1

15 3 0
                                    

   Dziś mieliśmy zajęcia w kostnicy. Ubrani w fartuchy, maski i rękawiczki weszliśmy do sali. Skalpel poszedł w ruch. Profesor gładko rozciął klatkę piersiową. Każdemu z nas polecił wykonać inne zadanie. W końcu nadeszła moja kolej. Stałam nad ciałem powstrzymując się od zwrócenia śniadania. Nauczyciel mnie ponaglił. Oddychałam szybciej niż zwykle i strasznie mnie mdliło. Pokręciłam głową, po czym wybiegłam z sali po drodze wyrzucając do kosza maskę i rękawiczki. Wypadłam na zewnątrz potrącając kogoś po drodze. Zaciągnęłam się głęboko powietrzem i spojrzałam w górę. Chłopak przypatrywał mi się spod zmarszczonych brwi.

    - Śmierdzisz trupem. - stwierdził.

Nie mogłam się nie zaśmiać...

                                                                       ***

   W powietrzu czuć było zapach deszczu. Przy drodze utworzyły się kałuże. Przez głowę przelatywały mi strzępki zdań i artykułów. Lekko poluzowałem krawat. Do tej pory uzyskanie tytułu i ukończenie studiów było moim głównym celem. Byłem naprawdę zły na siebie, że mimo długotrwałej i dokładnej nauki zrobiłem te kilka błędów. Idąc rozglądałem się dookoła. Zatrzymałem wzrok na stojącej nieopodal dziewczynie z aparatem. Była całkowicie skoncentrowana na robionej właśnie fotografii, nieobecna myślami. Przejeżdżający samochód zalał ją całkowicie wodą, wyrywając z zamyślenia. Zaklęła głośno i wykonała w kierunku kierowcy obelżywy gest. Zaraz potem spojrzała na zegarek i zaklęła znowu. Schowała aparat do mokrej torby i pognała na przystanek. Dobiegła chwilę po tym, jak autobus odjechał. Ze złością kopnęła powietrze. Uśmiechnąłem się lekko i z kieszeni marynarki wyciągnąłem kluczyki. Podjechałem blisko niej i odsunąłem szybę:


- Nie potrzebujesz może podwózki?

Wielkie zielone oczy spojrzały prosto na mnie...

                                                                        ***

   Biegłam przez szpitalne korytarze w poszukiwaniu sali numer sześć. Łzy chłodziły moją rozgrzaną twarz. Rodzina Sama już tam była. Nie zauważyli mnie. Zawołał ich lekarz. Zostałam sama. Do pokoju nie można było wchodzić. Położyłam rękę na szybie i po prostu patrzyłam. Wydawał się taki bezbronny. Zamknęłam oczy i powróciłam wspomnień...


- Halo? Czy rozmawiam z Alice? - roztrzęsiony głos w słuchawce nie zwiastował niczego dobrego.

- Tak. Kto mówi?

- Caleb – przyjaciel Sama. Słuchaj... - przerwał na chwilę i zaczerpnął głęboko tchu – to wszystko tak szybko się wydarzyło. Sam jechał na trening. Wszystko było jak zawsze. Mieliśmy się spotkać przed wejściem. I nagle telefon od jego rodziców. Jakiś pijany kierowca się z nim zderzył. Wypchnął go na drugi pas i on...wpadł samochodem pod ciężarówkę...Lekarze powiedzieli, że jest w ciężkim stanie. Ma połamane żebra, obie nogi i rękę. I jakieś uszkodzenia w mózgu. Nie wiadomo czy będzie widział. Pękła mu śledziona i uszkodziły się płuca... - kiedy opowiadał z trudem panował nad głosem – Jeszcze się nie obudził...

Z rozmyślań wyrwała mnie siostra Sama.

- Alice, wybudził się...


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 07, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Do Trzech Raz DallasWhere stories live. Discover now