POV JENNIFER
- Prze...przestań! - śmieję się podczas gdy Jasper pocałunkami łaskocze mnie w szyję.
- Mhm... - mruczy, nie zaprzestając pieszczot.
- Jas... - staram się go lekko odsunąć. - ... w pokoju obok śpią twoi rodzice. - mówię ściszonym głosem.
- I co w związku z tym? - składa pocałunek na moich ustach.
- Usłyszą nas. - oznajmiam z obawą.
- Oni podczas seksu nie mają dla mnie litości. - śmieje się cicho.
- Ughh... weeź. - krzywię się z uśmiechem. - Chodźmy do mnie. - proponuję w końcu, nie wiedząc jak sprawić, by zdał sobie sprawę z powagi sytuacji.
Bo tak na marginesie, nie marzy mi się przyłapanie przez jego rodziców...
- A Clara? - Jas jakby oprzytomniał, nagle odrywa się od moich ust i patrzy mi w oczy.
- Oj błagam cię... To najbardziej zboczona dziewczyna pod słońcem. - wzdycham. - Klepnie mnie w tyłek i wręczy gumki, po czym wepchnie nas do pokoju. - wybuchamy śmiechem. - Mówię ci, lepsza Clara niż twoi rodzice.
- W takim razie chodźmy. - od niechcenia podnosi się z łóżka, pociągając mnie za sobą.
Śmiejąc się cicho, staramy się nie obudzić państwa Temly, w końcu jest prawie piąta rano. Wychodzimy z pokoju Jaspera i potykając się kilkakrotnie docieramy do samochodu.
Wsiadam szybko do środka i włączam radio, obserwując jak mój chłopak włącza się do ruchu. Nastawiam naszą ulubioną piosenkę i już po chwili czuję na udzie dłoń blondyna, na którą niemal od razu kładę swoją. Jedziemy spokojnie śpiewając i kołysząc się w rytm muzyki.
Po kilku minutach docieramy pod wieżowiec i trzymając się za ręce, kierujemy się do środka.
Wyciągam klucze z torebki i nieudolnie otwieram drzwi. W środku jest ciemno i praktycznie nic nie widać. Zapraszam Jasa do środka i zapalam latarkę w telefonie.
- O kurwa. - zakrywam usta dłonią i otwieram szerzej oczy.
- Co się dzieje? - blondyn podchodzi do mnie a jego twarz przybiera podobny wyraz do mojej.
Mrugam kilkakrotnie, upewniając się czy to nie sen, po czym stwierdzam, że to co właśnie widzę jak najbardziej jest realne.
Podchodzę bliżej naszej kanapy i przyglądam się Clarze, która leży na brzuchu Austina. Obydwoje śpią. Bez wahania włączam aparat i robię im zdjęcie.
Boże, nie wierzę.
Spoglądam na Jaspera, który w niemałym szoku podchodzi do mnie od tyłu i oplata dłońmi w talii.
Moja przyjaciółka jest w za dużej koszuli swojego kuzyna, w której odpięty jest guzik na poziomie biustu. Ma nieco rozczochrane włosy ale to wyłącznie dodaje jej uroku. Poprawia się lekko na torsie bruneta, unosząc się równomiernie z jego klatką piersiową. Ten zaś ma na sobie zwykłą czarną koszulkę. Jego włosy są jak zawsze w seksownym nieładzie a ręka bezczelnie spoczywa na tyłku brunetki.
Zastanawiam się jakim cudem ta dwójka wylądowała razem w jednym pomieszczeniu a co dopiero tak blisko siebie...
Słyszałam kiedyś o świadomych snach, jestem pewna, że właśnie taki przeżywam.
- Uszczypnij mnie. - zwracam się cichodo Jaspera.
- Co? - pyta zdezorientowany.
- Uszczypnij mnie do cholery! - rozkazuję szeptem.
Blondyn bez wahania z tym swoim zboczonym uśmieszkiem szczypie mnie w tyłek a ja, będąc w ogromnym szoku stwierdzam, że nie śnię.
- Oni tu naprawdę leżą... - kręcę głową. - No cud. - wznoszę ręce.
- Też nie chce mi się wierzyć. - Jas nie kryjąc zdziwienia gładzi moje włosy. - Ale dajmy im trochę prywatności, kochanie. -stwierdza i prowadzi mnie do sypialni.
Zbieram szczękę z podłogi i kieruję się za blondynem. Ten otwiera drzwi do mojego pokoju i niemal od razu popycha mnie na łóżko.
Jak dobrze, że tu ogarnęłam...
Jest ciemno, więc moja pewność siebie wzrasta i pociągam Jaspera za koszulkę tak, że upada na mnie, na szczęście w ostatniej chwili opiera się na łokciach. Ręce chłopaka szukają swojego miejsca na moim ciele, natomiast moje wędrują na jego tors i dokładnie badają jego napięte mięśnie. Łączymy nasze usta w namiętnym pocałunku, który wnioskuję, trwałby dłużej, lecz nagle w salonie rozlega się odgłos kaszlnięcia.
- No chyba kurwa nie. - warczę pod nosem i sprawnie podchodzę do drzwi.
Kobieta kot.
Zaglądam przez szparę i w ciemności dostrzegam, że Austin gładzi Clarę po włosach.
Cholera. Nie śpi. Cholera.
Spokojnie Jen, oddychaj...
Nie zabijaj. Nie cudzołóż. Nie kradnij.
Odwracam się i napotykam pytający wzrok Jaspera.
- Nie śpi. - wzdycham cicho i z rezygnacją kładę się obok blondyna, uprzednio niesłyszalnie zamykając drzwi.
- Ale chyba całować się nam nie zabroni... - Jas wzrusza ramionami i ponownie łączy nasze usta.Jak wam życie leci skarby?
Aż sama nie mogę uwierzyć, że udaje mi się wrzucać rozdziały na czas <3
CZYTASZ
It Is Never Easy
Ficção Adolescente- Dlaczego mi to kurwa robisz? - usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach. - Co takiego? - pochyliłam się nad nim. - Przecież mnie nienawidzisz, powinieneś się cieszyć. - Nie widzisz, że wcale się nie cieszę? - wstał a nasze twarze dzieliło już za...