Rozdział 8

3.9K 163 10
                                    

W deszczu mogłam poczuć się wolna, zapach deszczu przywoływał mi pierwszy deszcz jaki spadł po pamiętnej nocy..
Uderzenia kropel wody wydawały się być niczym w porównaniu z krwią jaka splamiła tamto miejsce.

Nie wiedziałam dokąd tak ogólnie biegłam, chciałam odreagować stres jaki w ostatnich dniach został nałożony na moje barki.
Myślami błądzę gdzieś między tym co wydarzyło się dwie godziny temu a wczorajszym spotkaniem z nieproszonym gościem. Nie wiedziałam, że Eddie może aż tak odczuć to jak ktoś o nim mówi, tyle razy próbowałam mu wytłumaczyć, żeby się tym nie przejmował.

Powoli czuję jakby funkcja dowódcy straży miasta zaczynała mnie przerastać. Pomimo tego iż to JA założyłam grupę i starałam się na każdym kroku o jej dobre imię.

- Zrobię to co muszę - usłyszałam zdesperowany głos Arona, podeszłam wystarczająco blisko by słyszeć, ale nie za blisko aby mnie zobaczyli. Schowałam się za grubym pniem drzewa.

- Jeżeli tak chcesz myślę, że cena będzie musiała ulec zmianie - odparł jego rozmówca. Po głosie był to mężczyzna, którego nie znałam. - Pan chce abyś przekazał mu informację do najbliższej pełni.

- Moja zapłata równa się informacja.

- Nie będziesz nam rozkazywał! Twoje życie warte jest trochę za dużo, abym tu i teraz nie wyssał z ciebie krwi! - warknął mu w twarz.

Aron nie wydawał się być ani trochę wystraszony, inni zaczęli by od razu uciekać. Wiedział co robi.
Stał w miejscu jednocześnie patrząc na wampira nie odrywając spojrzenia, była to jego taktyka. Dzięki niej nie jednego wampira udało mu się zabić, wytrącił z równowagi wielu.

- Proszę! Nie krępuj się - krzyknął rozrywając koszulkę, odsłonił tym samym mnóstwo ugryzień. Boże.. ile tego jest!

Nie spodziewałam się tego co zobaczyłam, szybkim ruchem wgryzł się pod obojczykiem. Aron szarpnął się dwa razy, a chwilę później stracił jakie kolwiek panowanie nad własnym ciałem, jedyne czym starał się poruszać to palce.

Był uzależniony od jadu i napływu endorfiny?
Dlaczego daje z siebie pić krew zamiast zabić, przecież jest świetnie wyszkolonym łowcą?

Spojrzałam znów by wiedzieć co się dzieje.
Wampir przeciął swój nadgarstek i przyłożył do ust Arona.
Wampir zaczął się rozglądać do okoła, w pewnej chwili obrócił lekko głowę w moim kierunku i się zaśmiał.

- Nie ładnie tak podglądać - znów się zaśmiał. - Wyjdź, nie chowaj się - ni chuja, nie wychodzę. Gdy nie wyszłam za drzewa, stanął przede mną lekko w szoku. Dzielił nas od siebie metr. Znał mnie każdy jeden? - Dalej masz ochronę? - zapytał w końcu po dłuższym czasie przyglądania się mojemu ciału.

- Jaką ochronę? - co on miał na myśli.

- Nie udawaj że nie wiesz - zmarszczyłam brwi - tą, która została nałożona w dniu narodzenia.

- Zaraz co? - wyparowałam, kompletnie nie wiedząc o co chodzi.

Zbliżył się niebezpiecznie blisko. Czułam wyraźnie oddech na mojej szyji. Odruchowo kopnęłam wampira w nogę. Skąd mogłam wiedzieć, że zaatakuje czy też przeciwnie.
W nagrodę otrzymałam karcące spojrzenie oraz silny chwyt zaciskający się coraz mocniej na szyji.

- Boli? Puścić? - spytał z sarkazmem wypisanym na twarzy. Jak na wampira wydawał się być młody. Kiwnęłam głową na tyle ile umiałam. - Nie słyszę..

- Taak.. - krzyknęłam przeciągając aby już puścił.

- Proszę bardzo - uścisk został zwolniony. Upadłam na ziemi mocno kaszląc oraz masując szyję. Wampir podszedł do Arona sprawdzając czy żyje. - Skąd się tu wzięłaś?

