi.

- Dziękuję... - oznajmił cicho, a po chwili wziął pierwszy łyk.

- Fiona cię przysłała?

- Długo mnie namawiała, ale to była moja samodzielna decyzja.

- Więc... teraz czas na poważną, męską rozmowę?

Gumball przytaknął, nawiązując ze mną kontakt wzrokowy.

- To od czego zaczniemy? - spytałem, sadowiąc się wygodniej na kanapie nieco bliżej gościa.

- Jak się czujesz? - jego pytanie zbiło mnie z tropu.

- Czuję się winny...

- Ja także... Jestem na siebie zły, że do tego doprowadziłem.

- Żałujesz?

Książę zamyślił się, wpatrując w kubek.

- Nie...

Perspektywa Gumballa

- Nie żałujesz, że się całowaliśmy?

- Wiesz... Też tego nie rozumiem, ale... Nie mam do ciebie pretensji za to, że mnie pocałowałeś, tylko jestem zły na siebie, że cię nie dopilnowałem...

A co, jeśli się domyśli? (Gumlee)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz