Rozdział 38 - Zły pomysł

9.3K 497 24
                                    

   - Ale masz słabą kondycję! - powiedziałam zwalniając

   - To nie ja od dziecka byłam tresowana! - prychnęła

Biegłyśmy przez las już dobre dwadzieścia minut, aż dotarłyśmy do głównej drogi. Nie jeździło tam prawie nic, więc postanowiłyśmy że pójdziemy na pieszo.

   - O co poszło z Carlosem?

Nie odpowiedziała. Milczała. Postanowiłam odpuścić i szłyśmy dalej w ciszy.

   - To się zaczęło od...

Nie zdążyła dokończyć, bo usłyszeliśmy parkowanie auta. Z zaciekawieniem Spojrzeliśmy na samochód, który się obok nas zatrzymał. Nagle kierowca opuścił szybę i na nas spojrzał.

   - Może gdzieś was podwiesić, piękne panie?

Było za ciemno, bym mogła się mu przyjrzeć. Już chciałam odpowiedzieć by spadał, ale Mia mnie wyprzedziła.

  - Jasne! - uśmiechnęła się

   - Tylko jedna z was będzie musiała usiąść na kolanach mojemu koledze - puścił nam oczko

No ja nie mogę! Jak ten gość mnie wkurza! Yyyyy! Podeszłam do dziewczyny i szepnęłam jej na ucho:

   - To zły pomysł...

Ona mnie zignorowała i powiedziała, że ona usiądzie na kolanach jakiemuś oblechowi. Otworzyłam tylne drzwi i wsiadłam do auta. W środku na tyłach zobaczyłam dwóch mężczyzn po około dwadzieścia lat. Na przodzie siedziało jeszcze dwóch. W całym aucie śmierdziało fajkami. Mia usiadła ma kolanach tego z przodu na miejscu pasażera.

Muszę przyznać, że trochę się bałam. Oni wydają mi się podejrzani... I mam złe przeczucia.

Auto ruszyło, gdy jeden z nich zapytał:

   - Chcecie fajkę?

Mia odmówiła, ale ja wzięłam. W tamtej chwili już miałam wywalone co w tej "fajce" może być. Musiałam jakoś zniwelować ten stres.

Z głośników poleciała głośna muzyka, przez którą ledwo było coś słuchać. Jechaliśmy gdzieś ze sto osiemdziesiąt na godzinę.

   - No to, jak macie na imię, ślicznotki?

Milczałam. Patrzyłam się tylko przez okno na ciemny las. Mia za nim prowadziła konwersacje. W tym aucie był taki ścisk, że ledwo dało się oddychać, a dym to jeszcze bardziej uniemożliwiał.

Co ja ty robię?! Pomysłam w tym momencie o Jeffie...

Nagle poczułam jak chłopak po prawej, styka się ze mną kolanem. Spojrzałam na niego.

Czarne jeansy i buty i Ray Bany na nosie. Nie miał koszulki przez co mogłam zobaczyć jego dobrze wyrzeźbione mięśnie brzucha. W ustach miał fajkę i bacznie mi się przyglądał, choć nie wiem, czy coś widział przez tą blond grzywkę opadająca mu na oczy. Muszę przyznać, że był przystojny...

Chciałam się przesunąć, ale już nie miałam gdzie. Jeszcze bardziej się zestresowałam. Nie miałam przy sobie żadnej broni.

   - Na dworzec - usłyszałam przygłuszony głos Mii

Chciałam stąd uciec jak najdalej... Ale nie mogłam...

Nagle poczułam jego rękę na moim kolanie. Serce zabiło mi mocniej... Zaraz zawału dostane!

Postanowiłam nie okazywać mojego stresu, więc delikatnie odłożyłam jego rękę... I to był mój największy błąd!

   - Nie bój się, kochanie... - szepnął mi uwodzicielsko do ucha

Każda inna dziewczyna by już miała kisiel w gaciach, ale nie ja... Takie szepty pociągają mnie tylko z ust Jeffa i nikogo więcej.

Teraz położył rękę wyżej, bo na środku uda. Zamarłam. Już nie wytrzymywała, jednak znowu spokojnie odłożyłam jego rękę.

   - Już nie bądź taka niedostępna - zamruczał mi do ucha się przysunął się bliżej

Znowu położył mi rękę na udzie, ale tym razem wyżej. Już miałam zacząć się drzeć, gdy auto stanęło. Spojrzałam przez okno, byliśmy na jakimś parkingu. Najszybciej jak mogłam, wyszłam z auta i od razu poczułam chłód powietrza. Z auta wyszedł kierowca i jeszcze jeden. Poszli do starego spożywczaka. Spojrzałam w las i zgasiłam fajkę.

Bałam się cholernie, ale próbowałam to opanować, by Jeff nie usłyszał moich myśli.

Nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Zimne ręce...

   - Co tak szybko mi uciekłaś, księżniczko? - pociągnął mnie

Nie wiem jak ale położył mnie na masce czarnego samochodu. Chciałam wstać, więc się szarpałam ale on mnie mocno trzymał. Usłyszałam cichy krzyk Mii o pomoc. Chciałam się uwolnić. Na nic. Jedną ręką trzymał moje ręce nad głową, a drugą rozszerzył mi nogi. Bałam się strasznie.

   - Puść mnie natychmiast! - wrzeszczałam

On położył mi palec na ustach, a potem je pocałował. Szarpałam się niesamowicie jak jeszcze nigdy wcześniej, ale on był silniejszy. Bez uprzedzenia włożył mi język do usta. Poczułam narastające obrzydzenie. Drugą rękę włożył mi pod bluzkę i kierował w stronę biustu, za którego po chwili złapał. Poczułam łzy w oczach.

Ja chcę do Jeffa. Wiedziałam, że to jest zły pomysł, ale ona musiała iść w zaparte! Teraz obie zostaniemy zgwałcone...

Nagle do głowy przyszedł mi pomysł. Mocno ugryzłam go w ten jego ohydny język. Od zdezorientowany puścił moje ręce.

Mam szansę...

Mocno chwyciłam jego głowę i walnęłam nią o szybę za mną. Ona rozbiła się na małe kawałeczki, a on runął na ziemię. Podbiegłam do auta i Szarpnęłam za drzwi. Za ubranie pociągnęłam chłopaka, a on wypadł z auta. Już chciał wstać, ale ja ciężkim butem kopnęłam go w twarz. Mia wyszła z pojazdu i Zapięła koszule. Pociągnęła mnie za rękę i zaczęłyśmy biec wzdłuż drogi.

   - Cholera! Mówiłam, że to będzie zły pomysł! Wracamy do domu!

   - Nie! Sabina! Poznaje tę okolicę! Zaraz będziemy na dworcu! Wiem, że źle zrobiłam, ale proszę! SABRINA PROSZĘ! - biegła za mną

   - No dobra...

Wtedy zobaczyłyśmy mare metrów przed nami światła. Miasto!

Alpha, My Baby...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz