Rozdział 46.- Złamał moje serce

286 32 9
                                    

Miesiąc później

Wszystko wróciło do normy. Uzgodniliśmy razem, że będziemy przyjaciółmi. Tak będzie lepiej, musimy odbudować to co zostało zniszczone.

Leżę właśnie w łóżku, gdy nagle słyszę dzwonek od drzwi. Wstaję szybko z łóżka, ubieram ma siebie dużą białą bluzę,po czym wychodzę z sypialni.

Gdy otwieram drzwi dostrzegam tam Martinusa, który uśmiecha się do mnie.

-Co tu robisz? - pytam wypuszczając go do środka.

-Nie pamiętasz przecież mieliśmy się spotkać.-powiedział zdziwiony.

-Całkiem wyleciało mi to z głowy, przepraszam. - powiedziałam idąc w stronę kuchni.

-Nic się nie stało,przecież kochanie. - powiedział idąc za mną.

-Chcesz kawę? - zapytałam.

-Nie dzięki. Przebierz się i wychodzimy. - powiedział siadając na krzesło.

-Daj mi piętnaście minut. - powiedziałam.

-Masz pięć minut nie więcej. Pośpiesznie się bo już masz cztery. - powiedział spoglądając na zegarek.

-Ale Martinus. - mruknęłam nie zadowolona.

-Idź już. - pogonił mnie.

Kilka minut później

Wychodzimy z kamienicy. Idziemy w stronę parkingu gdzie powinno być auto Martinusa.

-Zobaczysz gdzie. Na pewno ci się spodoba. - powiedział otwierając mi drzwi od auta.

-Długo będziemy jechać? - zapytałam wsiadając do auta.

-Kilka minut. - odparł odpala jąć auto.

-Okej. - powiedziałam zapinając się pasami.

Jechaliśmy jakieś dziesięć minut gdy nagle zatrzymało się auto.

-Jesteśmy już. - powiedział wysiadając z auta. Okrążył go, po czym otworzył moje drzwi. Wysiadłam z auta, spojrzałam przed siebie i dostrzegłam piękny widok na całą Kalifornię.

-Cudnie tu. - powiedziałam zachwycają się widokiem.

-Mówiłem, że ci się tu spodoba. - powiedział posyłając mi uśmiech.

-No i miałeś rację.-szepnęłam.

-Chcę Ci coś powiedzieć... - chciał powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek telefonu. Spojrzał na wyświetlacz,skrzwił się nie co. - Muszę odebrać to ważne. - powiedział oddała jąć się trochę.

Zastanawiam się co chciał powiedzieć.

-Przepraszam Kayle, ale wypadło mi coś i musimy już jechać spowrotem. - powiedział chowiąc telefon do kieszeni spodni.

-Okej nie ma sprawy. - powiedziałam jeszcze raz spojrzałam na ten widok, po czym obróciłam się i szłam w stronę auta.

-Mieliśmy ten dzień wspędzić wspólnie, nie gniewasz się. - powiedział spoglądając na mnie.

-Nie. - szepnęłam cicho, obracając głowę w stronę szyby.

Jest mi trochę przykro, że nie spędzimy tego dnia razem. Ciekawe co mu wypadło?

-To dobrze, bo już myślałem. - powiedział odpalając auto.

W domu

-Przepraszam, że tak wyszło. - powiedział.

-Nic się nie stało. - szepnęłam siedząc na kanapie.

-Dobra to ja się będę zbierał to do zobaczenia. - powiedział wstając z kanapy.

-Pa.

Godzinę później

Siedzę właśnie u Emily na kanapie i opowiadam jej to co się stało.

-To jest jakieś dziwne. - powiedziała pijąc kawę.

-Nie chciałam się pytać kto dzwonił, bo by sobie pomyślał nie wiadomo co. - powiedziałam.

-Może go wypytaj albo nie wiem, wymyśl coś. - powiedziała.

-Poczekam aż sam mi powie, to chyba będzie najlepsze rozwiązanie. - powiedziałam.

-Zrób jak chcesz.

-Tylko zastanawiam się co mi chciał wtedy powiedzieć.

-To on ci musi powiedzieć.

-A jaki mi nie powie. - westchnęłam zrezygnowana.

-Powie na pewno.

Tylko, że to co mi powiedział złamało moje serce na kilka małych kawałeczków, które już nie da się pozbierać. Straciłam go na ZAWSZE.

~**~
Może mały maraton?
Tak czy Nie?

Say Yes "M&M"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz