- Racsess - mruknął swoim zimnym głosem odkładając eliksiry na biurko. Podeszła na środek gabinetu.
- Profesorze, coś dziwnego się stało dwa lata temu... I chyba coś odkryłam po wtedy, ale nie chciałam pana tym zamartwiać - powiedziała siadając na przeciwko biurka Severusa. Ten usiadł na przeciwko niej układając w odpowiedniej kolejności eliksiry na stojaku.
- Mam nadzieję, że to coś ważnego - powiedział spokojnym głosem. Demimoz zszedł z ramienia dziewczyny siadając na biurku nauczyciela.
- Kiedy byłam mała moja mama śpiewała mi w nocy kołysanke. Do niedawna nawet przestałam myśleć o tej rzeczy, ale ostatnio w testamencie z zagubionych liter powstało właśnie to słowo. Kołysanka. Mówiła ona o księżniczce szukającej siedmiu darów węża a pierwszym z nich był szepczący dziennik. Pomyślałam o dzienniku Toma i... - powiedziała nieco pochylając się do przodu z uwagą wpatrując się w profesora.
- Tak? - niezbyt jej słuchał, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Przygryzła warge zdenerwowana.
- Dwa lata temu byłam w Łazience Prefektów, gdzie na ziemi leżał właśnie ten dziennik. Nie wiedziałam kogo on jest, ale niechcący do dotknęłam i wtedy pojawiły się niebieskie płomienie zupełnie jak w kołysance! Nie wiedziałam wtedy o tym wszystkim i nie mówiłam o tym nikomu... - wytłumaczyła. Nauczyciel niemal wypuścił z palców eliksir zerkając na nią.
- Weszłaś do Komanty Tajemnic od tak sobie? Sama? - spytał z wyraźnie narastającą złością.
- Oczywiście, że nie! Nawet nie próbowałam tam wchodzić, mimo, że prawie tam wpadłam przez Martę... - mruknęła przypominając sobie krzyk ducha w tamtym momencie.
- Zdajesz sobie sprawę jakie to niebezpieczne było?! Ten dziennik mógł cię zabić! - nauczyciel podniósł głos zdenerwowany. Miała ochotę uciec. Nigdy wcześniej nie był aż tak wściekły.
- Ale nic mi nie jest tak? Nikt nie ucierpiał w tym pokoju, więc jest dobrze, prawda? - starała się uspokoić nieco nauczyciela, co mu nie pomagało. Wziął kilka głębszych oddechów.
- W takim razie co w związku z tą kołysanką i dziennikiem? - spytał po chwili, kiedy atmosfera opadła.
- Jakiś niebieski ogień wleciał we mnie tak samo jak w słowach kołysanki. Profesorze i tak sobie myślałam... Skoro Czarny Pan ma powstać... A dziennik w końcu należał do niego to może gdyby zebrać wszystkie siedem przedmiotów na czas to... Można go powstrzymać - mówiła z wyraźną pasją. Wstała z krzesła chcąc wyjaśnić swoją teorię nauczycielowi.
- To nie ma sensu - skomentował z grymasem na twarzy. Wywróciła oczami na te słowa wzdychając przeciągle.
- Na końcu kołysanki jest zdanie "Siedem darów węża zginęło". Co jeśli skompletuje te wszystkie ognie z siedmiu rzeczy Czarnego Pana i wtedy będzie można go pokonać? - powiedziała gestykulując. Słowa dziewczyny nabierały nieco więcej sensu, jednak profesor dalej nie był do tego przekonany. Poprosił ją, aby zapisała mu całą piosenkę na pergaminie i zostawiła dla niego.
Po napisaniu całego tekstu wyszła z gabinetu rozglądając się za swoimi przyjaciółmi udając się do swojego pokoju, aby przemyśleć wszystko, co dzisiaj się stało.
Na miejscu napotkała jedną przeszkodę. Rozrabiającego demimoza na jej ramieniu. Bawił się jej włosami będąc niewidzialnym, co sprawiało dziwne wrażenie z punktu widzenia trzeciej osoby. Co jakiś czas musiała go jakoś uspokoić i kiedy nikt nie patrzył udało jej się go chwycić. Przyszpiliła zwierzę do siebie przyspieszając momentalnie, aby jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju.
CZYTASZ
Opal w ogniu / Księga 1
FanfictionErika Racsess. Nic to nikomu nie mówi. Nie w świecie mugoli. Ta dziewczyna jest córką bogatej rodziny Racsess, zaprzyjaźnioną z Malfoy'ami i wieloma wpływowymi czarodziejami. Wraz ze swoim przyjacielem trafiają do domu węża w Hogwarcie, gdzie zaczyn...