Księżycowa rzeko,
szersza niż na milę.
Przejdę na Twój drugi brzeg pewnego dnia.
Stary twórco marzeń,
Ty łamaczu serc
Dokądkolwiek zmierzasz, podążam za Tobą.
Harry musiał wziąć ślub. Nie, stop w zasadzie to nie musiał, nikt go do tego nie przymuszał, nie kazał mu tego zrobić, nie trzymał pistoletu wymierzonego w jego głowę, Harry po prostu pragnął tego jak niczego innego. To nie tak, że był już starym facetem na którego przyszła już pora, ostatni dzwonek zabrzmiał i został uznany za wiecznego kawalera. Było wprost przeciwnie, miał dwadzieścia trzy lata, więc z całą pewnością można było uznać go za młodego mężczyznę, nie był nudnym starym kawalerem, który spędza czas siedząc w domu, patrząc w ekran telewizora, pijąc przy okazji piwo i jedząc zamówione wcześniej jedzenie.
Prawda była taka, że Harry od zawsze kochał wesela i w swojej głowie miał już zaplanowane całe to wydarzenie, które należałoby tylko do niego i jego przyszłego męża. Swoją miłość do ślubów utrzymywał w sekrecie, nie wyobrażał sobie że ktokolwiek z jego rodziny czy znajomych zrozumiałby tą jego małą obsesję. Gdy miał wolną chwilkę, siadał przed swoim laptopem i przeglądał sesje zdjęciowe par młodych, wystroje sal i najciekawsze miejsca w których można byłoby urządzić przyjęcie weselne. Wiedział, że to było dziwne i niespotykane, ponieważ był mężczyzną, młodym facetem, który powinien mieć w głowie zupełnie inne sprawy, jak na przykład randki, flirtowanie, przygodne noce z obcymi ludźmi, ale to nie było dla niego. Harry był inny i mimo, że nie pasował do stereotypowego wizerunku stworzonego przez świat, miał to gdzieś, kochał śluby i chciał w końcu przeżyć swój.
Niestety istniało kilka przeszkód, najważniejsza to brak narzeczonego, ba Harry nie miał nawet chłopaka i to dobijało go najbardziej. Czasami w żartach na spotkaniach rodzinnych, słyszał pytania, kiedy w końcu przedstawi im kogoś, ale nie przejmował się nimi specjalnie. Jednak chciał w końcu przeżyć swój ślub i świadomość, że jest samotny przygnębiała go i wprowadzała w stan melancholii. W niczym nie pomagał fakt, że jego siostra Gemma szykowała się właśnie do swojego wesela, a Harry był jej drużbą.
***
Gdy Harry przypadkowo znalazł informację o targach ślubnych odbywających się w małym, starym zamku na obrzeżach Londynu, wiedział że musi tam pojechać i zobaczyć to na właśnie oczy. Uwielbiał takie imprezy, oglądanie zdjęć nie równało się z możliwością obserwowania na żywo tych wszystkich weselnych gadżetów, strojów, samochodów, dekoracji.
Miał jedną wadę której był boleśnie świadomy, nie lubił spędzać czasu sam. Patrząc na to ilu miał znajomych to było dość żałosne, ponieważ powinien przyzwyczaić się do przebywania w pojedynkę. Jego jedyny przyjaciel Liam był już po ślubie i większość czasu spędzał ze swoją żoną Sophie. Hazz nie miał mu tego za złe, rozumiał go doskonale gdyby miał kogoś bliskiego, też chciałby spędzać z nim swój cały wolny czas. Mimo wszystko czasami czuł się osamotniony, kiedy siedział w mieszkaniu i rozmyślał nad własnym życiem. Aktualnie jego siostra Gemma planowała swoje wesele i ona też miała głowę wysoko w chmurach, jej narzeczony Niall był całkiem w porządku, ale on i Harry nie stali się bliskimi przyjaciółmi. Cóż zaakceptował swoje życie takim jakie było, ale czasami czuł dziwny uścisk w brzuchu, gdy widział szczęśliwego Liama, czy Gemme która patrzyła na blondyna jak w obrazek.
Postanowił, że mimo wszystko przełamie swój lęk i wybierze się na targi ślubne sam, może będzie wyglądać jak głupek, samotny facet łażący i oglądający suknie ślubne, ale nieważne musiał zrobić coś dla siebie, świat mógł go wyśmiać.
CZYTASZ
Moon River
FanfictionGdy Harry przypadkowo znalazł informację o targach ślubnych odbywających się w małym, starym zamku na obrzeżach Londynu, wiedział że musi tam pojechać i zobaczyć to na właśnie oczy.