Kolejny dzień dłużył się niesamowicie. Niecierpliwie czekałam do 15, żeby wreszcie spotkać się z Caroline. Musiałyśmy ukraść Bonnie listki czegoś tam do połączenia pierwotnych. Nie mogłam wytrzymać więc do Caroline dotarłam o 14.30. Otworzyła mi jej mama, Liz. Przywitała się i pozwoliła mi poczekać na nią w jej pokoju, sama ruszyła do pracy, na drugą zmianę.
Na łóżku Caroline leżała złożona kartka, gdy ją otworzyłam ujrzałam piękny szkic twarzy Caroline. Podpisane było imieniem Klausa. W tym samym momencie do pokoju weszła Caroline.
- Ładne - wskazałam na szkic
- Od Klausa - zamyśliła się, żeby przywołać ją na ziemie odchrząknęłam głośno - Głupio będę się czuła okradając przyjaciółkę, ale nie chcę śmierci Klausa
- Dlatego musimy to zrobić
- Mamy godzinę, Bonnie do 16 będzie na dodatkowym kursie pływania. Klucze zawsze ma schowane pod wycieraczką - powiedziała jednym tchem
- Jakie to głupie i przewidywalne
Ruszyłyśmy pod dom mulatki. Były wahania, ale nie miałyśmy wielkiego wyboru.
- Nie ! - powiedziała nagle Caroline - Ja nie mogę, to nasi przyjaciele, nie chcę mieć z nimi na pieńku
- Albo oni, albo pierwotni - powiedziałam - Przyjaciele Cię nie zabiją.. chyba.., a z Pierwotnymi to nigdy nic nie wiadomo, po za tym nie dowiedzą się, że to my
- Masz rację - przyznała wreszcie
Dotarłyśmy do zapasów Bonnie, znaleźć tu cokolwiek nie było łatwo.
- Mam ! - powiedziała nagle Caroline
Obie zamilkłyśmy, gdy usłyszałyśmy otwieranie drzwi. Spojrzałyśmy się na siebie przerażone ale nic nie mogłyśmy zrobić, nie było gdzie się schować.
Nagle w skroniach poczułam ogromny, przeszywający ból. Widziałam jak Caroline również łapie się za głowę.
- Bonnie przestań ! - krzyknęła blondynka
- Caroline ? Rose ? - Bonnie się opanowała gdy nas zauważyła - Co wy tu robicie ? Myślałam, że ktoś się wkradł - Bonnie wpadła w słowotok, przestała jednak od razu, gdy w naszych dłoniach zobaczyła różne fiolki, w których chowała nie wiadomo co - Co to ma znaczyć ?
- Możemy wyjaśnić - plątała się Caroline
- Słucham
- Nie chcemy, abyś dokonała tego rytuału - wypaliłam
- Nie chcemy, żebyś połączyła Pierwotnych - dodała Care
- Chodzi o Klausa ? - zapytała zirytowana
- Nie tylko o niego, Bonnie proszę, powiedz reszcie, że nie dasz rady - wydusiłam
- Nie mogę, oni muszą umrzeć. To dla dobra wszystkich dziewczyny. Za długo z tym zwlekaliśmy, trzeba to zrobić dziś.. Przepraszam was.. - po tych słowach Bonnie zaczęła wypowiadać jakieś formułki w dziwnym języku, rzucała zaklęcie, po czym wybiegła z domu.
Chciałyśmy również wybiec ale nie mogłyśmy. Bonnie rzuciła blokadę, nikt stąd nie wyjdzie, póki Bonnie na to nie pozwoli.
- Nie wierzę, jak ona mogła - niedowierzała blondynka
Caroline wyjęła telefon i zaczęła dzwonić do Eleny, potem do Stefana, Matta, a nawet do Damona. Nikt nie odbierał. Ja byłam wściekła, a Caroline była zawiedziona i też z lekka zła.
CZYTASZ
Toksyczne życie | TVD TO | Kol Mikaelson
FanfictionJako człowiek zgubiła swoje wartości moralne, jako wampir stara się je przywrócić. Na przeszkodzie stoi jej jednak wampirza natura. Wróg może stać się przyjacielem, a przyjaciel osobą, która stoi na przeszkodzie do pełnego szczęścia. Ona musi sama w...