Rozdział 17

269 16 13
                                    

Budzę się z ogormnym bólem głowy. Jasne światło wbija do pokoju, ale to nie jest mój pokój. Przyglądam się i widzę, że jestem w obcym domu. Próbuję sobie przypomnieć co się stało, ale w mojej głowie jest pustka.

Wstaję z łóżka i uświadamiam sobie, że wszystkie moje imprezy kończą się w obcych domach. Wychodząc z pokoju widzę, że to dom Ethana, w którym była wczoraj impreza. Schodzę do salonu i ku mojemu zaskoczeniu widzę porządek.

- Cześć Zoey, dać ci jakieś ubrania? - pyta właściciel tego domu.
Spoglądam na dół i widzę, że jestem w samej koronkowej bieliźnie. Nienawidzę cię Rach i przysięgam, że kiedyś zabiję. Z burakami na policzkach próbuję się zasłonić.

- Mogę wiedzieć gdzie jest moja sukienka? - pytam.

- W praniu - odrzeka.

- Dlaczego? - dopytuje.

- Obrzygałaś ją całą - śmieje się.
Nie chcę nawet znać szczegółów. Dobrze, że tego nie pamiętam, bo strzeliłabym większego buraka.

- Masz - słyszę chłopaka.

Odwracam się i widzę Olviera, trzymającego koszulkę. Jego koszulkę, którą mu kiedyś kupiłam.

- Dziękuję - uśmiecham się zabierając ubranie i nakładam je. Bluzka sięga za mój tyłek.
Patrzę w jego oczy, znowu. Uwielbiam jego spojrzenie.

- Śniadanie gotowe - oznajmia Ethan.
Zasiadamy do stołu i spożywamy naleśniki.

- Jak ty to robisz? - pytam zapychając się jedzeniem.

- Kiedy pewna choroba zabiera ci matkę, uczysz się i zaczynasz ją doceniać - odpowiada i zapada niezręczna cisza.
A w moich oczach napływają łzy. Nigdy nie spodziewałam się, że Ethan kiedylolwiek wspomni o tym co przeżył. Każdy wiedział co się stało, ale nikt nie lubił i nikt nie chciał o tym mówić. Bo jakim trzeba być dupkiem, żeby pytać o takie rzeczy człowieka.

- To była przyczyną wstąpienia do tej całej grupy - jego wzrok przenosi się na mnie, a następnie na Olviera.  - Widzisz Zoey, życie nie wybiera.

Może życie nie wybiera, ale my zawsze mamy wybór. Nie kształtuje nas życie, a my siebie sami.

- Zoey ty w tym gronie? - w kuchni zjawia się czarnowłosa przyjaciółka.

- Po prostu film mi się urwał - próbuję wymusić uśmiech.

- I wszystko wiadomo - zaczyna się śmiać. - Mam nadzieję, że coś dla mnie zostało, bo wczorajsza akcja mnie wymęczyła.

- Jaka akcja? - pytam.

- Ja i Ethan wczoraj...

- Mieliśmy swój pierwszy raz - postanawia za nią dokończyć, a ona dziwnie na niego spogląda.

Widzę, że coś ukrywają.

- Ja już będę się zbierała, tylko pójdę po rzeczy - informuję i wstaję od stołu. - Dziękuję, śniadanie było pyszne.
Kieruję się do pokoju i nakładam rajstopy, w których wczoraj byłam. Nakładam jeszcze ramoneskę i to wszystko prezentuję się jak luźna stylizacja. Może oprócz tych wysokich obcasów.

- Podwiozę cię - do pokoju wchodzi szarooki chłopak.

- Dziękuję, tylko wezmę torebkę - sięgam po nią. - Możemy już jechać.

Wychodzimy z domu i siadam do bentleya. Jedziemy w ciszy, chłopak zatrzymuję się przed moim domem, a ja kiedy mam zamiar wysiąść przypomina mi się rozmowa rodziców o matce Oliviera.

- Olvier? Czy masz możliwość odwiedzenia swojej matki? Ona cię bardzo kocha i nie jest niczemu winna. Powiedz jej, że wszystko u ciebie w porządku - proszę go.

