mandag10 19.03.2018

723 52 5
                                    


Uważnie wpatrywałem się w kobietę, która siedziała naprzeciwko mnie. Zaskoczyła mnie jej wizyta, bo przecież widzieliśmy się wczoraj i nic nie wskazywało na to, że dzisiaj wpadnie do mnie z niezapowiedzianą wizytą. Zrobiłem jej miętową herbatę Evy i ku własnemu zaskoczeniu, w półce znalazłem jakieś ciastka, które wyłożyłem na talerz i położyłem na stole. Gospodarz ze mnie pierwsza klasa.

- Coś się stało? - Pytanie w końcu opuściło moje usta, ale nie sprawiło, że poczułem się lepiej.

- I tak i nie – uśmiechnęła się do mnie, a ja zgłupiałem.

- To znaczy? - Pokręciłem głową.

- Wczorajszy dzień nie do końca wyglądał tak, jak powinien – poprawia swoją szarą, elegancką sukienkę, która sięga jej za kolana. - Chodzi mi o sposób, w jaki ci powiedzieliśmy, ale też o to, co było później. O twoją kłótnię z Evą – dodała, jakbym nie wiedział, o co jej chodzi.

- Nie kłóciliśmy się – spojrzałem na nią. - Po prostu rozmawialiśmy, bo zaszły drobne nieporozumienia.

- W porządku – słabo się uśmiecha. - Sęk w tym, że jako matkę zaniepokoiły mnie dwie rzeczy. I to nie tak, że podsłuchiwałam – parska – tylko mówiliście naprawdę głośno. Nie okłamuj Evy, dobrze? - Uważnie się we mnie wpatruje. - Nawet najgorsza prawda jest lepsza od świetnego kłamstwa. Kłamstwa, które wymyśla się, by kogoś nie zranić. Gdy wszystko wyjdzie na jaw, nikt nie będzie doceniał intencji Chris – pokręciła głową.

- Mamo – szybko oblizuję wargę – naprawdę nie musimy odbywać tej rozmowy, wiesz? Wszystko sobie wyjaśniliśmy z Evą i jest w porządku. I wyciągnąłem z tego nauczkę i już nigdy niczego przed nią i przed wami nie ukryję – parskam. - Bo zresztą chyba się nie da – puszczam do mamy oko. - Co było drugą rzeczą?

- Ale nie będziesz zły, dobrze? - Uśmiecha się do mnie.

- Na ciebie nie mógłbym być zły mamo.

- Troszeczkę przeraża mnie to, że nie macie planów Chris. I mówiąc plany, nie chodzi mi o ślub i dzieci, tylko o waszą bliską przyszłość. W pełni będziemy was z ojcem wspierać, ale chcielibyśmy wiedzieć w czym. Nie wymagam niczego od Evy, bo ma swoją mamę, ale od ciebie już tak. Wiem, że już raz mieliśmy podobną rozmowę, ale od tego czasu mnóstwo rzeczy się zmieniło. Rozmawiałam z twoim tatą i doszliśmy do czegoś, co odnoszę wrażenie, że średnio ci się spodoba, ale według nas jest to dobry pomysł.

- Co takiego?

- Rozważcie z Evą to, co chcielibyście robić. Chodzi mi o studia bądź pracę. I o to, gdzie chcielibyście to robić. W Oslo, Bergen czy może w Sztokholmie – kręci głową. - A może nawet w Londynie czy Madrycie.

- Nie bardzo rozumiem, o co chodzi – patrzę na nią uważnie.

- Razem z ojcem chcemy, by niczego ci nie brakowało – uśmiecha się do mnie. - I wiem, że Anne – Marit w pełni się z nami zgadza, bo już z nią o tym rozmawialiśmy.

- O czym?

- O tym, że wesprzemy was finansowo. I to nie tak, że damy wam pieniądze a wy je przepuścicie w kasynie – wybucha śmiechem – tylko pomożemy wam w dorosłym starcie. I nim to zrobimy, to chcielibyśmy wiedzieć, w czym i gdzie siebie widzicie. Czy chcecie pójść na studia, jak kiedyś mówiłeś, czy może będziesz chciał otworzyć ten swój biznes z Williamem? Czy może chcecie gdzieś wyjechać, bo z tego, co słyszałam, to ta opcja też gdzieś tam się przewijała?

- Nie musicie tego robić – patrzę na nią uważnie.

- Oczywiście, że nie musimy, ale możemy Chris. Tak jak mówiłam, to nie jest żadna darowizna, tylko coś na zasadzie kredytu. Wiem, że w dzisiejszych czasach jest ciężko, zwłaszcza dla młodych osób dlatego wyciągamy do was pomocną dłoń. Chociaż nie ukrywam, że jako twoja mama nie chciałabym, żebyś gdzieś wyjeżdżał – uśmiecha się do mnie. - Ciąża nic nie zmienia, wiesz? - Patrzy na mnie uważnie. - Zawsze będziesz moim Chrisem, nieważne co się stanie.

- Nie mów tak – kręcę głową. - To zabrzmiało jak jakieś pożegnanie, a nikt na razie się nigdzie nie wybiera – uśmiecham się do niej. - Mogę być szczery? - Pytam, a ona potakuje. - Twoja ciąża mnie przeraża. Nie to, że nie będę już jedynakiem, a to, że będę miał jakiś wpływ na małą istotę. Wiem, że to brzmi jak szaleństwo, ale czuję cholerny obowiązek, by być dobrym starszym bratem, a nie wiem, czy temu podołam. Bo co, jeśli nie będę dobrym przykładem? - Patrzę na nią uważnie, a ona się uśmiecha.

- Będziesz najlepszym przykładem Chris. I wiesz, dlaczego tak sądzę? Bo Eva mówiła mi o tym, że wy rozmawiacie o dzieciach. Na początku się wystraszyłam i miałam ochotę zamknąć Evę w naszej piwnicy a ciebie wykastrować – wybuchnęła śmiechem, a ja pokręciłem głową – ale potem dotarło do mnie, jak cholernie dojrzali jesteście, wiesz? Bo wiecie, że ciąża jest czymś, co może się wydarzyć. I chociaż zabrzmi to dziwnie, to jakoś jesteście na to przygotowani. I to nie tak, że planujecie dziecko, ale wiecie, co mogłoby się stać, jakbyście byli w tej sytuacji. To dobrze o was świadczy.

- Nie zawsze tak było – wybucham nerwowym śmiechem.

- Słucham? - Patrzy na mnie uważnie, a ja uzmysławiam sobie, co powiedziałem. - Czy jest coś, o czym nie wiem Chris?

- Mieliśmy fałszywy alarm – mówię szybko. - I podkreślam, że był fałszywy – poprawiam włosy. - I wtedy przyznaję się bez bicia, że nie byłem dorosły i odpowiedzialny, tylko wystraszony i nieodpowiedzialny – wybucham śmiechem. - To sprawiło, że zaczęliśmy z Evą o tym rozmawiać. Bo nie ukrywam, że gdyby to nie miało miejsca, to w żaden sposób bym się na to nie przygotował.

- Więc dobrze, że jednak miało – upija łyk herbaty.

- Zgadzam się – uśmiecham się do niej – ale muszę przyznać, że chociaż mamy to za sobą i jesteśmy wszystkiego świadomi, to nie jest to coś, na co czekam z niecierpliwością – wybucham śmiechem. - Chciałbym mieć kiedyś dziecko z Evą, ale na pewno nie teraz.

- I słusznie, przed wami całe życie Chris. Jest tyle możliwości, które na was czeka. Na wszystko przyjdzie czas.

- Wiem mamo – podrapałem się po głowie. - I jeśli mam być szczery, to ja chyba jestem zbyt egoistyczny, by mieć dziecko – wybucham śmiechem.

- Co masz na myśli? - Patrzy na mnie uważnie.

- Evy tutaj nie ma, więc mogę powiedzieć – parskam. - Jestem strasznie o nią zazdrosny – mówię, czując, jak robię się czerwony. - I nie chodzi tylko o to, że ktoś mógłby się koło niej kręcić, ale nie lubię też, jak ktoś mi kradnie z nią czas – kręcę głową. - I tym sposobem teraz jestem zazdrosny o naszego psa, którego sam kupiłem – wybucham śmiechem. - Eva pokochała Audrey i są nierozłączne, chociaż jest tutaj kilka dni. Wieczorem śpi z Evą i zajęła moje miejsce w łóżku, więc nie wyobrażam sobie tego, by pojawiło się dziecko, które odciągnie ode mnie Evę na dobre. Ja rozumiem więź i to, że to by było nasze dziecko, ale chciałbym się jeszcze Evą nacieszyć sam. Przez kilka najbliższych lat.

- Faktycznie jesteś egoistą – uśmiechnęła się, po czym pokręciła głową. - Po tych słowach bym pomyślała, że poświęcałam ci za mało czasu, ale wiem, że to nie wchodzi w grę.

- Po prostu chcę się cieszyć swoim szczęściem mamo – parsknąłem – nigdy nie sądziłem, że właśnie tak będzie ono wyglądało, dlatego chcę z niego korzystać, a potem żyć długo i szczęśliwie, bo wiem, że to jednak jest możliwe.

CHRISTOFFER | 7 SEZON SKAM PART II |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz