Godz. 14.00 to czas kiedy 17-letnia Dorota wraca do swojego skromnego mieszkania w bloku. Może się zdawać, że chociaż miała ciężką sytuacje materialną, to cała rodzina kochała się i wspierała we wszystkim. A jak było naprawdę?
Gdy Dorota weszła już do bloku i szła w stronę swojego mieszkania na 4 piętro zaczepiła ją sąsiadka:
- O Dorotko! Twoja mama kazała Ci przekazać, że wróci późno i żebyś na nią nie czekała, tylko zjadła kolacje ze swoim tatą.
- Taa... Mówiła jakieś szczegóły? Wie pani, ostatnio przyjęła się do jakiejś pracy...- zaczęła dziewczyna.
- Nie wnikam w Wasze życie prywatne. Kazała mi tylko to przekazać. Do widzenia.
Po tej krótkiej, może nie sensownej rozmowie Dorota została sama na klatce schodowej. Zostało jej tylko do pokonania jedno piętro i nareszcie odpocznie od codziennych problemów. Kiedy włożyła klucz do drzwi i przekręciła go, mogła spokojnie wejść do swojej skromnej ''rezydencji''. Od razu zauważyła, że w domu nie ma matki- tak jak mówiła sąsiadka- ale i nie ma ojca. Gdy rozebrała się z płaszcza weszła do kuchni. Tam nie zastała ani obiadu, ani żadnego innego pożywienia. W lodówce także nic nie było. Ze smutkiem stanęła w progu od pomieszczenia kuchni i rozglądnęła się po mieszkaniu. Był jeden wielki syf. Syfem były ubrania. W pewnej chwili popatrzyła na drzwi na końcu mieszkania. Były to drzwi od pokoju zmarłej babci Doroty. Wstęp do tego pokoju miał tylko ojciec i matka Doroty. Ogólnie mówiąc nie widziała pokoju od roku. Postanowiła zobaczyć czy sypialnia jej ukochanej babci zmieniła się. Nie miała zaufania do ojca. Zresztą nie miała zaufania do nikogo. Matki nie kochała, a ojca to już nawet nienawidziła.Gdy podeszła do drzwi sypialni i nacisnęła klamkę, zorientowała się, że są one zamknięte. Rozejrzała się gdzie jej rodzice mogliby schować klucz. Zauważyła w kącie butelkę po alkoholu. Sięgnęła po nią, a w niej.... Klucz!
Włożyła klucz do otworu, przekręciła i otworzyła drzwi. To co zobaczyła za nimi przerasta jakiekolwiek pojęcie. Jednym słowem- BAJZEL. Po całym pokoju były rozrzucone ubrania zmarłej babci Doroty oraz pełno butelek, puszek po alkoholu i nagle...
- Dorota! W tej chwili zamknij ten pokój!- krzyknęła wchodząca do domu matka dziewczyny.
- Mamo, co to ma być?!- w tejże chwili kobieta zamknęła córce drzwi przed nosem i schowała klucz.
- Nie mów tego ojcu. Tylko MY mamy prawo tam wchodzić. Ty nie córeczko.
- Ten pokój babcia mi przekazała tuż przed swoją śmiercią. Wtedy wyglądał całkowicie inaczej!
- Nie masz nic do gadania. Zmieniliśmy zdanie...
- Chcecie zamienić piękny pokój w jeden wielki SYF?! Babcia mi go przekazała!
- Tata tak zadecydował. Nie mówmy o tym...
- Tata... Słuchasz się go jak nie powiem kogo! Przez niego życie się nam rozpada! Na chleb nam prawie nie starcza! A ty go jeszcze bronisz...- powiedziała ze łzami w oczach Dorota.
Po tych słowach ktoś wszedł do mieszkania. Gdy kobiety spojrzały w stronę drzwi, rozpoznały tę osobę... Był to ojciec Doroty.
- Nie mówiłam... Niszczy nam życie- powiedziała Dorota i poszła w stronę swojego mini pokoju.
- Córeczko, tata szuka...- nie zdążyła dokończyć.
- Szuka i nigdy nie znajdzie...- i weszła do pokoju.
Nie wyszła z niego dopóki nie uciszyły się rozmowy. Po jakichś piętnastu minutach wyszła i zaczęła zakładać płaszcz.
- Porozmawiajmy- powiedziała matka Doroty.
- O czym? Rozmowa zakończy się jak zawsze... - po tych słowach wyszła z mieszkania, a następnie z bloku.
Poszła do najbliższego sklepu po coś do jedzenia. Gdy weszła do środka nie było nikogo prócz jakiejś kobiety. Dziwnie przypatrywała się Dorocie. Dorota lekko się do niej uśmiechnęła z odwzajemnieniem. Gdy kobieta wyszła Dorota przeszła do rzeczy:
- Chciałabym prosić o 1 drożdżówkę i...
- I? Masz może dopłacić mi coś?- po tych słowach sprzedawczyni podała Dorocie drożdżówkę.
- Nie miałam ostatnio kieszonkowego... Dopłacę pani za te produkty.
- Doczekam się tego kiedyś?
- Tak. Tu jest połowa pieniędzy i za tą drożdżówkę- Dorota podała pieniądze i wyszła.
Postanowiła wrócić do domu. Nie miała nic innego do roboty. Nagle za nią wybiegła sprzedawczyni mówiąc zdyszanym głosem:
- Tu twoja reszta z dzisiaj.
- Niech pani je weźmie. Będę mieć mniej do spłacenia.
- Poczekam- powiedziała z uśmiechem kobieta.
Nagle rozległ się dźwięk syren policyjnych. Dorota popatrzyła w stronę gdzie było słychać dźwięki. Tam zobaczyła młodego chłopaka pod maską, czyli czarną chustą motocyklową i kapturem na głowie. W ręce trzymał spray z farbą. Zderzył się z Dorotą. Nie popatrzył jej jednak w oczy. Od razu zaczął uciekać przed policją.
- Kto to?- zapytała Dorota.
- Nigdy o nim nie słyszałaś? To jeden z gangu "Graffiti". Robią nielegalne graffiti. Czasem nawet okradają.
- Gang "Graffiti"... - powtórzyła Dorota. W jej oczach można było zobaczyć małą iskierkę...
YOU ARE READING
Pod maską
Jugendliteratur17- letnia Dorota przez swoją wrażliwość i słabe warunki finansowe jest wyśmiewana. Kiedy dowiaduje się o gangu ,,Graffiti" postanawia do niego dołączyć i pokazać wszystkim, że ona również potrafi być twarda... Jednak zasady panujące w gangu są zask...