Nieszczęsna

910 18 25
                                    

Prolog

Nazywam się Rackel McWall, ale wszyscy mówią na mnie Rocky. Mam 16 lat i mieszkam w Nowym Jorku. Moje dzieciństwo nie było zbyt szczęśliwe.

Kiedy miałam 7 lat trafiłam do domu dziecka w małym mieście Crowner, z którego pochodzę. Pewnego dnia, gdy wracałam ze szkoły, nie wyszła po mnie mama, jak to zwykle miała w zwyczaju. Gdy weszłam do domu nie unosił się w nim zapach obiadu. Zdjęłam buty i podążając korytarzem zaglądałam do każdego pomieszczenia, w celu znalezienia mamy. Spojrzałam do salonu i zobaczyłam ją, leżącą na podłodze. Szybko do niej podbiegłam i zauważyłam, że z jej brzucha wystaje nóż. Była jeszcze przytomna.

- Kocham cię, skarbie. – powiedziała ostatkiem sił i straciła przytomność.

Wzięłam telefon i zadzwoniłam na pogotowie, które zaraz po przybyciu zabrało mamę do szpitala. Chciałam z nią jechać, lecz mi nie pozwolono. Usiadłam na fotelu i pogrążyłam się w smutku i rozpaczy. Niecałą godzinę później wrócił do domu mój brat – Ed. Jest ode mnie o 2 lata starszy. Gdy zobaczył mnie całą zapłakaną przytulił mnie i starał się uspokoić nie wiedząc nadal o co chodzi i co się stało podczas jego nieobecności. Gdy dowiedział się, że mama jest w szpitalu przytulił mnie jeszcze bardziej. Po chwili mnie puścił i powiedział, że niedługo wróci. Wybiegł z domu i pobiegł, jak przypuszczam, do szpitala. Znowu zostałam sama. Byłam tak zmęczona, że nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

Obudziłam się w swoim łóżku. Gdy spojrzałam na zegarek, widniała na nim godzina 3:27. Na rogu łóżka siedział Ed trzymając twarz w dłoniach. Płakał. Wstałam i przytuliłam się do niego. Odwzajemnił mój uścisk. Wiedziałam, że w szpitalu stało się coś złego. Moje przypuszczenia potwierdziły się. Mama zmarła z powodu zbyt dużej utraty krwi.

W ten właśnie sposób trafiłam do domu dziecka razem z moim bratem, z którym po niedługim czasie zostałam rozdzielona. Z powodu wielu występków został przeniesiony do zakładu poprawczego do odwołania. Nigdy nie pogodził się ze śmiercią mamy, obiecał, że zemści się na osobie, która jej to zrobiła i nie spocznie póki jej nie znajdzie.

Zastanawiacie się pewnie – co z moim ojcem? Zostawił nas zaraz po moich narodzinach. Nigdy nie chciał mieć drugiego dziecka, a tym bardziej córki. Wyrzekł się mnie. Mówił, że nie jestem jego dzieckiem i że mama go zdradziła, co było kłamstwem. Uciekł z miasta. Podobno widziano go w okolicach Crowner z jakąś kobietą i dzieckiem.

Po około 4 latach pobytu w domu dziecka okazało się, że znalazła się osoba, która może i chce mnie zaadoptować. Ucieszyłam się, że w końcu wyjdę z tego domu wariatów, lecz, gdy się dowiedziałam kim ona jest, wolałam siedzieć tu przez kolejne lata mojego życia. Pewnie domyślacie się kto to był. Tak, to był mój ojciec. Bałam się go i nie wiedziałam co on może mi zrobić. Gdy dojechaliśmy na miejsce, zorientowałam się, że jesteśmy przy małym domku w środku lasu z dala on miasta. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do budynku. Ojciec wskazał mi mój pokój. Udałam się do niego, lecz nie weszłam do niego sama tylko z nim. Zamknął za sobą drzwi. Popchnął mnie na łóżko, na które bezwładnie upadłam. Położył się na mnie i zaczął mnie rozbierać i obmacywać. Krzyczałam i szarpałam się, lecz to nic nie dawało. Gdy podniósł się, aby zdjąć spodnie, kopnęłam go i uciekłam przez okno. On zgiął się z bólu i upadł na podłogę. Biegłam cały czas przed siebie, aż w końcu znalazłam się przy głównej ulicy. Obok mnie zatrzymało się białe ferrari.

- Czy mogę ci w czymś pomóc? – zapytał właściciel auta.

- Tak, w którą stronę i jak daleko jest stąd Crowner?

- 5 km. – powiedział, wskazując mi kierunek, w którym właśnie chciałam podążyć.

- Dziękuję bardzo. – uśmiechnęłam się zrezygnowana i zaczęłam iść w wyznaczonym kierunku.

- Może panienkę podwieźć?

- Nie chciałabym się narzucać.

- Ależ to żaden kłopot. Powiedz tylko gdzie mam cię zawieźć. – uśmiechnął się przyjaźnie.

Zgodziłam się. Na szczęście nie jechaliśmy w niezręcznej ciszy tylko dużo rozmawialiśmy.

Po powrocie poszłam do sklepu. Wzięłam z półki małe pudełeczko i udałam się do kasy. Po zapłaceniu powędrowałam szybkim krokiem do „domu”. Gdy już znajdowałam się w środku weszłam do łazienki i zamknęłam się na klucz. Z pudełeczka wyjęłam jedną dziesiątą jego zawartości, zdjęłam papierek i przyjrzałam się uważnie narzędziu, które znajdowało się na mojej dłoni. Chwyciłam je i przejechałam nim po nadgarstku. Robiłam kolejne kreski, wycierając krew w papier. Opatrzyłam rany, założyłam opatrunek, a pudełeczko schowałam do kieszeni. Od tamtej pory robię to regularnie.

Mężczyzna, który podwiózł mnie do miasta nazywał się George Walker. Zaprzyjaźniłam się z nim. Po roku starania się, w końcu dostał pozwolenie na zaadoptowanie mnie. Cieszyłam się, ponieważ był on dla mnie jak ojciec i ufałam mu bezgranicznie. Dzień, w którym miałam się do niego wprowadzić był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Nie wiedziałam tylko gdzie on mieszka. Po kilkugodzinnej podróży byliśmy już na miejscu. Mieszkał on bowiem w wielkiej willi w centrum Nowego Jorku. Spodziewałam się małego domku na obrzeżach miasta, a tu proszę. Spodobało mi się to miejsce.

Czy nowo poznane osoby pomogą jej? Czy Rocky spotka oprawcę swojej matki? Czy jeszcze kiedyś spotka brata?

_________________

Czytasz = komentujesz

Jest to moje pierwsze opowiadanie jakie postanowiłam napisać. Proszę o szczere oceny, bo nie wiem czy mam pisać dalej. Do zobaczenia.:)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 19, 2014 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NieszczęsnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz