weakness

160 34 17
                                    

Kolejną godzinę przewracam się z boku na bok. Mój żołądek zgrzyta. Nie mogę spać. Znowu.  Dochodzi szósta rano, a ja zastanawiam się czy może być jeszcze gorzej.

Powoli ogarnia mnie uczucie złości, tak silne, że mam potrzebę uderzenia czegoś. Nie wiem, poduszki, a może czegoś twardego, na czym połamałbym sobie rękę. Wściekam się, kiedy nie mogę zasnąć. Przekraczając pewien próg zmęczenia przekraczam również granicę swojej frustracji. Mam ochotę roznieść cały świat. Obudzić wszystkich i po raz kolejny sprowokować kogoś do kłótni. Nie wiem, Chrisa, Ryana... To bez różnicy. 

Nikt mnie nie rozumie.

Zdaje się, że wszyscy mają większe problemy ode mnie.


A nic nie jest tak, jak powinno być.


Podnoszę się do pozycji siedzącej.

Człowieku, uspokój się.

Nie zamierzam zmuszać się do uśnięcia. To nie ma sensu.

Wstaję, ubieram się w rzeczy, które wpadną mi w ręce i idę do łazienki. Zamykam drzwi. Opierając się o umywalkę,  patrzę w lustro.

Co widzę?

Długie, na dodatek przetłuszczone czarne włosy,
kolczyk w wardze.
Blada skóra.
Przekrwiony wzrok, zmęczony błękit tęczówek, a w kącikach oczu żal.

To ja, Ricky.

Przemywam twarz zimną wodą.

'Jesteś bezwartościową kupą gówna' —szepcze lustro.

Czasami mam ochotę gdzieś uciec.
Zapalić papierosa, płakać, upić się do nieprzytomności, zasnąć i zapomnieć.

Wychodząc z domu, przekręcam tylko klucz w zamku. Narzucam kaptur na głowę i idę przed siebie.
Byle dalej od problemów.

Lecz wiem, że nigdy nie uda mi się uciec.

Na niebie szary świt, świat otula lekka mgła.

Chyba każdy w swoim życiu stracił coś, co było dla niego ważne. A ja...czuję się tak, jakbym stracił siebie.
Jestem zupełnie pusty w środku.

Nikt nie widzi, że już prawie umarłem.

Czy popełnię błąd, jeśli się zabiję?

Ile stracę?

Czy będę tego żałować?

Czy popełniając samobójstwo uwolnię się w końcu od tego wszystkiego?

Od cierpienia, bólu...

Od tych wszystkich krzywd i ludzi, którzy codziennie sprawiają, że coraz bardziej chcę umrzeć?

Czy będę cierpieć jeszcze bardziej?

Trzyma mnie tylko ta głupia nadzieja.

A co jeśli w końcu wszystko się ułoży?

Ale po chwili dociera do mnie, że juz nigdy nie będzie dobrze. Po prostu nie będzie.

Czekam na to, że coś się zmieni.

Ale po co?

Ile można wytrzymać?

Ile można walczyć?

Kretyn z ciebie, Olson.
 

Czemu tak jest?

Kiedy planuję juz swoją śmierć to nagle coś mnie od tego powstrzymuje.

Ale w końcu to zrobię.

Przysięgam.









A wy ile razy zabijaliście się w myślach?









































××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××××

Obiecany one-shot. Krótki, ale jestem z niego w miarę zadowolona.
Jeszcze raz chciałam bardzo wam podziękować. 100 obserwujących to dla mnie naprawdę coś.
Nie będę się tutaj rozczulać, jak bardzo was kocham i w ogóle, bo to raczej nie ma sensu. 
Po prostu dzięki, to dużo dla mnie znaczy.

~Zuza/LonesomeFallenAngel/wymyślcie mi nowy podpis🖤

Weakness || Ricky Horror [One-Shot]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz