⌈ BakuShima ⌋

591 97 18
                                    

           Mamo, kim jest soulmate?

      Spojrzał po raz kolejny na swoje osłonięte białym bandażem dłonie, który zakrywał prawie całą skórę jego obu rąk, kończąc się dopiero na kilkukrotnym owinięciu na klatce piersiowej, aby jak najmniej się osuwał. Zagryzł dolną wargę, z bólem zginając palce najmocniej, jak tylko był w stanie, a oczy same ponownie się zamknęły. Przełknął suchą ślinę, czując nieprzyjemne kłucie w gardle.

     Chciał się od tego odciąć, choć na chwilę, jedną krótką chwilę. Aby mógł w tym czasie ponownie oddychać, bez ciągłego uścisku, który miażdżył go ciągle. I ciągle. I ciągle... nie pamiętał już, nawet kiedy on się pojawił. Nie zdawał sobie sprawy, kiedy stał się on częścią jego dnia, a kiedy w końcu był w stanie go dostrzec. On, tak po prostu był... i jest. Nie miał zamiaru dać mu spokoju, aż nie oszaleje kompletnie. Aż w tym całym szaleństwie nie będzie się rzucał w swojej własnej klatce utkanej z przetrzymywanych uczuć, niemających nigdy ujrzeć światła dziennego.

     Nadal był za słaby, obrzydliwie, ohydnie słaby.

     Oddychał głęboko, mimo to przez cały czas miał wrażenie, że się dusi. Niewidzialne ręce zaciskały się nie tyle na jego gardle ile na samych płucach, ostro i bezwzględnie, pozbawiając go, chociażby najmniejszej dawki potrzebnego mu tlenu. Jednak jego płuca napełniały się powietrzem, którego on nie był w stanie wyczuć, jakby w nim była zawarta kolejna trucizna, mająca za zadanie go znowu zniszczyć. Unicestwić coś, co nie ma w sobie wystarczająco dużo siły do przetrwania na tym świecie. Czy nie tak działał ten świat każdego nawracającego dnia? Przetrwać od jednej północy do drugiej. I tak jak w błędnym kole, ciągle po nim krążył.

     Wypuszczając powolnie powietrze przez usta, otworzył oczy. Podobne do tych sprzed kilku miesięcy, prawie takie same. Właśnie, prawie. Gdzie się podział ten prawdziwy błysk? Czyżby zginął razem z uciekającym z jego ciała tlenem? Czy jego emocje napełniają tylko te pnącza, które oplatają go całego? Każdy kawałek skóry przyduszany przez latorośl żerującą na nim z każdą upływającą sekundą?

     Jest kimś więcej niż najlepszy przyjaciel...

     Czuł szybko bijące w klatce serce, jakby chciało się wyrwać z jego ciała, jakby szukało ratunku, przysparzając mu kolejne dawki bólu. Niby spokojny, ale jednak to ono pokazywało mu, jak bardzo się myli. Uniósł jeszcze nieco otępiały wzrok na ściany pomieszczenia i się rozejrzał. Pusta, biała sala szpitalna, oświetlana przez promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno, po którym leniwie spływały osamotnione krople deszczu, to one zostały jedynym jego śladem.

     Tak podobne do ich łez, które usilnie ukrywali przed wszystkimi.

     Słyszał kroki przy jego sali, jednak nikt do niej nie wszedł. Nie wiedział nawet, w którym momencie zaczął je liczyć. Jeden. Dwa. Trzy. Cztery... Zatrzymały się przy jego drzwiach, ale po chwili ruszyły dalej.

        To jest ta osoba, która zna cię lepiej niż ktokolwiek inny. Ktoś, kto sprawia, że jesteś lepszym człowiekiem, a właściwie to ona nie sprawia, że jesteś lepszą osobą, sam to robisz. Ona cię inspiruje.

     Wplótł ostrożnie dłonie w swoje włosy, które ostawały w każdą możliwą stronę. Po chwili jednak nie szczędził sobie bólu. Ciągnął za nie siłą, jakby miało to sprawić, że poczuje coś więcej. Podobno ból w innym miejscu mógł zniwelować inny, ale, to chyba tak nie działało. Jego serce nadal boleśnie dudniło, przez jego żyły przebijały się kolce, a w jego głowie cały obraz, który był w stanie widzieć, mieszał się w kolorowe plamy. Zwiesił głowę, klatką piersiową prawie dotykając ud. Mimowolnie przegryzał wnętrze polików, odrywając miękką tkankę.

      — Kirishima? — Otworzył szeroko oczy. Nakrył dłońmi uszy, bojąc się, że właśnie szaleje. Po raz kolejny, ale... kiedy uniósł głowę, w nadziei pozbycia się ostatnich resztek nadziej, że jednak z nim w porządku zobaczył go. Stał tam równie zszokowany co on sam, jeśli nawet nie bardziej. Otworzył usta, chcąc powiedzieć cokolwiek, ale nic nie chciało wydobyć się z jego ust. Żadne nawet najcichsze, najbardziej niezrozumiałe słowo. Wyprostował się, widząc zmierzającego na niego rówieśnika, może nawet odchylił się nieco do tyłu.

          Bratnia dusza to ktoś, kto zostanie z tobą na zawsze. To osoba, która zna cię i zaakceptuje cię, zanim ktoś inny to zrobi. Albo, gdy nikt nie będzie chciał. I nieważne co się stanie, będziesz ją zawsze kochał i nic nie będzie mogło tego zmienić.

     Ten ból może go nawiedzać. Ten ból może zaakceptować, jeśli tylko on będzie obok, razem z nim. Patrząc ja niego, jakby zrozumiał tę całą gadkę z dzieciństwa. Czuł się trochę, jakby na jego gorzkim morskim życiu pojawił się cukier. Słodki, odurzający, wręcz uzależniający. Nie wiedział, czy to właśnie jest to odczucie, kiedy widzi się swojego soulmate, ale jeśli tak... To on zrobi wszystko, by móc się jeszcze tak poczuć. Wszystko dla jednej małej chwili.

     — Bakugou — Pod jego powiekami, którymi z żarliwością mrugał, pojawiały się łzy. Nie chciał ich, nie teraz. Przypominał sobie o tym dziwnym rozlewającym się słodkim smaku na języku i uśmiechnął się szeroko. — Cześć, Katsuki.

     Widział ten szok. Przywitał się tak, jakby właśnie nie wybudził się w szpitalnym łóżku, a blondyn nie przyszedł go odwiedzić. Nie chciał myśleć, ile razy się tu pojawił. Nie chciał wiedzieć, ile chwil z nim stracił. To, czego teraz chciał to tylko nadrobić to wszystko. Tylko tyle. Trwać u jego boku.

     — To, co dostanę małego przytulasa od naszej zimnej bomby? — Zażartował. Dłonie nastolatka niemal od razu przyciągnęły jego ciało do siebie, co było dla Kirishimy szokiem. Tak szybko, że nawet nie zdążył zarejestrować tego momentu. W sumie nawet nie spodziewał się takiej odpowiedzi, bardziej pasowałaby głośna kłótnia o tym, jak to nieodpowiedzialnie się zachował, ale to było o niebo lepsze. Położył swoje czoło na ramieniu Bakugou, delikatnie go obejmując.

      To było jego małe, pasujące miejsce.

     Jego bezpieczna ostoja. Ktoś, do którego może wracać. Osoba, która może i sprawia, że coś go zabija, ale jednocześnie to właśnie to pokazywało, ile emocji może posiadać, to on był jego skrawkiem nieba. Tam, gdzie może stać w chmurach, tak blisko gwiazd.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

kim jest bratnia dusza? | bakushimaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz