Tydzień później
Minął dokładnie tydzień od kąt rozmawiałam z Martinus, od tej pory nie odezwał się do mnie ani słowem, trochę mnie to zabolało.
Dobra może bardzo, myślałam, że przyjdzie, porozmawia, przeprosi a on co nawet się do mnie nie odezwał słowem. I jak tak może być.
-Kayle możemy porozmawiać?-zapytała Emily wchodząc do pokoju.
-Zależy o czym, bo jak o nim to nie.-powiedziałam nawet na nią nie patrząc.
-Dlaczego? - zapytała siadając koło mnie na łóżku.
-Bo nie chcę o nim rozmawiać to skończony temat. - powiedziałam wstając z łóżka.
-Nawet nie dałaś mu szansy, żeby mógł z tobą porozmawiać. - powiedziała.
-Dałam mu szansę, ale on jakoś nie umiał jej wykorzystać. Wolił tą kobietę od swojej narzeczonej. - powiedziałam podchodząc do okna. Spojrzałam w niebo zastanawiając się co ja takiego zrobiłam.
-Kayle posłuchaj mnie... - chciała powiedzieć, ale ja przerwałam jej mówiąc:
-Nie Emily to ty mnie posłuchaj teraz. Mam dość tego, że wtrąca się w moje życie i jego. To jest nasza sprawa. Daj mi spokój. Proszę nie rozmawiamy już o nim. - powiedziałam wkurzona.
-Chce o nim zapomnieć tak będzie najlepiej. - powiedziałam obracając się do niej.
-Dla kogo, Kayle? Pomyślałaś o tym, że on może nie chce o tobie zapomnieć,że on nadal cię kocha. - powiedziała wstając z łóżka.
-Jak by mnie kochał to by mnie nie zdradził, prawda?
-Skąd masz pewność, że cię zdradził. A może to wyglądało inaczej niż miało. Kayle zastanówmy się. - powiedziała.
-Nie będę się zastanawiać tak było. Możemy już skończyć ten temat? - zapytałam.
-Nie,Kayle. Puki tego nie wyjaśniamy. Ja nie zostawię tego tak, pamiętaj. - powiedziała ostrzegawczo.
-Mówiłam ci, żebyś się nie wtrącała w moje życie. To są moje sprawy i jego ile razy Ci to mam mówić. - powiedziałam. - Masz swoje życie lepiej się nim zajmij. - powiedziałam ostro.
-Jak chcesz, ale żeby potem nie było, że miałam rację co do tego. - powiedziała wychodząc z pokoju.
Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałam z nim porozmawiać,ale on był zajęty tą Kate czy jak jej tam. Gdyby chciał ze mną porozmawiać zadzwonił by do mnie, ale tego nie zrobił.
-Kayle ktoś do ciebie!- usłyszałam krzyk z dołu.
-Kto to! - odkrzyknęłam wychodząc z pokoju.
Weszłam do korytarzu i ujrzałam tam Martinusa, który trzymie duży bukiet czerwonych róż.
Stałam tam jak słup. Zamórowało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Kayle... - szepnął. - To dla ciebie, chciałbym cię przeprosić za wszystko. - powiedział dając mi do ręki duży czerwony bukiet róż. Był prześliczny. W oczach pojawiły mi się łzy. Łzy wzruszenia.
-To dla mnie. - szepnęłam.
-Tak, możemy porozmawiać to ważne. - powiedział spoglądając na mnie.
-Jeśli to ważne to możemy. - powiedziałam. - Tylko wstawię bukiet do wazonu tylko nie wiem czy się zmieści. - za żartowałam.
-Na pewno się zmieści. - zaśmiał się.
-Daj to ja to wstawię do wazonu a ty idź porozmawiać. - powiedziała biorąc mi bukiet czerwonych róż.
Kilka minut później
-Możę zacznę od początku tak będzie najlepiej. - powiedział siadając na "moim" łóżku.
-Chyba tak. - mruknęłam siadając na przeciwko niego.
-Zaczęło się od tego, że.. - zaczął mi opowiadać jak to było. - aż do pewnego momentu zobaczyłę ją... wyglądała jak anioł... pomyślałem sobie chyba się zakochałem, ale później przypomniałem sobie o tobie.
-No tak zapomniałeś o swojej narzeczonej. - pruchnęłam.
-Nie przerywając mi. - warknął.
-To nie tak. - szepnął. - posłuchaj mnie..
-A jak! - warknęłam. - Nie to ty mnie posłuchaj!
-Nie skończyłem jeszcze mówić, a ty już się że mną kłucisz. Co z tobą jest nie tak. - powiedział, ale chyba później tego porzałował.
-Co z tobą.
-Wtedy ona spojrzała na mnie, podeszła do mnie, po czym zaczeliśmy rozmawiać, kilka razy spotkaliśmy się. Raz zaprosiła mnie do siebie i....-zatrzymał się w tym momencie.
-I co do cholery.-warknęłam.
-I zaczął mnie całować a ja nic z tym nie zrobiłem zaszło to trochę za daleko. - powiedział bojąc się co powiem.
-Martinus tylko nie mów mi, że...Jak mogłeś mi to zrobić idioto. Ja ci ufałam, kochałam cię a ty mi coś takiego wywijasz!-krzyknęłam popychając go.
-Kayle..ja nie chciałem. - szepnął.
-Jak mogłeś. - szepnęła a z oczu zaczęły lecieć mi łzy. - Idioto,ja cię tak kochałam.
-Nadal cię Kocham Kayle, pomimo tego co się stało.
-Wynoś się z mojego pokoju, już! -krzyknęłam.
-Ale Kayle..
-Wynoś się nie chcę cię znać!-krzyknęłam popychając go.
~**~
To już 40 rodział jeszcze trochę i koniec.

CZYTASZ
Say Yes "M&M"
FanficDruga część Ily "M&M" ~**~ ,,Nie obiecuj mi,że wszystko będzie dobrze. Obiecaj, że zrobisz wszystko by tak było." ~**~ #163 w Fanfiction - 5.04.2018