35.

5.4K 219 27
                                    

Na wizycie kontrolnej poinformowałam lekarza o ciąży. Bałam się, ale musiał o tym wiedzieć, żeby dobrać dla mnie odpowiednie leki. Tych już brać nie powinnam. Mogłyby szkodzić dziecku, a na to pozwolić nie mogłam. Nie był zadowolony, bo uprzedzał, że w najbliższym czasie to nie wchodziło w grę. Najpierw miałam zakończyć rehabilitację. Dopiero później mogłam myśleć o zakładaniu rodziny. Wiedziałam o tym, ale to nie moja wina, że antykoncepcja nawaliła!

– Nie planowałam tego – tłumaczyłam się, chociaż nie musiałam.

To moja sprawa i moje zdrowie. Jeśli musiałam zrezygnować z jednej z dwóch rzeczy, to rezygnuję z rehabilitacji. Mój maluszek był tego wart. Kochałam go nie dlatego, że był dzieckiem Matta, a może... Może szczególnie dlatego.

Czasami chciałabym do niego zadzwonić i powiedzieć o dziecku, ale wtedy docierało do mnie, że to zły pomysł. Nie mógł się dowiedzieć. Nie miałam pewności, że byłby szczęśliwy. Musiał zostać z Sam i swoimi synami. Oni potrzebowali ojca. Mieli go od zawsze. Moje dziecko nie poczuje straty, bo nie będzie miało taty od początku. Tak będzie nam łatwiej.

– Musimy dobrać nowe leczenie. - Zaczął coś pisać. – Mało jest leków, które mogę teraz pani przepisać. Dlatego proszę przyzwyczaić się do bólu, przy którym nie sięgnie pani po tabletki. Jedynie wizyty na pogotowiu pomogą. - Spojrzał na mnie. – Naprawdę chce pani urodzić?

Co? Czy ja dobrze usłyszałam? Nie, nie. Nie powiedział tego!

– Tak – oburzyłam się.

Nie planowałam tego dziecka, ale nawet przez chwilę nie pomyślałam, że mogłabym się go pozbyć. Było częścią mnie i faceta, z którym coś mnie łączyło. Chciałabym, żeby to był tylko seks, ale to nie znaczyło, że nie zamierzałam wychować tego dziecka.

– Tylko się upewniam – powiedział spokojnie. – Stres nie pomaga.

To niech mógł mnie nie prowokować. Był lekarzem i skoro wiedział, że stres był zły dla dziecka, powinien mnie zrozumieć.

Po wyjściu z gabinetu nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Nie miałam nikogo, komu mogłabym powiedzieć teraz o ciąży. Przez chwilę chciałam zadzwonić do Matta. Byłam ciekawa jego reakcji. Ucieszyłby się, czy wściekł na mnie? Nie mogłam jednak tego zrobić. Zniszczyłabym jego małżeństwo tą wiadomością. Obiecałam sobie, że kiedyś mu powiem. Może jeszcze zanim dziecko się urodzi, znajdę w sobie tyle siły, żeby mu powiedzieć. Teraz musiałam załatwić wszystko z przeniesieniem.

Umówiłam się jutro na rozmowę z Ashley. Wtedy pożegnam się ze wszystkimi. Musiałam zrobić to dyskretnie, żeby Fortman niczego się nie domyślił. I nie mogłam dać mu się do siebie zbliżyć. Wystarczyłoby, że dotknąłby mojego brzucha albo piersi, a zacząłby coś podejrzewać. Przecież wiedział, jak zmieniało się ciało kobiety w ciąży.

– Emily, co z tobą? - Tata na mnie spojrzał.

Mało rozmawiałam z tatą, ale jeśli już to szczerze. Zawsze łatwiej było mi się przyznać do błędu jemu niż mamie. On próbował mnie zrozumieć za każdym razem. Czy teraz też tak będzie? Potrzebowałam wsparcia rodziców bardziej, niż myślałam. Jeśli oni mi nie pomogą, nie wiedziałam, czy sama dam sobie radę. Nawet nie wiedziałam, czy chciałam zostać z tym sama.

– Źle się czuję. Będę musiała wyjechać na rehabilitację do Chicago. - Westchnęłam.

