- Od kiedy ?
Szorstki ton głosu Geralta milknie w odgłosach miękkiego trzasku drewna. Regis jeszcze przez chwilę spoglądał w ogień, po czym spojrzał w górę by zobaczyć Geralta że skrzyżowanymi rękoma na piersi i twarzą bez wyrazu. Jego oczy dziwnie migały w świetlne płomieni. Przez chwilę wpatrywał się w nie po czym wrócił swój wzrok z powrotem w ogień. Tak długo na to czekał nie musiał się spieszyć mógł zaplanować każde słowo. Wiedźmin na niego nie naciskał on też musiał mieć czas na uporządkowanie swoich myśli.
Ale czas się dłużył i zmieniał w niezręczną ciszę.
- Odpowiesz mi?
- Wiesz ja... - szybko urywa nie chciał obnażać swych uczuć póki nie będzie gotów.
Ta odpowiedź na chwilę dała mu czas by przemyśleć czy na pewno jest na to gotów, czy jest odopwiedni, przecież nie jest czarodziejką nie jest jak one nie umywa się z nimi jest wampirem, czymś na co oni polują. Wiedział to doskonale może było by lepiej zostawić to tak jak jest w tym momencie. Był szczęśliwy nie tak jak by chciał, ale szczęśliwy. Spojrzał się ukradkiem na Geralta i widział, że już nie może skończyć nie może zostawić tego jak jest, wystawił go na głęboką wodę. Musiał mu powiedzieć choć bał się. Trudno było mu samemu się do tego przyznać, ale strasznie się bał. Bał się swoich uczuć, niezbadanych terenów emocji, nie wiedział co się po nich może spodziewać.
- Ja... ja nie wiem czy jestem...
- Przestań.
- Geralt ja widziałem jak się na mnie patrzysz -zatrzymał na chwilę by uspokoić swój głos - bałeś się, widziałeś we mnie potwora.
- To nie...
- NIE zaprzeczaj, widziałem strach w twoich oczach.
- Tak... tak, ale to było bardzo dawno temu jeszcze przed tym zanim zacząłem ci ufać i to nie był strach, tylko zdziwienie - wiedźmin powiedział to stanowczo, ale bardzo delikatnie patrząc się na Regisa, który cały czas spoglądał na spopielałe przez ogień drewno.
- Na prawdę...- nie odwrócił się do niego gdy mówił, lecz znów się na niego dyskretnie spojrzał, nie chciał by wiedźmin zobaczył jego twarz w takim stanie.
Emocje które nim targały pierwszy raz tak silne wychodziły na jaw. W bardzo egocentryczny sposób pozostawiając go samego bez pomocy bez drogi ucieczki. W życiu nawet nie zahaczył o chociaż by mały skrawek tego, co tu nim zawładnęło, co więcej nawet nie wiedział, że jest do tego zdolny. Nigdy nie uronił żadnej łzy ani nie okazywał strachu a tutaj był o krok od totalnego anichilizmu swojego układu limbicznego. W tym momencie to naprawdę wolał go nie mieć.
Mimo tego że wiedział znacznie więcej od niejednego dobrze wykształconego nie wspominając o tym, że jest wampirem to emocje stanowiły dla niego prawdziwą zagadkę.
Trudno mu było cokolwiek powiedzieć, nie mówiąc już o złożeniu sensownego zadania.
- Usiądź - zmusił się z nie lekkim zaparciem do wydobycia dźwięku przy czym wskazując miejsce na przeciwko siebie.
Nie słysząc nawet małego drgnięcia. Geralta odwrócił się cała twarzą do niego.
- Proszę - nie przyszło mu to z łatwością i nie z tego powodu, że nie chciał się upokorzyć nie uważał tego słowa jako oznaki tchórzostwa czy słabości wręcz przeciwnie uważał je za wyraz szacunku i pokory. W tym momencie każde słowo nie przychodziło mu z łatwością, bo każde słowo niesie ze sobą ryzyko dalszego mówienia.
Wiedźmin jak na rozkaz usiadł posłusznie we wskazanym miejscu, choć wcale nie potrzbował zaproszenia czy nawet zwykłego ,,proszę'', mu wystarczyła sama twarz Regisa odwrócona w jego stronę.
- Widzisz trwało to od zawsze, od naszego pierwszego spotkania - powiedział to niezwykle cicho, próbując w ten sposób zamaskować swój drżący głos.
- I przez ten cały czas nic mi nie powiedziałeś.
- Tak - skierował swój rozmyty wzrok w górę na gwiazdy, na chwilę zamknął oczy. Pojedyncza łza spłynęła mu po policzku w dół. Blask księżyca w zenicie oświetlał jego facjatę w taki sposób iż nie musiał się bać, że Geralt coś zauważy. Jego wzrok nadał czuwał nad gwiazdami. Chciał być teraz jak one, z dala stąd, ale nie aż tak daleko by nie móc patrzeć. Chciał się zamienić jedną z nich by zajęła jego miejsce, by ona zrobiła to za niego. By ona radziła sobie z ogromną natarczywością niestabilnych emocji. Ale nie mógł, to on to zaczął i to on to skończy. Bez względu na to czy zepsuje wszystko czy też nie.
-Regis - chłodny zniecierpliwiony, ale też zatroskany ton Geralta wyrwał go brutalnie z jego rozważań.
-Wiem - spojrzał się na niego, jego oczy spotkały się z jego żółtymi ślepiami. Patrzał się na niego bez maski, bez wymówek, już nie próbował żadnej ucieczki słownej - wiem Geralt wiem że powinienem coś powiedzieć i to już o wiele wcześniej wyjaśnić ci wszystko, powiedzieć co do ciebie czuję, ale nie mogę. Rozumiesz? Język mi węźle w gardle tak jakbym nagle zapomniał mówić, jakbym zapomniał podstawowej funkcji co ci mam powiedzieć.
- Kocham cię.
- Co?
Geralt szybko przesuną Regisa do siebie. Ich twarze niemal się stykały. Oboje patrzyli sobie głęboko w oczy. Widząc w nich wszystkie nawet, te najbardziej skrywane tajemnice przez nich samych. Nie trwało to długo, ale przez te kilka sekund dwoje ludzi na nowo się poznało.
Nagle jego usta spotkały się z jego. Niby zwykły pocałunek a tak inny i nie z tego powodu, że całował się z tym samym przedstawiciel płci. Powód był prosty. To było coś prawdziwego trwałego i namiętnego, to był ten moment gdy człowiek, w tym wypadku wampir i wiedźmin, wiedzą, że są na właściwym miejscu o właściwej porze z właściwym człowiekiem.
Wiedźmin poczuł jak na jego twarz spływają ciepłe kropelki wody.
- Regis.. ty płaczesz?
Na te słowa położył mu głowę na ramieniu i jeszcze mocniej się w niego w tulił. Wiedźmin też nie pozostawał dłużny i bardziej przyciągnął go do siebie. Zaczął szlochać mu w ramię tak po prostu jak człowiek. W tym momencie Geralt żałował, że on tak nie potrafi.
CZYTASZ
After Blood and Wine |Geralt x Regis|
RandomTak jak w tytule, wydarzenia rozpoczynają się po dodatku krew i wino. To nie jest książka dla pożądnych fanów Wiedźmina Czytasz na własną odpowiedzialność.