O Bożu... Napisałam! Normalnie, sama jestem z siebie dumna :P Ale znając życie znowu będzie, że jestem Polsatem, chyba będę musiała przywyknąć :P
Wybaczcie jeśli są błędy, z uwagi na porę, mogły mi jakieś umknąć przy sprawdzaniu... Jakby coś, to dajcie znać - poprawi się :D
Bądź, co bądź oddaje wam kolejny rozdział. Miłej lektury :P
*******************************************
- To ja jestem tą pierdoloną księżniczką, którą uratowałeś! Zadowolony?!
Kiedy tylko te słowa opuściły usta Sasuke chłopak poczuł jakby jakaś pętla na jego szyi się zacisnęła. Nie kontrolował tego wybuchu. Po prostu złość i bezradność wzięły górę. Po raz kolejny. Tylko tym razem konsekwencje będą gorsze...
Dosłownie przez ułamek sekundy obserwował reakcję obecnych. Łowca zachłysnął się powietrzem. Itachi był w jeszcze większym szoku, jeśli w ogóle się dało. Sasuke nawet nie chciał wiedzieć o czym on w tej chwili myśli. Kisame, najprawdopodobniej, dłonią próbował powstrzymać wyrywająca się z jego ust salwę śmiechu. I najgorsze, Naruto. Naruto, którego twarz zdobiło tyle emocji, że Uchiha nie był w stanie nazwać nawet połowy z nich. Niebieskie oczy wpatrywały się w niego z najczystszym zdziwieniem, a Sasuke miał wrażenie, że szok księcia Konohy byłby mniejszy gdyby teraz oznajmił, iż jest kosmitą.
Uchiha wiedział, że wszystko się posypie. Nie miał tylko zielonego pojęcia w jaki sposób. Ale żadna wizja nie wydawała się zachęcająca. Tym bardziej, że co druga kończyła się w łóżku Orochimaru. Musiał wszystko przemyśleć! Tak! Koniecznie potrzebował planu. Teraz! Natychmiast!
Naruto spoglądał z niedowierzaniem na Sasuke, który wyglądał jak zaszczute zwierze. Po swoim wybuchu nerwowo spoglądał na każdego po kolei jakby szukając ratunku. A kiedy uznał, że u nikogo go nie znajdzie po prostu odwrócił się i uciekł.
- Sasu... - zaczął, ale został uciszony przez Kakashiego, który teraz spoglądał tylko smutno na oddalające się plecy swojego ucznia.
- Jak znam życie, to zaraz zgubi pantofelek – zawołał nagle wesoło towarzysz księcia Itachiego zwracając uwagę wszystkich.
- Kisame!
- Ja nic nie mówiłem – wymamrotał uciszony przez Uchihę.
- Żądam wyjaśnień! – oznajmił Naruto po kolejnej chwili nieprzyjemnej ciszy.
- Czyli, że nie wiedziałeś? – zapytał go Itachi, który chyba dopiero teraz zaczynał znowu kontaktować z otoczeniem.
- Poza mną nikt nie znał przeszłości Sasuke – oznajmił Kakashi utwierdzając księcia Sharingan w przekonaniu, że jego brat pewnie po raz kolejny się na nim zawiódł.
- To może tak to zostawimy, co? – zaśmiał się nerwowo, jednak śmiech ten uwiązł mu w gardle kiedy spojrzał w nieustępliwe, niebieskie oczy – Albo i nie... Widzisz Naruto, faktycznie wtedy uratowałeś Sasuke... W sumie to mogła by być z tego nawet zabawna historia, gdyby tylko dotyczyła kogoś innego...
Później Itachi zaczął swoją opowieść o tym, jak po śmierci Fugaku, ich matce odbiło i zaślepiona wizją posiadania córki zrobiła z Sasuke księżniczkę. Naruto słuchał z uwagą jak książę Sharingan opowiada o tym ile musiał przejść jego brat i to wszystko po to, żeby oddać jego rękę, temu gadowi, Orochimaru. Później rolę narratora przejął Kakashi, informując wszystkich o wydarzeniach mających miejsce od czasu jak przyjął Sasuke na swojego ucznia. I tak znaleźli się w sytuacji obecnej.
Nawet jeśli Naruto jeszcze chwilę temu uważał całą tą scenę za jakiś dokładnie przemyślany i wybitnie dziwny żart, którego on po prostu nie zrozumiał, to teraz wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. To dziwne zachowanie Sasuke podczas wizyty u Zboczonego Pustelnika, złość za nazwanie go Śnieżką i panika kiedy zobaczył Itachiego. Wszystko miało sens. A to oznaczało... Kurwa! Jego księżniczka była facetem! Naruto miał wrażenie, że zaraz upadnie... Odczuwał naraz tyle uczuć, że nie mógł ich wszystkich poukładać. Nad wszystkim górowało jednak rozczarowanie... Zawód, że osoba, którą pokochał tak naprawdę nie istnieje... Ale w sumie czy, to tak? To teraz nie było istotne, bo w tej chwili pojawiła się też złość. Przecież Sasuke musiał wiedzieć, że księżniczka nie jest mu obojętna, a mimo to wszystko przed nim zataił. Kpił sobie z niego przez ten cały czas. Poza tym, gdzieś tam głęboko, przebijał się też niepokój. Niepokój, o to co czeka teraz tego Drania. Orochimaru o nim nie zapomniał, więc...
CZYTASZ
,,Królewna" Saska
FanfictionTaka mała wariacja z wykorzystaniem motywów z klasycznych baśni. Z założenia ma być lekkie i czasami zabawne, ale czy wyszło... (Fragment: - ,,Cera biała jak śnieg, usta czerwone niczym krew i włosy czarne jak heban..." Jasne, kurwa! - warknął chłop...