- Biegałam - odparowałam po przemyśleniu wypowiedzi. Lepiej powiedzieć prawdę, nie chcę kolejny raz mieć tak zaciskanego gardła - a ty?

- Sprawy wampirów nie zrozumiesz, poza tym.. - nagle oboje usłyszeliśmy szelest liści gdzieś wysoko na drzewach. - Zajmij się nim.

Rozkazał, a chwilę później zostałam sama. Podeszłam do Arona, który teraz zaczął dawać oznaki życia. Patrzałam na klatkę piersiową chłopaka, gdzie ugryzienia zajmowały większą jej część.

- Wiem.. Sporo ich - powiedział. Otwarł oczy, mrugając kilka krotnie.

- Dlaczego się dajesz? - zapytałam, pomagając chłopakowi wstać.

- Mam z nimi układy, to nie wygląda tak jak myślisz - miałam w głowie różne scenariusze.

- Więc jak?

- Oni pożyczyli mi kiedyś parę groszy.. Nie jestem w stanie oddać im tego na czas jaki wyznaczają i formą ugody jest oddawanie krwi.

- Mogłeś powiedzieć.. - zrobiło mi się żal. Jakbym wiedziała załatwiłabym potrzebne pieniądze i nie doszłoby do takiego czynu.

- Nie chciałem w to nikogo mieszać i tak już sam dość zrobiłem. Jeszcze trochę i dług będzie spłacony.

- Jeżeli spłacony znaczy dla ciebie 50,000 złotych monet - głos wampira zwrócił naszą uwagę.

- Jack nie musiałeś mówić ile dokładnie - pokręcił głową, spojrzał spode łba na wampira. - Z resztą jakbym chciał to bym powiedział najbardziej zaufanej osobie - pogładził swoją dłonią moją. Miło, że tak o mnie myśli.
Odwzajemniłam to uśmiechem.

- Ile to już trwa?

- Będzie ze dwa lata - odparł Jack po dłuższej chwili.

- Następnym razem poproś o pomoc. Okay?

Pokiwał głową w geście zgody. Chciałam pomóc, ale w tej sprawie dużo nie zdziałam. Aron musi sam zrozumieć, że to co robi jest złe i lepiej nie pożyczać od wampirów żadnych pieniędzy. Poza tym teraz już za późno by cokolwiek kombinować.

Wampir Jack poszedł jakieś pięć minut później, dzięki czemu mogliśmy na spokojnie porozmawiać.
Od czego by zacząć? Teraz pytań miałam wiele co do tej sytuacji.

- Te wszystkie ugryzienia to zrobił Jack'? - wydusiłam z siebie.

- Większość jest jego - odparł pokazując dokładnie, które z nich jest wampira. Naliczyłam dziesięć jego ugryzień.

- Wiesz.. Ja również mam - musiałam komuś o tym powiedzieć. A skoro jesteśmy już w takiej, a nie innej sytuacji to chętnie się komuś wygadam. Jednym ruchem ściągłam bluzkę, niekrępując się w ogóle czy patrzy mi na biust czy nie. Delikatnie oderwałam plaster.

- Kto Ci to zrobił? - powiedział zdziwiony Aron. Czułam jak palcem dotyka rany.

- Erik.

- Ten wampirek? - zapytał upewniając się. - Ta rana jest świerza..

- Wiem, nie musisz mi przypominać. - odparłam, od razu założyłam bluzkę z powrotem. Przetarłam twarz dłońmi.

- Zadam ci to samo pytanie. Dlaczego się dałaś?

- Sama nie wiem.. Nie chciałam aby znowu tak wyszło. To było.. Fascynujące doznanie, mieszanie kilku uczuć naraz. Dawno nie czułam tego uczucia pewnie dlatego na to pozwoliłam i założę się, że znowu ta sytuacja się powtórzy.

- Następnym razem będzie lepiej i nie trać nad sobą kontroli. Wracasz ze mną? - wstał z ziemi i wyciągnął koszulkę z plecaka, którego nie zauważyłam wcześniej.

- Bardzo chętnie, ale chciałabym przy okazji sprawdzić ścieżkę na jutro.

- Może iść z tobą?

- Nie trzeba, to kawałek dalej, zaraz będę wracać - wydusiłam z siebie po czym Aron obrócił się na pięcie i poszedł z powrotem do miasteczka.
Ja z kolei ruszyłam przed siebie.

Na Usługach WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz