36.

317 30 5
                                    

Kolejnego dnia poszłam do szkoły bardzo zadowolona. Nie dość, że piątek, to jeszcze wielkimi krokami zbliża się koniec roku. Przyszłam pół godziny przed lekcjami. Usłyszałam krzyki dobiegające z piwnicy i zeszłam tam.
Nataniel, Kim, Kastiel i Lysander- zobaczyłam ich tam kłócących się.
- Czeeść..- odezwałam się.- Co się stało?
- Kiedy usiadłem do perkusji i chciałem spróbować grać.. pałeczka przez przypadek wyślizgnęła mi się z ręki i uderzyła Kastiela.- zaśmiał się Nataniel.
- Rozszarpię cię!- warknął Kastiel, trzymany przez Lysandra.
- Przysięgam, że to było przypadkowe.
- Przestańcie się kłócić i pomóżcie mi rozpakować do końca perkusję..- powiedziała Kim, wnosząc pudła. Nataniel natychmiast podszedł do dziewczyny.
Dopiero teraz spostrzegłam perkusję, gitarę elektryczną i mikrofon w rogu piwnicy.
- Tak w ogóle, to dyrektorka się zgodziła na próby tu?- spytałam.
- Poprosiłem ją dzisiaj. Nie było żadnych przeszkód i się zgodziła.- odparł blondyn.
Kastiel wyszedł z piwnicy głośno tupiąc nogami.
- Myślę, że to nie jest najlepsze rozwiązanie.- mruknął zamyślony Lysander.
- Hmm? Mówisz o Natanielu i Kastielu razem w przestrzeni zamkniętej?- spytałam, czym wywołałam mały uśmiech na jego twarzy.
- Tak, chyba to mnie martwi.
(...)
Kolejne dni (zmieniające się w tygodnie) zeszły nam na próbach zespołu. Nataniel naprawdę uczy się szybko. Bardzo szybko. W zaledwie trzy tygodnie nauczył się wszystkiego, czego (według Kastiela i Lysandra) będzie wymagać od niego koncert.
Lysander śpiewa naprawdę pięknie. Jego głęboki głos zawsze wprawia mnie w osłupienie i gdy śpiewa przypominają mi się momenty z przeszłości.
Ustaliliśmy już nawet termin koncertu z dyrektorką- ma się odbyć w przyszłym tygodniu.
Nataniel załatwił nawet scenę, którą nauczyciele wyciągają tylko przy większych okolicznościach. Violettę poprosiliśmy o zrobienie dekoracji, a Alexy będzie obsługiwać światła i efekty specjalne. Ja będę doglądać wszystkiego, a Kim z Iris sprzedawać wodę. Melania zajmie się listą uczestników i sprzedaży biletów, która już się zaczęła. Violetta wywiesiła przed liceum wielki plakat z informacją o koncercie.
Rozalia podjęła się zrobienia kostiumów chłopakom. Strasznie się tego obawiają. I jeśli mam być szczera- jakkolwiek uwielbiam Rozalię- tak im współczuję.
Dyrektorka jest coraz bardziej zadowolona. Bilety się rozchodzą w dość szybkim tempie, plakaty przyciągają tłumy. Ostatnio nawet pogratulowała mi dobrego pomysłu. Nie wiem, co w nią wstąpiło.
Rozmawiałam właśnie z Melanią, która zadowolona pokazywała mi listę osób, które przyjdą.
- Cześć, dziewczyny- zaczął Nat, który właśnie do nas dołączył.- Melanio, możesz coś dla mnie zrobić?
Był trochę niespokojny i lekko czerwony.
- Jasne, jasne!- poderwała się natychmiast.- Co takiego?
Zawsze mnie zastanawiało, czy Nataniel nie widzi sympatii Melanii do niego. Zawsze się do niego uśmiechała, pytała go o zdanie i prosiła o pomoc. Była też cholernie zazdrosna. Potrafiła się na mnie obrazić za to, że byłam z nim blisko.