Musiałam ich na to przygotować. Gdy dowiedzą się o ciąży, zrozumieją, dlaczego chciałam uciec. Szczególnie gdy nie powiem im o ojcu dziecka. Nie mogłam. Nie znali Matta, ale to nie zmieniało faktu, że pozwoliłam, żeby żonaty facet zrobił mi dziecko. Cholera, nie pozwoliłam na to! Miałam nadzieję, że skoro do tej pory antykoncepcja nie zawiodła, to tak samo będzie i tym razem. Gdybym przewidziała to, kazałabym mu zakładać prezerwatywy.

– Jest źle? – spytał zmartwiony.

Cholernie źle, ale nie fizycznie, a psychicznie. Noga już nawet nie bolała często, a były dni, gdy doskonale dawałam sobie radę bez kuli.

– Nie, tato. - Wtuliłam się w niego. – Po prostu trochę to skomplikowałam.

Nie musiał na razie wiedzieć nic więcej. Jak wróci mama, wszystkiego się dowiedzą.

Poszłam do swojego pokoju, żeby zebrać myśli. Może gdybym poznała Fortmana wcześniej, zanim poznał Sam, to by nam wyszło. A gdyby rozwiódł się z nią, zanim zaczęliśmy się bzykać? Nie skrzywdziłabym jej. Czy potrafiłabym się związać z facetem, który miał dzieci z poprzedniego małżeństwa? Tak, z Mattem tak. Cholera, zakochałam się. Byłam beznadziejna. To się nigdy nie powinno wydarzyć. Będę miała z nim dziecko. To też się nie powinno wydarzyć.

Zasnęłam zapłakana. Nie wiedziałam, jak długo spałam, ale gdy zeszłam do salonu, mama już była. Najwyższa pora im powiedzieć. Bałam się, jak zareagują.

– Wyjadę do Chicago. - Stanęłam przed nią.

Będzie mi łatwiej, gdy nie będę miała kontaktu z Mattem. Nie musiał wiedzieć, gdzie wyjeżdżalam. Liczyłam na to, że Ashley uszanuje moją decyzję i nikomu nic nie powie. Bardzo mi ma tym zależało. Jednak obawiałam się, że będzie wolała być lojalna wobec swojego wspólnika.

– Tata coś wspomniał. - Spojrzała na mnie. – Tam mają lepszych lekarzy.

Dla niej to proste.

– Nie zapytasz mnie co z pracą? – spytałam wkurzona.

Od zawsze traktowała moją pracę jak zabawę. Czasami miałam wrażenie, że chciałaby, żebym ciągle była od niej zależna. Lubiła podejmować decyzje za mnie.

– Teraz chodzi o ciebie. - Złapała mnie za ramiona. – Emily, wiem, że lubisz tę pracę. Coś wymyślimy.

– Chciałabym, żeby Ashley mnie przeniosła. Za miesiąc będę mogła pracować.

Wrócę do pracy na kilka miesięcy. Później pójdę na macierzyński. Nie będę ukrywać ciąży, jednak w Evanston byłoby to trudne. Fortman by się domyślił, że dziecko było jego. W Chicago nikt o to nie zapyta. Teraz pozostawało mi powiedzieć tylko rodzicom.

– Ale to nie wszystko. - Wzięłam głęboki oddech. – Jestem... Jestem w ciąży. - Rozpłakałam się.

Powinnam się cieszyć. Wiadomość o ciąży powinna być czymś radosnym. I pewnie byłaby, gdybym związała się z ojcem dziecka i razem czekalibyśmy na nasze maleństwo. Ale on miał już swoją rodzinę, a ja będę samotną matką. Wpakowałam się w to świadomie i niczego nie żałowałam.

– Emily? - Tata spojrzał na mnie. – Czy...? – przerwałam mu.

– Tak – westchnęłam – będziesz dziadkiem. Przepraszam. Nie oczekujcie teraz, że powiem coś więcej. - Otarłam łzy.

– A ja się cieszę. - Mama mnie przytuliła. – Mam nadzieję, że wkrótce poznam ojca dziecka.

Zdziwiła mnie, ale właśnie na tym polegał cały problem, nie dowie się, kto mnie zapłodnił. Znienawidzi mnie za romans z żonatym facetem.

– Nie poznasz. - Wstałam i uciekłam do swojego pokoju.

Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz