Dylan
Dziś dzień wyjazdu i szczerze mówiąc jestem strasznie podekscytowany, może dlatego że w końcu po czterech latach zobaczę ją? Piękną brunetkę o brązowych oczach. Nikt nie wyobraża sobie jakie to jest uczucie wiedzieć że za parę godzin zobaczysz kogoś kogo dalej darzysz ogromnym uczuciem. Szczerze mówiąc to mógłbym góry przenosić. Każdy kto zaznał takiej sytuacji zrozumie mnie na pewno. W końcu po tak długim czasie zobaczę dziewczynę która zawładnęła moim sercem.
- Gotowy ? - zapytał David który pomagał mi spakować najpotrzebniejsze rzeczy na dwa tygodnie
- Jak nigdy - zaśmiałem się w stronę chłopaka co odwzajemnił
- Wiesz chciałbym żebyście byli znów razem, bo pasujecie do siebie jak nikt inny - stwierdził, a mi zrobiło się mimowolnie trochę smutno, ponieważ wiedziałem że tak naprawdę to co było nigdy nie wróci.
Ona kochała kogoś innego, ale mimo to cieszę się, bo jej szczęście jest dla mnie najważniejsze, chociaż boli jak cholera.
Zeszliśmy na dół gdzie stał samochód i wsiedliśmy do niego więcej nie poruszając tematu dziewczyny. Za kierownicą siedział nie kto inny jak sam ojciec Davida. Mężczyzna uznał, że odwiezienie nas będzie o dużo ciekawsze niż słuchanie jak jego żona "narzeka i pierzy głupoty". Oczywiście nie sprzeciwialiśmy się, bo lepszą opcją było, że ktoś nas odwiózł niż zostawianie samochodu na kilka tygodni na jakimś parkingu.
Droga na lotnisko minęła nam bardzo sympatycznie i zaskakująco szybko. Wysiedliśmy zabierając swoje rzeczy i przy okazji żegnając się z ojcem Davida, po czym ruszyliśmy w stronę wejścia. Zaraz po przekroczeniu wszystkie wspomnienia powróciły, a w sercu poczułem lekkie ukłucie. Tym razem nie byłem tu, aby zatrzymać miłość swojego życia, tym razem jechałem na Hawaje gdzie pierwszy raz od dawna w końcu ją zobaczę.
Po tych pieprzonych czterech latach poczuję jej bliskość.
- To co gotowi aby zacząć wyjazd który zmieni nasze życie i spowoduje więcej pięknych wspomnień ? - zapytał David z wielkim uśmiechem, na co blondynka zachichotała i pocałowała swojego narzeczonego w policzek, a ja tylko przytaknąłem.
Nawet nie wiesz ile czekałem na ten moment ! - pomyślałem po czym razem z przyjaciółmi ruszyliśmy w stronę odprawy.
Zaraz po odprawie i załatwieniu wszystkich formalności skierowaliśmy się w stronę samolotu. Zanim się zorientowałem siedziałem już na swoim miejscu pogrążony w myślach. Sam nie wiem kiedy odpłynąłem..
***
- Dylan, wstawaj wysiadamy ! Witaj na Hawajach - krzyknął David do mojego ucha
Na początku nie zrozumiałem, aż do czasu. Do czasu, aż naprawdę okazało się, że byliśmy już na miejscu. Wstałem szybko przez co uderzyłem się lekko w głowę, ale to wcale nic nie zmieniało. Byłem szczęśliwy, że w końcu ten dzień nastąpił. Mój przyjaciel oczywiście śmiał się ze mnie, ale w tamtym momencie to olałem i czym szybciej ruszyłem w stronę wyjścia z samolotu. Po załatwieniu kolejnych formalności mogliśmy ruszyć w stronę willi która była wynajęta przez przyjaciół. Pod lotniskiem czekał na nas szofer, który zawiózł nas do pięknego domu. Wszedłem wszedłem przez wielkie piękne drzwi i szczerze mnie zamurowało. Było tam naprawdę wyjątkowo i magicznie.
- To co pierwsze co robimy to idziemy się najebać ? - zapytał przyjaciel ruszając porozumiewawczo brwiami
- Wiadomo ! - powiedziałem po czym zaczęliśmy się śmiać, a Amber fuknęła pod nosem
- Mia proszę szybciej, bo nie wytrzymam sama z takimi idiotami ! - prosiła składając dłonie jak do modlitwy co mnie rozśmieszyło
Oj nawet nie wiesz jak chcę żeby w końcu tutaj była.. - pomyślałem
Wraz z przyjacielem ruszyliśmy w stronę pokojów, które były przeznaczone dla gości. Zająłem jeden i ruszyłem z Davidem oglądać salę balową, która wyglądała świetnie. No ale co mi oceniać dla mnie wszystko co posprzątane jest świetne. Nasze panie się mogą tutaj tylko czegoś czepić.
- To co robimy ? - zapytałem, a mężczyzna ruszył do dużego salonu na końcu korytarza w którym było pełno alkoholu
- Jak to co ! Pijemy ! - stwierdził otwierając jakiegoś dobre whisky
Otworzyliśmy butelkę i zaczęliśmy wspominać dobre czasy. Każde wspomnienie które powodowało u nas uśmiech było nagle przytoczone. Akurat w Londynie nigdy nie robiliśmy czegoś takiego, przeważnie jak szliśmy się nawalić to się nawalaliśmy, a jak szliśmy pogadać to gadaliśmy na konkretny temat. A teraz byliśmy tak zajarani wspomnieniami że sami nie wiedzieliśmy, kiedy zaczęło nam odwalać. Śpiewaliśmy, tańczyliśmy i wygłupialiśmy się jak nikt inny.
I'm so fucking happy you're alive
Swear to God I'm down if you're down all you gotta say is right
Girl anything I can do just to make you feel alright
Oh, oh, oh, oh, I just had to let you know you're fine
Running circles 'round my mind
Even when it's rainy all you ever do is shine
You on fire, you a star just like Mariah
Man this feel incredible, I'll turn you into a bride, you're mine*Zaśpiewał mój przyjaciel przytulając Amber, na co ona zaczęła się śmiać. Wyglądali jak idealna para, która nigdy się nie kłóci i tak też było. Są idealną parą i to nie uchodzi wątpliwości. Sam nie wiem, kiedy przestałem pić i już się tak świetnie nie bawiłem. Ruszyłem do kuchni po drodze przepraszając moich znajomych na chwilę. Cały alkohol uciekł ze mnie, ponieważ widok szczęśliwej pary i procenty dawały efekt uboczny czyli wspomnienia z brunetką w roli głównej. Oparłem się o blat i westchnąłem popijając wodę. Powinienem przestać tyle o niej myśleć, ale żeby to się tak dało, gdy dopiłem napój ruszyłem w stronę salonu, a to co zobaczyłem sprawiło że moje serce zaczęło mocniej bić.
To Ona.
***
* Piosenka użyta w rozdziale - Bazzi - Mine
Hej kochani ! Dawajcie znać jak wam się podoba ! <3
Informacja: Biorę udział w konkursie "Splątane Nici" oczywiście jeśli ktoś z was pisze opowiadanie to zapraszam was serdecznie żebyście wzięli udział! Myślę że fajna sprawa i warto spróbować swoich sił !
CZYTASZ
You'll always be in my life
Teen FictionDruga część opowiadania "I hate that I love you" Przegrali walkę z czasem, niszcząc siebie nawzajem. Ich znajomość oficjalnie się skończyła. Ona- wyjechała i zaczęła nowe lepsze życie On - został sam w wielkim mieście które bez niej nie miało sens...