- Sprawdź proszę, czy na liście uczestników koncertu nie ma moich rodziców..- rozejrzał się nerwowo.
- Dlaczego to takie ważne?- spytałam.
- Nie chcę, żeby zobaczyli jak gram na perkusji. Uważają, że muzyka nie jest przyszłościowa, i że lepiej się uczyć.- powiedział.
- Przecież uczysz się ciągle, Nat!- zawołałam.- Nie możesz sobie odpuścić na jeden wieczór? Przecież nikt nie każe ci zostawać muzykantem. Muzyka jest dla rozrywki!
- Mojego ojca nie przegadasz..
Melania wyglądała na poirytowaną, bo z nim rozmawiałam.
- Sprawdziłam. Nie ma twoich rodziców.- powiedziała.
- Dziękuję, Melanio. Ratujesz mi życie.
- Nie ma sprawy.- uśmiechnęła się.
- Nataniel? Nie boisz się, że Amber cię wyda przed rodzicami?- spytałam, zanim blondyn odszedł.
- Nie. Wiesz, nie masz rodzeństwa, nie wiesz jak to jest. To, że się kłócimy a Amber jest wredna, to nie znaczy, że jesteśmy dla siebie wrogami. Amber by tego nie zrobiła.- powiedział pewnie, ale ja taka pewna nie byłam.
- W porządku, mam nadzieję, że nie sprawi ci kłopotów..- powiedziałam cicho.
- Nie martw się.- uśmiechnął się pocieszająco.- Najwyżej będę miał szlaban do końca życia.
- Nie żartuj tak.- mruknęłam.
Dźwięk dzwonka ogłosił początek lekcji. Zrobiło się głośno, każdy szedł do swojej klasy. Po drodze do sali A spotkałam Armina i Alexy'ego.
- Cześć. Co tam?- spytałam.
- Wszystko w porządku.- odpowiedział Armin, wpatrując się w konsolę.- Zaraz wygram z bossem.. Taa! Jedziemy, jedziemy!
- Pff.- Alexy unikał wzrokiem Armina.
Chyba zaczęło się robić źle.
Gdy wchodziliśmy do sali, dyrektorka (która stała razem z Farazem w drzwiach) wyrwała Arminowi konsolę z ręki.
- Panie Alexy, proszę przestać wgapiać się w to urządzenie podczas lekcji! Pana rodzice mogą odebrać to dziś w pokoju nauczycielskim.- powiedziała.
- Mam na imię Armin..- odezwał się poirytowany.
Usiadłam w ławce z Alexy'm, któremu humor nie dopisywał. Był strasznie zamyślony, nie uśmiechał się i wyglada na zmartwionego, co w ogóle nie było do niego podobne.
- Co jest?- spytałam, przyglądając się mu. Patrzył za okno znudzony.
Nie odpowiedział, bo dyrektorka przerwała milczenie, które zapanowało w klasie.
- Witajcie. Jak wiecie, zbliża się koniec roku. Dlatego myślę, że warto się spiąć i wytrzymać do wakacji.- po klasie przebiegł szum na wzmiankę o wakacjach.- Zostały jeszcze dwa miesiące, myślę, że to odpowiednia ilość czasu na poprawę wszystkiego.
Koncert, organizowany przez uczniów tej klasy odbędzie się w następny poniedziałek od godziny 18. Każdy z was może już kupić bilety u gospodarza tej klasy.
Uśmiechnęłam się dumnie i rozejrzałam się po klasie. Wszyscy wydawali się zadowoleni.
- To nie koniec.- dodała dyrektorka.- Nie mam pojęcia, dlaczego tak pod koniec roku.. Ale jeszcze w tym roku dołączy do was nowa uczennica. Dziękuję, to tyle z moje strony, panie Farazowski. Proszę dalej poprowadzić lekcję zgodnie z planem.
I wyszła, zostawiając nas w zdziwieniu.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz