Idę ciemnym korytarzem. Zatrzymuję się, rozglądam. Nic. Tylko mrok. Znowu idę. Widzę jakieś światło. Słyszę jakieś szepty i stukotanie butów. Blask, coraz bardziej wyraźny. Ktoś leży na ziemi. Podchodzę. Rodzice... Są zabijani na moich oczach. Wampir. Wypija z nich ostatki krwi. Wszystko wokół mnie zaczyna krzyczeć i błagać o litość. Ciała znikają. Płaczę. Mężczyzna zwraca na mnie uwagę. Idzie w moją stronę. Zaczynam mówić przez łzy, błagać żeby mnie oszczędził. Nic to nie daje. Obracam się. Biegnę jak najszybciej umiem. Tracę czucie w nogach. Zwalniam. Brakuje mi tchu. Czuję na szyi oddech wampira. Patrzę mu w oczy. Zbliża się do mnie i wbija kły w moją skórę. Czuję tylko przerażający ból. Zaczynam się dusić. Oczy mi się zamykają. Umieram...
Zerwałam się ze snu. Siedziałam na łóżku w pokoju Nathana i bardzo ciężko oddychałam. Podkuliłam nogi i zaczęłam płakać.
- Co się stało? - zapytał zatroskany wampir, który usiadł obok mnie
- Śnił mi się koszmar z moimi rodzicami. Ich śmierć z rąk wampira, a później moja... - zaczęłam jeszcze bardziej płakać
- To był tylko sen. Nie przejmuj się...
- Ale prawdziwy. Zginęli z rąk wampira
- To było dawno. Wiem, że ciężko zapomnieć, ale trzeba się z tym pogodzić
- Pomożesz mi się uspokoić?
- JasnePrzytulił mnie mocno, a ja jego i się położyliśmy dalej trwając w objęciach. Po chwili zaczęłam czuć, że jego moc na mnie oddziałuje, przez co mój oddech się wyrównał.
- To jest dziwne uczucie, kiedy działam na ciebie moją mocą i ona tak jakby się odbija i ja też ją czuję... Tylko przy tobie to mam - powiedział zniesmaczony
- Bo ja jestem dziwna... Dobrze, że nie blokuję twojego daru. Tak to przynajmniej ty też jesteś spokojniejszy - zaśmiałam się
- Już ci humor dopisuje?
- Pfff... No jasne. Przy tobie zawszePocałowałam go w usta i wtuliłam się w jego tors. Było chyba około godziny 04:00, bo nie chciało mi się spać, a o 06:00 zazwyczaj wstaję do szkoły.
- Nathan? - szepnęłam
- Hmmm... Nie dasz mi spać, prawda?
- Prawda. Ja już jestem wyspana
- Nawet przez ten koszmar?
- Tak, ale nie przypominaj i mógłbyś już przestać używać mocy?
- Nie
- Czemu?
- Bo nie ma dżemu - zaśmiał się
- Mogę kupić... - posłałam mu uśmiech
- No dobraaa... Już przestaję, ale kupisz ten dżem?
- Jak pójdziesz ze mną to kupię
- No ej! Nie chce mi się
- A myślisz, że mnie to obchodzi skarbie?
- No oczywiście kochanie - pocałował mnie w policzekWstałam szybko z łóżka i udałam obrażoną. Podeszłam do okna i je odsłoniłam.
- Ej! - krzyknął
- No co? Ty lepiej się zamknij, bo wszystkich pobudzisz
- Nancy już dawno nie śpi, bo słyszę że krząta się po pokoju, Chris pewnie narzeka na hałasy, ale mnie to nie obchodzi, a rodzice są na polowaniu, aby w pracy się normalnie zachowywać
- A właśnie! Dzisiaj jest szkoła. No nieee... Nie chcę tam iść
- Nie musisz. Możesz pójść na wagary
- Ciocia by mnie ukatrupiła, bo we wcześniejszej szkole codziennie uciekałam z lekcji i powiedziała, że jeżeli będę tak dalej robić, to nigdzie nie wyjdę przez dwa tygodnie, więc wolę posiedzieć kilka godzin w liceum i mieć święty spokój
- To rzeczywiście lepiej iść
- No widzisz. Ale muszę zdobyć moje ciuchy z domu
- Nancy wczoraj poszła do twojego domu i coś ci wzięła. Nie wiem co, ale ma dobry gust
- Tylko, że ona woli jasne kolory, a ja ciemne. Jeśli mi wzięła sukienkę, to ją zabiję. A tak wogóle, to kto mnie przebierał w koszulę nocną?
- Emmm... - spuścił wzrok
- Ty?
- No ja. Ale nie gniewasz się?
- Coś ty. Bieliznę miałam na sobie, więc pół biedy
- UfffObjął mnie od tyłu i zaczął całować po szyi.
To łaskocze, ale nie będę mu dłużna.
CZYTASZ
Wampirzy urok ✔
VampirosAurora Moonblack... Dziewczyna, która straciła rodziców... Zwykła? Nie wiadomo... Coś w sobie kryje, ale co? Mieszka z ciocią Loreną w domku, obok lasu, na odludziu... Niedaleko Nowego Jorku. Osiemnastka jest tuż, tuż... Jej życie wywróci się do gór...