Dotyk śmierci- część druga

45 8 1
                                    

Utkwił w tej pozycji, ogarnięty rozpaczą, która wydawała się uczuciem, jakie miało mu już towarzyszyć do końca życia. Żaden psycholog nie był w stanie wyplenić z jego umysłu tej chwili. Dlaczego Sherlock Holmes, człowiek ryzyka, kłamca i żywa maszyna... dlaczego popełnił samobójstwo wiedząc, że nie czeka go po tym nic więcej, że zniknie na zawsze zostawiając kochających go ludzi? John płakał jak nigdy przypominając sobie zachowanie przyjaciela kilka dni przed śmiercią. Wiedział, że zostało mu niewiele czasu, a mimo to śmiał się jak zawsze. A on mu to wypominał, wypominał mu ostatnią radość. Kto by  przewidział, że człowieka radującego się z widoku zwłok kiedyś czeka podobny los. Stał się trupem, zwykłym przedmiotem kładzionym w trumnę z szacunku. Jego serce przestało bić, pompować krew do genialnego umysłu. W obliczu śmierci wszyscy są równi, wszyscy gniją w tej samej ziemi zostawiając po sobie bezwartościowe rzeczy i kości.
Co jeśli John w tym momencie po prostu chciał umrzeć? Czy to przesada, a może to zbyt mało? Tak wyglądała całkowita beznadzieja, bezsenność i szaleństwo.
- Cholera! - wrzasnął zwijając się z bólu. Jego już nie było, za to wciąż miał wpływ na żyjących, nie cierpiał, ale dawał cierpienie. Chęć odnalezienia ukojenia leży w naturze istoty ludzkiej. Takim ukojeniem wydawał się zgon. Zwykły, prosty, bezbolesny, szybki jak strzał z pistoletu. Tęsknota, zabierała możliwość cieszenia się z tego co zostało. Nakazywała marzyć, śnić o stracie. A po śmierci jest tylko ciemność, nie ma wspomnień, nie ma marzeń, nie ma snów, nie ma niczego. Czyż to nie piękne? John uderzył głową o blat stojącego obok stolika.
- Nie...- przetarł mokre od łez policzki znów podnosząc się z pozycji siedzącej do stojącej.
I dotarł do niego dźwięk pukania do drzwi. Niechętnie otworzył niespodziewanemu gościowi, mimo iż zamek nigdy nie był zamknięty na klucz. Molly Hooper pracująca w miejskiej kostnicy, ściskała w dłoni bukiet białych kwiatów związanych czerwoną wstążką. Była zakochana w Sherlocku, czego z początku wcale nie ukrywała, mimo wszystko jednak nie przeżyła jego śmierci tak silnie jak Watson powoli popadający w paranoję. Weszła do wnętrza uderzając czarnymi obcasami o posadzkę. Jej czarna sukienka stapiała się z ciemnością panującą w niewielkim salonie. John obdarzył ją nieprzytomnym spojrzeniem formując z ręki pięść. Jego pewność i wiecznie sztywne ramiona wszczęły drżeć. Gdyby w tym momencie dostał możliwość zastrzelenia zabójcy Holmesa, chybiłby.
- Dzień dobry- mruknęła formalnym tonem, nerwowo przygryzając wargę pokrytą matową szminką. Nie, żołnierz nie zamierzał odpowiedzieć spokojniej, przykaźniej. Pracowali ze sobą od kilku dobrych lat, ale sytuacja nie pozwalała mu na spokój i taktowność.
- Dobry? - Zagadnął nie oczekując odpowiedzi. Jeśli owy dzień był dla Molly dobry, jaki był ten, gdy detektyw skoczył z dachu? Stres, nerwy robiły swoje, ale wtedy lekarz tego nie widział, nie miał litości wobec kogoś, kto nazwał dzień pogrzebu "dobrym".
- Nie to miałam na myśli... to znaczy...- zająknęła się chowając bukiet za plecami.
Nie chciała? A cóż z tego miał? W tym momencie starał się skutecznie ukryć załamanie malujące się na jego twarzy. Nie chciał współczucia, tylko spokoju. Najlepiej aby nikt więcej się do niego nie odezwał. A na to niestety było już za późno. Opuścił mieszkanie mijając rozkojarzoną naukowczynię. Potrzebował czegoś więcej niż rozmowy; przez te kilka dni unikał budynku na którego dachu po raz ostatni widział swojego przyjaciela. Wybierał okrężną drogę, ażeby przypadkiem nie spojrzeć na wciąż czerwony od krwi chodnik. Uciekał, ale tego ranka pragnął stanąć na szczycie bloku w miejscu, gdzie detektyw pożegnał się z życiem, zasalutować i spojrzeć z krawędzi w dół. Byćmoże nabrałby również chęci do skoku,ale nie spełniłby tego pragnienia. Poszedł pieszo, rzwawo tępem przypominającym żołnierską musztrę. I będąc już na miejscu z oddali zlustrował budynek, tak jak wtedy, gdy dzierżąc w dłoni telefon błagał Sherlocka o zejście na dół. Potem zaś dostał się wyżej poznając perspektywę Holmesa. I tam podłoże nosiło krwawy ślad; Moriarty i Holmes, dwóch geniuszy zginęło tego samego dnia. John wycisnął powietrze ze swoich płuc, by znów je nabrać przez nos. Zachwiał się stawiając stopy na krawędzi stropu. Przełknął ślinę ,następnie przeniósł ciężar ciała do przodu, niby chcąc bezwładnie opaść na krawężnik. Ogarnęła go niemoc, to właśnie to miejsce nosiło piętno straty, to powietrze miało zapach śmierci; drażniącą woń przemijania. Tłumy pędzących do pracy pieszych nie zwracały na niego uwagi, jakby nie istniał. Nieistnienie; właśnie o tym rozmyślał John. Jeszcze bardziej pochylił się w przód. Upadek- nie! Nie mógł tak po prostu... to zbyt banalne. Nie przed pogrzebem, wszak detektyw zasługiwał na godny pochówek.
A gdy przyszedł na to czas był przed wszystkimi na szarym cmentarzu. Trumna była zamknięta, doprowadzenie ciała po uderzeniu o podłoże do stanu odpowiedniego estetycznie nie było łatwe, wręcz było niemożliwe. Lepiej, Watson nie zniósł by ponownie widoku martwego przyjaciela. Zbyt wiele mu zawdzięczał, zbyt wiele razem przeszli, aby nie odczuł jego straty. Podszedł do mogiły i przejechał po jej drewnianym wieku palcami. Znał nazwsko człowieka leżącego pod nim, znał jego imię, lecz nie mógł nic na to poradzić. I nicość, chłód, niedowierzanie. Po policzku lekarza spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starł rękawem kurtki. Nie padało, pogoda była piękna, co nieczęsto zdarzało się w Londynie. Słońce świeciło przedzierając się przez liście drzew. Ceremonia trwała krótko z uwagi na jej ateistyczny charakter. Mimo tego przybyło mnóstwo gabiów, fanów genialnego śledczego z Baker street. Gdyby tylko wiedzieli co łączyło doktora Johna Hamisha Watsona i Williama Sherlocka Holmesa.
O tym nie dowie się już nikt.
" Nazywałem go maszyną, nazywałem go nic nie znaczącym wpółlokatorem, jednak to było propagandą jaką stworzyłem dla samego siebie. Nie szukałem przyjaciół, nie szukałem miłości, a znalazłem jedno i drugie."

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 12, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ostatnie wróć Johnlock (rewrite)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz