Sprzeciwiają się?

446 26 20
                                    

Nie mogłam się z tego wszystkiego otrząsnąć. Co jakiś czas miałam jakieś paranoje i krzyczałam bez powodu. Przebywanie teraz w moim towarzystwie nie było dobrym rozwiązaniem. Nancy i Grace już nie wytrzymywały, więc Martin poszedł gdzieś z nimi, a ja siedziałam z Nathanem w moim pokoju. Nie pozwalałam nawet mu się do mnie zbliżyć, chociaż już nie raz próbował.

Czułam totalną pustkę... Minęła już jakaś godzina, a ja dopiero co się ocknęłam.

- Nathan? - wyszeptałam
- Tak? - podszedł do mnie ale na bezpieczną odległość, bo nie wiedział jak zareaguję
- Ja sobie nie radzę... Nie chcę... - znowu się rozpłakałam
- Nie chcesz żebym tu siedział, a siedzę bo cię kocham. Masz wspaniałych przyjaciół... Jeszcze masz dla kogo żyć i będziesz miała zawsze, niezależnie od tego co się stanie - powolnymi krokami się zbliżał do mojego łóżka, gdzie siedziałam
- Ale nie mam już nikogo, kogo bym znała tak długo
- Wiem, ale musisz patrzeć przed siebie, a nie za siebie - usiadł na skraju łoża, przez co się bardziej odsunęłam
- Nie umiem, wszystko do mnie wraca jak bumerang
- Pomogę ci i ty dobrze o tym wiesz

Dotknął mojej nogi, a ja rzuciłam mu się w ramiona, przez co się dosyć mocno zachwiał, ale siedział na łóżku, więc miał miękkie lądowanie. Wtuliłam się w niego, a on we mnie. Nie chciałam go puszczać, potrzebowałam tego ciepła. Przestałam płakać, ale momentalnie odsunęłam się od niego i zaczęłam krzyczeć, jakbym zobaczyła jakiegoś ducha. Nathan nawet się nie przestraszył tylko podszedł do mnie i złapał mocno za rękę, żebym uświadomiła sobie, że to co widzę to tylko wytwór mojej wyobraźni.

- Ejejej... To siedzi w twojej głowie... Nie myśl o tym... Pomyśl, o czymś miłym... Pójdziesz na jakąś imprezę za niedługo, będą święta, spadnie śnieg i będzie git...

Spojrzałam mu w oczy i momentalnie odtrąciłam wszystkie uporczywe myśli. Wiedział co musi robić w takich sytuacjach.

- Dziękuję
- Proszę, robisz postępy

Złapał dłońmi moją twarz i przybliżył swoją. Po chwili poczułam jego miękkie usta na swoich. Oddałam pocałunek.

- I to duże postępy, w tak krótkim czasie - powiedział cicho uśmiechając się oraz pogłębiając pocałunek
- Yhym - wplotłam ręce w jego włosy

Podniósł mnie i zaniósł do salonu. Posadził mnie na kanapie, a chwilę później byłam już na niej sama, bo poszedł zrobić nam coś do jedzenia.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam otworzyć. Stały tam dziewczyny i Martin, który bacznie obserwował każdy mój ruch.

- Już jest okey - uśmiechnęłam się, chociaż było mi ciężko to zrobić

Weszli do środka i skierowali się do kuchni.

Nathan

Usłyszałem, że ktoś pukał do drzwi, ale nie reagowałem.

Może w końcu wstanie i sama coś powie... Powinno jej to szybko przejść, ponieważ robi wielkie postępy. W końcu pogodzi się ze swoimi myślami. Gorzej jest, że chce razem z Grace być wampirem, ale im tego utrudniać nie będę.

Martin, Nancy i Grace weszli do kuchni, wytrącając mnie z zamyśleń.

- I jak z nią? - zapytali
- Chyba dobrze, zważając na to, że kilka godzin temu miało to wszystko miejsce...
- Emmm... Ale co do tego, że chcę być wampirem to ja nie żartowałam - powiedziała Grace
- Domyślam się... A kiedy?
- Dzisiaj?
- Że co?! - krzyknęliśmy wszyscy (Nancy, Martin i ja)

Aurora weszła do kuchni i spojrzała na nas badawczym wzrokiem.

- Co tu się dzieje?
- Niech sama ci powie - odparł Martin
- Bo ja chcę już dzisiaj, wiesz co...
- No wiem... Sprzeciwiają się?
- Trochę
- Nie sprzeciwiać się mi tu - zaśmiała się

Wampirzy urok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz