Tak, dzisiaj musiałam się wysilić, wysiliłam się jednak mniej niż zwykle, bo zamiast jednej dużej pracy, zrobiłam kilka mniejszych, bardziej szkicowych. Węglem, bo farb nie chciało mi się nosić, a z ołówków mam już praktycznie same ogryzki, ale to swoją drogą.
W każdym razie, moje prace są więc poważne, ale przedstawiają coś mało dostojnego, dlatego nadal nie jest to ta sztuka wysoka, poważna, niedościgniona, transcendentna, sztuka-absolut, krótko mówiąc, moderniści by na mnie napluli.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
((Te pudełka zapałek na szczycie Bruegel'owskiej wieży Babel to nie pudełka zapałek, to gąbki)) A o całość opiera się domestos.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
No, z tego jestem nawet umiarkowanie zadowolona, tylko rura jest za mało szczegółowa, mogłaby być dużo ładniejsza.
Cieszcie się, że ograniczyłam się do ironicznej autokrytyki w tytule, miałam ochotę sypnąć jakimś suchym żartem dotyczącym sprzątania, ale się powstrzymałam. W końcu podobno nawet absurd ma swoje granice.