Brad
Maggie była wkurzająca cały Boży dzień.
Od momentu, kiedy zaczęła opowiadać o idealnych planach snute na przyszłe dwa tygodnie przez jej rodziców, aż do momentu, kiedy zaczęła robić nieprzyjemne uwagi w stosunku do Braelyn. Co prawda od samego początku mogłem zauważyć, że pomiędzy tymi dwoma raczej nie ma co liczyć na bliższe kontakty, ale Maggie tak wyszukiwała słowa, żeby mogły idealnie trafić w tą drugą.
A w tym sporze trudno mi było wybrać inną stronę niż Braelynn, chociaż znałem ją o wiele krócej i wielu aspektach była dla mnie zagadką. Po tym jednak co usłyszałem od niej wczoraj, nawiązała się między nami jakaś nić zaufania i nie miałem zamiaru jej zrywać. Braelyn prosiła mnie, żebym nikomu nie mówił o jej sytuacji z mamą, a ja i bez tej prośby, nie widziałem takiej potrzeby.
Nie chciałem nam wszystkim psuć humorów, więc postanowiłem udawać, że kompletnie nic się nie stało i zacząłem jeździć razem z Luke'm, całkowicie odseparowując się od tamtego towarzystwa. Chciałem co prawda porozmawiać z Braelyn, ale wiedziałem, że to nie najlepsza pora.
-Poszedłeś wreszcie po rozum do głowy?- spytał nagle Luke nie podnosząc głowy
Zmarszczyłem brwi i popatrzyłem na niego, czekając, aż wybuchnie śmiechem albo coś w tym rodzaju, ale on zdawał się być aż nadto poważny. Byłem zaskoczony tą powagą i niespodziewanym tematem.
- Co masz na myśli?- odpowiedziałem równie spokojnie, chociaż jego pytanie wydawało mi się dziwne
-Wreszcie udało ci się sprzeciwić królowej lodu, jak się z tym czujesz?
Przewróciłem oczami. Miałem jednak wrażenie, że trochę przesadzają z tą królową lodu.
-Maggie po prostu nie wie wszystkiego, a wypowiada się jakby tak było. Też mam jakieś granice.
-Widocznie są bardziej wytrzymałe niż nasze- stwierdził ostatecznie, a potem odjechał kawałek
Zerknąłem w stronę reszty naszej grupki i zauważyłem, że Maggie i Michael o czymś zawzięcie rozmawiają. Ona co chwilę przewracała oczami i poprawiała włosy,a on wyglądał, jakby zaraz miał zamiar wstać i iść gdziekolwiek byle daleko stąd. Do Braelyn przysiadła się natomiast Jaqueline i widocznie próbowała zająć ją rozmową, bo to ona w szczególności mówiła, a Braelyn tylko potakiwała od czasu do czasu i się uśmiechała.
-Nawet nie próbujesz tego zobaczyć z innej perspektywy Maggie- powiedział Michael i wyciągnął nogi przed siebie- Widzisz tylko to co chcesz widzieć, ewentualnie to co mogłabyś wykorzystać
-Tu nie ma innej perspektywy, jeśli laska nie zna chłopaka, ale od razu pakuje mu się do domu nie świadczy to zbyt dobrze o niej
-Wiesz co? Ja jestem tym chłopakiem i mogę ci podać od razu pięćdziesiąt powodów dla których dziewczyna może chcieć u mnie spędzić noc i żadna z nich nie uwzględnia pieprzenia się, a nawet całowania.
Cofam to co powiedziałem z tą królową lodu.
Nie sądziłem jednak, że Maggie przyczepi się do tak błahego tematu i zamiast bronić swojej płci, tak jak byłem pewien, ze zrobiłaby Jaqueline, Bryana, Crystal i jak się niedawno przekonałem Braelyn, zacznie ją atakować. Czy ona wiedziała, że Braelyn spędziła ostatnią noc u mnie? Jeśli tak i celowo próbowała jej dopiec, to przypuszczałem, że jej się udało.
A niech mnie, jeśli ta dziewczyna nie przekroczyła wszystkich granic tego dnia.
- Nawet gdyby grała z tobą w szachy to i tak nie jest za dobrze. Wyobrażasz sobie spędzić noc u kogoś kogo praktycznie nie znasz i ten ktoś nie na ciebie?
- Zaczynasz się powtarzać, a to robi się cholernie nudne
Michael widocznie miał już tak samo dość Maggie, jak ja i Luke. Teraz stało się dla mnie jasne, dlaczego wolał jeździć po tym małym kawałku placu, którego jeszcze nie porosła trawa, zamiast rozmawiać z nami.
Mike wstał ze swojego miejsca i przeniósł się do Tristana i Ashtona, którzy dalej rozprawiali się o sosach do hamburgerów. Swoją drogą zastanawiałem się, jakim cudem potrafią tak długo rozmawiać na tak błahe tematy.
- Serio masz zamiar podtrzymywać tą tezę?
Jaqueline włączyła się rozmowy, odwracając głowę w stronę Maggie i pochylając się nieco do przodu. Zawsze zdawało mi się, że z damskiej części naszej grupy, to ona jest "tą spokojną". Widziałem ją już jednak parę razy w głębokiej furii i wolałbym uniknąc tego kolejny raz.
Co prawda w tamtym momencie była jeszcze daleka od wpadnięcia w szał, ale spojrzenie jakim obdarzyła Maggie skłoniło mnie do myślenia, że nie podoba jej się tego typu zachowania. Jeśli o mnie by chodziło, od razu bym się zamknął.
-No co?
Jaqueline tylko pokręciła głową na znak dezabropaty, a potem wróciła do rozmowy z Braelyn, która jednak nie potrwała długo, bo dziewczyna zsunęła się z rampy i oznajmiła, że idzie do domu. Oznaczało to mniej więcej tyle, że Maggie wygrała, a Braelyn poddała się, bo wiedziała, że nie ma celu z nią konkurować. Co jak co, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że nasza przyjaźń z nią była tylko wakacyjnym kontaktem. Sprzeciwiałem się na samą myśl o tym, ale nie mogłem jej tego wyperswadować.
- To, że ktoś szuka schronienia u kogoś innego, nie oznacza, że nie ma zasad- powiedziała Braelyn już odchodząc, ale zrobiła to na tyle cicho, że miałem wrażenie, że tylko ja ją usłyszałem.
A szkoda, bo może powinna zostać usłyszana.