- Tylko widzisz Zoey. Nic nie jest w porządku - patrzę na niego i nie wiem co powiedzieć.

- Mam nadzieję, że ją odwiedzisz - ignoruję jego słowa. - Dzięki za podwózkę.
Chłopak kiwa głową, a ja wychodzę z auta i wchodzę do domu.

- Cześć Zoey - wita się ze mną rodzicielka.
Nie odzywałam się do niej od ostatniego incydentu. Byłabym egoistką jeśli nie skorzystałabym z własnej rady.

- Cześć mamo - przytuliłam ją. - Przepraszam za to jak na was naskoczyłam.

- To my przepraszamy, gdybyśmy na ciebie tak nie naskiwali nie byłoby żadnej kłótni - mówi.

- Co było, to minęło, po prostu nie mówmy już w tym domu o Olvierze - wzdycham.

- Dobrze - przytakuje.

- Idę się na górę przebrać, bo wychodzę na wyścigi - oznajmiam.

- Nie uważasz, że to nie jest towarzystwo dla ciebie? Chciałaś się uwolnić od Olviera - przypomina.

- Nie stanę się taka jak on. Idę tam, bo mnie Olivia zaprosiła, Landon też tam będzie - tłumaczę.

- No dobrze, ale uważaj na siebie - całuje mnie w czoło.

- Obiecuję - uśmiecham się i idę w kierunku łazienki.

Wchodzę pod prysznic i wykonuję szybką kąpiel. Kiedy już umyłam włosy i ciało wychodzę z kabiny. Wycieram i balsamuję swoje ciało, uruchamiam suszarkę i suszę włosy.
Wymyta i prawie gotowa wchodzę do pokoju, ubieram czarne rurki, czarną bluzę z GAPa, a na stopy wkładam conversy. Robię kreskę, tuszuję rzęsy i maluję usta krwistoczerwoną pomadką.

W głowie przypomianam sobie słowa matki. Przecież nie chcę należeć do tego całego towarzystwa, w którym jest Olvier. A teraz wyglądam jakbym była jedną z nich.
Siadam na łożku i gram w jakąś beznadziejną grę. Po chwili słyszę dźwięk sms-a.

Od: Livcia❤
Jestem pod twoim domem skarbie 😘

Do: Livcia
Idę

Wstaję z łóżka i schodzę na dół. Wychodzę z domu i zamykam drzwi.

- O matulu, jak ja cię dawno widziałam - mówię wchodząc do samochodu.

- Dzięki za miłe przywitanie - uśmiecha się i rusza w kierunku miejsca wyścigów. - Widziałam twoich rodziców na spacerku.

- Nie ma za co - uśmiecham się.

- Jak sprawy z Olivierem i co to za chłopak z insta - przekazuje mi telefon, a na nim moje zdjęcie z Zackiem.

- Już mam dosyć słuchania o Olivierze - syczę. - A to jest Zack.

- Wiem kim jest - uśmiecha się.

- To po co pytasz i dlaczego się uśmiechasz? - pytam.

- Ty moja kochana Zoey, trafiasz na samych gangsterów - skręca w uliczkę, a ja o mało co nie dostaję zawrotów głowy.

- Możesz mi to bardziej objaśnić? - wzdycham.

- Już mówię - robi przerwę. - Zack November to były kumpel Oliviera. Pokłócili się o Ver więc Zack wyjechał, ale teraz się pojawiłaś ty i on dobrze wie, że Olivier cię kocha.

- Ale co to ma wspólnego z nim? - pytam.

- Och słońce, Zack chcę się odegrać na Olivierze, twoim kosztem - mówi

.
To wcale nie było miłe. Ja rozumiem, że mogą mieć jakąś spinę, ale nie muszą ranić przy tym moich uczuć. Bo tak się składa, że jednak je posiadam.

- Wyjasnie sobie to z nim - oznajmiam.

- Pamiętaj, że ja ci nic nie mówiłam - unosi ręce w geście obronnym.

- Dobrze.

_____
WOLICIE KRÓTSZE CZY DŁUŻSZE ROZDZIAŁY?

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz