Ciepły poranek w małej miejscowości. Słonko przygrzewa, niebo bezchmurne, a ludzi pełno, choć to dopiero 7:30.
Leia Organa, niska dziewczyna z długimi brązowymi włosami szła chodnikiem do szkoły. Co jakiś czas niezawiązane sznurówki podchodziły jej pod turkusowo-szarawe trampki, ale nie zwracała na to uwagi. Skupiała się na muzyce brzmiącej jej w słuchawkach, a mianowicie piosence Green Day ''Wake me up when September ends''. Mimo że do września zostały jakieś cztery miesiące, dziewczyna nienawidziła go już w maju. Wakacje zawsze trwały tak krótko, a rok szkolny toczył się wolno jak ślimak.Przeszła obok domu swojego najlepszego przyjaciela, Luke'a Skywalkera. Chłopak był bardzo uprzejmy i podejrzewała, że podkochiwał się w niej, lecz ona nie miała do niego głębszych zamiarów. Jako córka polityków nie spotykała się zawsze i wszędzie z ciepłymi słowami, wtedy ratował ją młody Skywalker. On w ogóle nie znał swoich rodziców, mieszkał na Tatooine's Street z państwem Lars, jego wujostwem.
Chłopak najprawdopodobniej wyszedł z mieszkania już godzinę temu, więc nie było sensu pukać do jego drzwi. Wujek Owen nie lubił znajomych chłopaka, a zwłaszcza Lei, ze względu na jej pochodzenie.
Wygładziła turkusową spódnicę. Budynek szkoły jaśniał już w oddali. Poprawiła biały t-shirt i przyspieszyła kroku. Piosenka przełączyła się na następną, bardziej radosną i wpasowującą się w przyjemne, prawie że letnie otoczenie.
Gdy do murów liceum zostało zaledwie parędziesiąt metrów, dojrzała chłopaka z innej klasy nadchodzącego z naprzeciwka. Hana Solo. Przystojniak z klasy wyżej. Mieszkał bodajże na Korelia's Street ze swoim przyjacielem Chewie'm. Nie miał rodziców, wychowywał się w domu dziecka, miał już z pięćdziesiąt dziewczyn za sobą. No i był diablo przystojny. To wszystko co szesnastolatka o nim wiedziała.
Przed skręceniem do wejścia, przyjrzała się jego fryzurze i czarnej kurtce przewieszonej przez ramię. Uśmiechnęła się lekko do siebie jednym kącikiem ust. Oboje w tym samym momencie stanęli przed wejściem. Dziewczyna zacisnęła ręce na paskach plecaka. Zmierzyła go wzrokiem, już się nie uśmiechała. Niech włazi pierwszy, pewnie przywykł do tego, że każda laska jest na jego zawołanie.-Cześć, Wasza Wysokość.
Spuściła wzrok na rozwiązane sznurówki, czerwieniąc się na policzkach. On też wyśmiewał się z jej statusu rodzinnego.
-Cześć, Pilociku - odgryzła się.
Solo często jeździł swoim srebrnym Fordem, lawirując nim między ulicami jak szalony. Po szkole krążyło przezwisko ''Pilocik''ze względu na szybkość którą osiągał. Później chwalił się kumplom, że żaden pilot samolotu lub rakiety tyle by nie osiągnął.
-Proszę bardzo, wejdź pierwsza. - Brązowowłosy wykonał zachęcający ruch dłonią.
Postanowiła nie zgrywać debilki, tylko po prostu wejść. Kłótnia zadziałałaby tylko na jej niekorzyść. Przekraczała już próg, gdy nadepnęła sobie na pobrudzoną sznurówkę od lewego buta. Rymsnęła jak długa na ziemię. W tle usłyszała śmiech chłopaka.
-Gracji księżniczki to ty nie masz.
Podniosła się powoli, cała zawstydzona. Na szczęście nikt tego nie widział. Nie odzywając się już, ruszyła przed siebie. Han będzie miał teraz świetną okazję, żeby prześladować ją do końca roku. Och, dlaczego Luke'a nie ma przy niej gdy bardzo go potrzebuje?
Przy swojej szafce zawiązała dokładnie trampki. Nie chciała mieć powtórki z rozrywki. Otworzyła drzwiczki. Schowała do środka słuchawki, MP3 i plecak. Wyjęła tylko z niego podręczniki na pierwszą lekcję. Była to chemia, której dziewczyna nienawidziła, podobnie jak reszty przedmiotów.
Przeszła korytarzem pod salę, nie unikając zdradliwych spojrzeń. Akurat wtedy podbiegł jej wybawca. Uśmiechnęła się szeroko w jego kierunku.
-Witaj, Księżniczko!
Tylko w jego ustach brzmiało to tak uroczo i pieszczotliwie.
-Witaj, Rycerzu!
Uścisnęli się krótko.
-Widziałem całe zajście, Leia. Solo się ciebie uczepił?
Brunetka westchnęła ciężko. Czyli jednak ktoś widział jej wstydliwą sytuację. Całe szczęście, że to tylko Luke. On przynajmniej zrozumie.
-Nie, nie uczepił. Po prostu przepuścił mnie w drzwiach, a ja przewróciłam się o rozwiązane sznurowadła. - Uśmiechnęła się krzywo.
Skierowała wzrok na swoje odsłonięte nogi. Kolana były odrobinę pobrudzone, ale to nic takiego.
-Ma szczęście. Inaczej zdrowo by mnie popamiętał. Przepraszam, że od razu nie starłem mu tego kpiącego uśmiechu z twarzy, ale mnie zamurowało....
-Nie szkodzi, poradziłam sobie. - W tym momencie zadzwonił dzwonek. -Chodź, bratnia duszo. Idziemy na lekcje.
Oboje naprawdę byli bratnimi duszami. Mieli urodziny w tym samym dniu, uwielbiali ten sam rodzaj muzyki, styl ubierania. Nawet rodzaj czekolady jedli taki sam.
Zajęli miejsce w pierwszej ławce. Leia uczyła się wybitnie, dlatego nauczyciele zwykle sadzali ją blisko siebie, żeby nie pomagała innym. Nie wiedzieli, że nikt od niej pomocy nie oczekiwał. Nawet Luke, który uczył się przeciętnie.
Lekcja rozpoczęła się zapisaniem tematu i omówieniem po trosze ostatniej.
Gdy wybił dzwonek na lunch, dwoje przyjaciół opuściło salę z prędkością światła, żeby zająć ich ulubiony stolik pod oknem. Na szczęście, był zajęty przez zakochaną parę, która przyjaźniła się z Luke'm i Leią. Jyn Erso i Cassiana Andora.
-Cześć - przywitała się Leia z promiennym uśmiechem.
-Witajcie - odparli Jyn i Cassian.
W czwórkę zjedli śniadanie, rozmawiając o przyszłych wydarzeniach szkolnych. Za miesiąc był organizowany coroczny ''Bal Końca Roku''. Skywalker poinformował Leię, że idzie z kimś innym.
-Wybacz mi, Księżniczko, ale Mara poprosiła mnie już na początku roku szkolnego.
-Nie ma problemu, pójdę z kimś innym. - Uśmiechnęła się słabo Organa, choć w duszy było jej przykro.
Cassian oczywiście szedł z Jyn. Ale z kim miała iść ona? Z Hanem? Parsknęła w duchu.
Lekcje minęły dość szybko. Przerwy przebiegały bardzo szybko, a zwłaszcza gdy była pochłonięta rozmowami z Luke'm. Brązowowłosa naprawdę uwielbiała tego chłopaka.
Wyszła ze szkoły, wkładając słuchawki do uszu. Wpuściła jeden ze swoich ulubionych kawałków. W wyjściu minęła się z młodym Solo.
Skinął jej głową.
Odpowiedziała tym samym.
CZYTASZ
Little funny things
Short StorySzalone lata licealnych przypadków. Miłości, przyjaźnie, nienawiści, problemy, wspomnienia, i to wszystko w jednej pigułce. Dołączmy jeszcze do tego nastolatków, którzy jakby urwali się z odległej galaktyki!