ZAYN POV.
Wstałem, po czym przetarłem zmęczone oczy. Wiedziałem, że był dzień wolny, co lekko mnie pocieszało, nie musiałem udawać, że nie obchodzi mnie koniec przyjaźni z Louisem. Jednak mama i Geoff postanowili, że zrobimy rodzinną kolację. Chcieli nam coś powiedzieć, a ja czułem lekki niepokój. Podniosłem się z łóżka z niechęcią i lekko się przeciągnąłem. Przetarłem oczy, w których tkwiła jeszcze ropa po śnie, choć tej nocy więcej czasu poświęciłem na oglądanie serialu, niż spanie.
Brakowało mi mojego przyjaciela, ale co miałem zrobić? On prawdopodobnie mnie nienawidził, a po drugie nie chciałem przeszkadzać mu z byciu szczęśliwym w związku z Harrym. Moje uczucia do niego nie malały, a ja czułem, jak moje serce kruszy się za każdym jego pocałunkiem z kimś innym. Jednak brakowało mi go, straciłem część siebie i jedyne, co mi po nim zostało to już dawno uschły wianek z kwiatów, który mi kiedyś zrobił. Nie mogłem znaleźć tej części siebie i w głowie zadawałem sobie jedno pytanie. Gdzie chodzą złamane serca? Ale to było jedno z tych pytań, na które nie odpowie mi wujek Google.
Miałem wrażenie, że straciłem wszystko nic nie zyskując.
A może zyskałem coś innego...
Wyszedłem z pokoju dalej ubrany jedynie w bokserki i zszedłem na dół, gdzie o dziwo zastałem już Payna, który do rannych ptaszków nie należał. Chłopak spojrzał na mnie i szybko odwrócił wzrok lekko się czerwieniąc, na co uśmiechnąłem się lekko złośliwie zaparzając wodę, by zrobić herbatę.
- Hej Payno! –powiedziałem siadając obok niego na sofie i obejmując go, na co tamten skrzywił się wyrywając się z moich objęć zagłady. Zaśmiałem się.
- Mógłbyś nie paradować w samych gaciach? –burknął
- Nie. –powiedziałem wstając i posyłając mu buziaka w powietrzu. – To zbyt piękne, widzieć cię, gdy jesteś czerwony i zakłopotany, gdy chodzę bez spodni i koszulki. –powiedziałem złośliwie, na co pokazał mi środkowy palec.
Tak zwykle wyglądały nasze poranki. Geoff z pracy w niedzielę wracał koło czternastej, a mama spała do dwunastej. Jak zawsze Payne robił się czerwony i burczał coś z niezadowoleniem pod nosem pisząc na mnie skargi do Nialla. Jak zawsze zrobiłem sobie zieloną herbatę i dosypałem łyżeczkę cukru. Potem jak zawsze ubrałem się w sportowe rzeczy i poszedłem biegać, a Payne jak zwykle zakpił z mojego zdrowego trybu życia. To była słodka rutyna i cieszyło mnie to, że to się nie zmieni.
Usiedliśmy do stołu, na który jak to przystało na uroczystą kolację leżała pizza. Zabraliśmy się za jedzenie i swobodną dyskusję o ulubionym serze. Gdy wszyscy już zjedliśmy mama i Geoff wymienili spojrzenia, po czym mężczyzna zaczął mówić.
- Chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć –zaczął, a zaraz po nim odezwała się mama
- Właściwie o dwóch rzeczach.
- Czy wyczuwam szczerą niedzielę? –spytał Payne, a jego ojciec pokiwał głową
- Zróbmy tak. Niech każdy wyjawi jakiś swój sekret, coś, co leży mu na sercu –powiedział, a reszta się zgodziła. – Zacznijmy ode mnie. Planujemy ślub. –powiedział, a ja z szokiem otworzyłem buzię. Liam zachował się bardziej przyzwoicie uśmiechając się i gratulując obu dorosłym.
Po krótkim czasie jednak uśmiechnąłem się. Mama była szczęśliwa, to było najważniejsze.
- No Payne, braciszku. –szturchnąłem go ramieniem, na co on przewrócił oczami
- To może teraz ty, Zayn, skoro jesteś taki mądry? –prychnął Payne, wyglądał na lekko spiętego, co zignorowałem
- Okay. –powiedziałem – Jakiś miesiąc temu zerwałem z chłopakiem, ale to chyba wiecie i no... złożyłem podanie do Cambridge i Oxfordu –powiedziałem, a Payne zakrztusił się kawałkiem pizzy – A ty? Nie chcesz iść gdzieś tam?
CZYTASZ
Good At Lies //Larry Stylinson ff
FanfictionLouis i Eleanor to najlepsza para. Louis i Zayn na najlepsi przyjaciele. Louis jest kapitanem drużyny. Wszyscy lubią Louisa. Louis kłamie. Uwaga! W opowiadaniu oprócz Larry'ego znajduje się duża ilość innych historii, oraz groźby w komentarzach!