Krótka opowieść.

37 1 0
                                    


  Dochodziła północ. Michael siedział w swoim dużym, choć przytulnym pokoju czytając książkę O nawiedzonym domu, gdzie cała rodzina została brutalnie zamordowana, przez psychopatycznego kolesia w masce. Mimo, że nie wierzył w takie bajki to w połowie lektury poczuł się dosyć nieswojo. W jego myślach krążyła nieprzyjemna mgiełka, że dom, niedawno wykupiony przez jego rodziców jest pełen wszechogarniających niepokojem, ciemnych kątów i ciężkim powietrzem. Miał wrażenie, że od pewnego czasu kiedy jego rodzice są na spotkaniach a on sam przesiaduje godzinami przed komputerem, w okół niego mają miejsca dość dziwne zjawiska.
Pewnego ciepłego wieczoru, gdy chłopak był sam, głodny, szperał w lodówce, kiedy w pewnym momencie przerwał mu cichutki i pełen żalu płacz dziecka.  Pełen niepokoju, przerażenia i milionem innych uczuć krzątał się po domu jak niestabilny emocjonalnie psychopata szukając źródła delikatnego skowytu. Michael, w panice, nie przestawał mówić do siebie i krążyć po domu, im więcej siły wkładał w poszukiwania tym płacz był głośniejszy, ta cała monotonia jednak nie trwała długo gdyż nastała ciemność, a chłopak tracąc przytomność dosyć mocno łupnął głową o posadzkę.
Po ocknięciu się, zauważył iż płacz ustał. Kiedy rodzice szesnastolatka pojawili się po odbytym spotkaniu, ten opowiedział im o zdarzeniu, jednak żadne z nich nie było przychylne jego teorii. Widząc pesymistyczne podejście rodziców, ten zamknął się w pokoju sam na sam z myślami. 
- Cóż, więc jest lato. Rodzice codziennie wyjeżdżają na spotkania biznesowe a ja jestem sam w domu i muszę jakoś sobie poradzić.- Przeszło mu przez myśl.
Chłopak nie zastanawiając się długo, wziął w rękę swoją lekturę i zaczął własne śledztwo. Szukał bez przerwy, pragnął rozwiązania, odpowiedzi na swoje pytanie. Jednak po dłuższym czasie nic nie znalazł. Jego głowa delikatnie osunęła się na drewnianą płytę biurka. Kiedy jego zmęczone ślepia znów ujrzały szare światło lampy, jego rodziców już nie było w domu. Michael ze strachem w oczach i szalenie rozbudzonym biciem serca, zorganizował przechadzkę po całym domu. Przeszukał wszystkie zakamarki i ciemne kąty. Tym razem szybko znalazł dowody, dzięki którym mógł domyślać się powodów dziwnych odgłosów i  innych niewyjaśnionych przydaków.
Chłopiec konkretnie natknął się na dziennik, w którym odnotowane były wszystkie zapiski dotyczące przyczyn ''nawiedzenia'' oraz ostatnie chwile z życia pana i pani McBlade.

Tekst zapisany w obszarpanym dzienniku przebijał swą tajemniczością wszystkie zapisane na papierze horrory. Michael z ciekawością ale i z przerażeniem czytał słowa i zdania, które jak piorun uderzały w niego raz za razem. Podczas posiłkowania się owymi słowami, w okół miały miejsce różne zjawiska, które nie były w stanie odwrócić jego uwagi.
- Synku!- Zaczęła matka Michaela, w końcu odwracając jego uwagę od zapisków.

-Dziś wyjeżdżamy do Liverpool'u, nie będzie nas w domu przez najbliższe trzy dni...- Kontynuowała ze smutną i zatroskaną miną łypiąc na syna spomiędzy drzwi.

Zdziwiony chłopak zapytał pełen wątpliwości.
-Jak to? Nie będzie was trzy dni?!- Podniósł lekko głos, co nie sprzyjało jego obecnej sytuacji.

-Mam pytanie.- Ciągnął nieśmiale  z nadzieją.

-Czy mógł by u mnie przez te trzy dni przenocować Lucas?

Matka chłopca wzięła głęboki oddech po czym zerknęła pytająco na ojca pijącego kawę w kuchni. Ten jednak wzruszył obojętnie ramionami dając żonie wolną rękę.
- Wiesz co?- Zagarnęła z uśmiechem i matczyną troską.

-Ze względu na ostatnie wydarzenia mogę na to pozwolić, jednakże, proszę, nie szalej za dużo z tą swoją KOLEŻANKĄ, i nie kłam, że jej tu nie przyprowadzisz...

Michael lekko zarumieniony i pełen wstydu musiał przyznać jej racje, więc na podziękowanie ucałował jej delikatny, pokryty smugą różowego pudru policzek, posłał wdzięczne spojrzenie ojcu w kuchni i podbiegł do telefonu.
-Halo? Lucas?- Zaczął nieśmiale.

Ten dom miał swoją tajemnice.Where stories live. Discover now