søndag10 18.03.2018

710 56 16
                                    


Już chyba z dziesięć minut przeżuwałem kawałek kurczaka, starając się siłą umysłu ewakuować ze swojego miejsca przy stole. Nawet piekło brzmi lepiej niż niedzielny obiad z rodzicami i obrażoną narzeczoną, która jak na złość cholernie się wystroiła. Co jakiś czas dochodzą do mnie urywki rozmów, do których za żadne skarby się nie włączę, bo najnormalniej w świecie nie mam na to ochoty. Najchętniej zostałbym w łóżku i troszeczkę, ale naprawdę troszeczkę poużalałabym się nad sobą. Bo chociaż wczorajszy wieczór był świetny, mam jakieś wyrzuty sumienia. Nie dość, że zmieniliśmy z Williamem plany, to później na serio dobrze dogadywałem się z dziewczynami, które poznaliśmy w klubie. To była tylko rozmowa, ale nie wiem, chyba właśnie tego potrzebowałem. Poczuć się jak dawniej.

- A co ty o tym sądzisz Chris? - Usłyszałem głos taty, który ze złośliwym uśmieszkiem uważnie się we mnie wpatrywał.

Przeniosłem na niego wzrok i zamrugałem jak skończony kretyn. Bo zrobił to specjalnie. Widział, że trochę odleciałem i jeb, musiał mnie zdemaskować. Cholerny kutas.

- O czym? - W końcu przełknąłem kawałek mięsa i oparłem się na oparciu. Usłyszałem, jak Eva parsknęła pod nosem, ale nie widziałem w tym żadnej sympatii. Za to złośliwość jak najbardziej.

- O tym, o czym rozmawiamy od ostatnich czterdziestu minut – spojrzał na mnie z pewnego rodzaju uszczypliwością. - Eva opowiadała nam o swoich planach i zastanawiamy się, jak to wszystko pogodzicie.

- Co pogodzimy? - Najpierw spojrzałem na mamę, która uśmiechała się do mnie znad swojego talerza, a potem na Evę, która zawzięcie bawiła się widelcem.

- Waszą przyszłość – mój ojciec spojrzał na mnie jak na idiotę. - Nie ukrywam, że może wam być ciężko.

- Dlaczego? - Zmarszczyłem czoło, bo nie miałem pojęcia, o czym oni właściwie mówią. Jaka przyszłość? Przecież nie mamy żadnych konkretnych planów, bo obydwoje stwierdziliśmy, że czas wszystko zweryfikuje.

- Bo związki na odległość są dość trudne i specyficzne – rzucił, a ja poczułem się tak, jakby dał mi w twarz.

- Jakie związki na odległość? - Pokręciłem głową i spojrzałem na Evę, która doskonale to wyczuła, bo z cholerną intensywnością i udawanym zainteresowaniem i fascynacją wpatrywała się w stół.

- Chris co z tobą? - Do rozmowy wtrąciła się moja mama. - Jesteś jakiś nieobecny. Dobrze się czujesz? - Spojrzała na mnie uważnie, a ja kompletnie to zignorowałem.

- Jakie związki na odległość? - Powtórzyłem, wyczuwając złość we własnym głosie.

- Wszystkie – westchnął tata. - Wiem po sobie, że było mi ciężko, podczas kampanii, gdy twojej mamy nie było obok. Więc nie wyobrażam sobie, jak wyglądałaby nasza kilkuletnia rozłąka.

- O czym ty mówisz? - Spojrzałem na niego z rozdrażnieniem, wiedząc, że to pytanie powinienem skierować do Evy, a nie do niego.

- O tym, że Eva chce studiować w Stavanger – rzucił, a ja upuściłem widelec.

- Co takiego? - Przeniosłem spojrzenie na swoją narzeczoną. - I niby, kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć? - Pokręciłem głową, bo nie potrafiłem uwierzyć, że to się dzieje. Może ja jeszcze nie wytrzeźwiałem, bo nie ma innego wytłumaczenia na to, że właśnie teraz dowiedziałem się o tym, że moja cholerna narzeczona chce studiować pierdolonych sześćset kilometrów ode mnie.

- Uspokój się – poczułem na ramieniu ręce mojej mamy. Miałem ochotę je strącić i gwałtownie wstać, ale nie potrafiłem tego zrobić. - Porozmawiacie o tym później – jej ton się zmienił. - A teraz ja i tata chcielibyśmy ci coś powiedzieć, chociaż i tak już wiesz – uśmiechnęła się do mnie, po czym usiadła obok mnie.

- To nie jest dobry moment – rzuciłem, wpatrując się w Evę.

- Jest – wtrącił się tata. - Wiemy, że wiesz, ale i tak chcielibyśmy ci to powiedzieć w jakiś oficjalny i normalny sposób.

- Będziesz starszym bratem Chris – moja mama się uśmiechała i w innej sytuacji, podzielałbym jej entuzjazm. Nawet bym ją przytulił i pocałował. Ale nie teraz. Teraz jedyne, o czym myślałem, jest to, że Eva mnie zostawi. Bo właśnie to zrobi, prawda? Gdyby nie chciała tego zrobić, to by mi o tym powiedziała. Zapytałaby, czy nie pojechałbym z nią i razem byśmy coś wymyślili.

- Chris? - W głosie taty usłyszałem rozdrażnienie.

- Bardzo się cieszę, będziesz świetną mamą – uśmiechnąłem się sztucznie.

- Myślałam, że już jestem – w jej głosie było rozbawienie, ale wiedziałem, że mój komentarz ją zabolał.

- Jesteś, jesteś mamo – uśmiechnąłem się, po czym poklepałem ją po kolanie, jakby była jakimś obcym człowiekiem.

- Już lepiej – puściła do mnie oko.

- Gratuluję pani Schistad – usłyszałem głos Evy, przypominając sobie o tym, że ona też tutaj jest.

- Błagam cię Eva, skończ z tą panią – zaśmiała się – jestem Gina i już ci to kiedyś mówiłam.

Eva nieśmiało się uśmiechnęła, a ja pierwszy raz w życiu poczułem się tak, jakbym jej nie znał. Siedziała przede mną cholernie seksowna dziewczyna i tyle. Nie moja Eva. Moja Eva by mi powiedziała o swoich planach.

CHRISTOFFER | 7 SEZON SKAM PART II |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz