Goście z Podziemi

17 2 5
                                    

Lublin, Kozim Grodem zwany, zawsze kojarzył mi się z mieszkającymi w nim prawdziwymi Diabłami. Skojarzenie to nie jest wyssane z palca, gdyż najbardziej znaną legendą lubelską jest ta o Czarciej Łapie. Głosi, iż Panowie Czartowie, nie mogąc znieść niesprawiedliwości przekupnych sędziów, w sprawie pomiędzy bogatym szlachcicem a biedną wdową, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i wydać sprawiedliwy osąd. Spisali Oni dekret, którego jeden z Nich przypieczętował ... swoim odciskiem dłoni. A uderzył w stół mocno, dla podkreślanie wagi tej decyzji. Do tej pory można oglądać na Zamku Lubelskim wypaloną łapę na sędziowskim stole! To tylko skrót legendy... Diabły te, mówi się dalej - nie odeszły w zapomnienie. Urządzają sobie spotkania na Starym Mieście w przeróżnych knajpach.

Istnieje legenda dotycząca powstania herbu miasta.A w herbie Lublina widnieje dumy kozioł, który wspina się na krzew winogron - stąd nazwa Kozi Gród. To książę Władysław Łokietek podsunął delegatom lubelskim pomysł wykonania godła miasta, a oni, nie chcąc wydawać na niego wielu pieniędzy, postanowili znaleźć kogoś, kto zrobi to za przysłowiowe "marne grosze". Znalazł się ktoś taki. Kiedy delegaci wracali z Krakowa, wytrzeźwieli i dojeżdżając do Lublina, postanowili spojrzeć na dzieło, jakie było ich zdziwienie, gdy okazało się, że nie ma na nim dumnego kozła,a stary Diabeł, który z uśmiechem zjada winogrona. Oczywiście po "artyście", który dzieło wykonał nie pozostał nawet ślad...

Jest też "bajeczka" dla dzieci o małym, przyjaznym Diabełku, który to po Lublinie sobie chodzi... i ma mnóstwo ciekawych przygód.

Z pozostałych osobliwych opowieści warto wymienić Legendę o Kamieniu Nieszczęść... który stanowił niegdyś podstawę pod pień katowski. Spłynęło po nim wiele krwi, także ludzi niewinnych. Kamień ponoć przynosi nieszczęście każdemu, kto go dotknie. Ulicami Lublina chodzą Duchy... chociażby Pana Dominika Boczarskiego, który prowadził młyn w dawnym pałacu Sobieskich. A tuż przy tym budynku stoi inny, zwany nawiedzonym Browarem. Słychać tam zawodzenie, śpiewy wielbiące Boga oraz dźwięki kościelnych dzwonków. Duch Pana Lutowskiego, mieszkający w Bramie Krakowskiej ciągle przestawia godzinę zegara na wieży. Obecne są Duchy pary kochanków - niewiernej żony piekarza i jego czeladnika. Wystawcie sobie... spotykali się oni w środku pieca chlebowego celem oddawania się rozpuście. Niestety, któregoś razu nakryto ich i zostali powieszeni na jednym z placów w Lublinie. Inna para, w księżycowe noce milcząco przechadza się uliczkami miasta. Na ich szyjach widać pręgi po konopnym sznurze. Są Duchy Panien, które kąpią się w przepływającej przez miasto rzece Czechówce. Jest Duch Powstańca Styczniowego, Lewitującej Zakonnicy, Pięknej córki złotnika.. A co się działo dawniej w zajeździe Pod Białym Koniem? Lepiej o tym nie wspominać i nie przechodzić po zmroku obok numeru 39 przy Krakowskim Przedmieściu.

Takie oto legendy można usłyszeć o Lublinie. Mówi się także, że pod Kozim Grodem istnieją  nieodkryte dotąd przez nikogo tunele...

Wybrałem się któregoś razu ze znajomymi w nocną podróż po lubelskich knajpach. Spacerując Starym Miastem od razu czuć magię tego wyjątkowego miejsca. Przewodniczką była nasza dobra Koleżanka, która powiedziała, że gdy będziemy pili i jedli jedynie lubelskie wyroby, tajemnice Miasta otworzą się na nas dzisiejszej nocy...

Siedzieliśmy sobie w środoczwartek, rozmawialiśmy o życiu, cieszyliśmy się głośno, tańczyliśmy i zamawialiśmy kolejne specjały.

Niezwykłość czasu i miejsca wprowadziła wszystkich w stan euforii. Wtedy spojrzałem w Jej oczy, zimne niczym woda w górskich stawach. Uśmiechnęła się do mnie zagadkowo i... O zgrozo! Poczułem zapach siarki. Po długiej chwili z trudem oderwałem się od wpatrywania w Jej, rzekłbyś marmurowe, posągowe oblicze. Wiedziałem, że dzieje się coś niesamowitego. Zerknąłem na kelnerkę niosącą w naszą stronę piwa miodowe. Szukałem u niej rogów, kopyt czy ogona. Ale ona była zwykłą kobietą! Nagle instynktownie odwróciłem się za siebie i przez okno zobaczyłem.... Do końca życia nie zapomnę tego widoku! Na moich oczach otwierała się ziemia, a w jej głębi tajemnicze tunele i głośno rozprawiający lubelscy Czartowie, którzy wychodzili właśnie na nocne ucztowanie w Kozim Grodzie.

Koleżanka uśmiechała się do mnie swoimi różowo fioletowymi, małymi usteczkami...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 10, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Goście z PodziemiWhere stories live. Discover now